Bohater, na jakiego zasługujemy. Cyberpunk 2077 mógłby być najgorszą grą, a i tak..
Spis treści
Bohater, na jakiego zasługujemy
A co z samymi „Redami”? Cóż, dobra medialna opowieść, którą przeżywamy niczym pierwsze sezony Gry o tron, potrzebuje kilku elementów. Jeśli pojawiają się w pudełku, choćby w przypadkowej kolejności, to ich poskładanie jest proste jak montowanie zestawu LEGO dla pięciolatka z instrukcją. Te składowe to odpowiednie tempo, odrobina dramatyzmu i przeszkód oraz bohater, z którym będziemy sympatyzować. Złoczyńca w mediach nie jest aż tak potrzebny, choć pewnie w końcu się pojawi.
CD Projekt RED stał się drogi graczom, to idealny bohater zbiorowy. To studio underdogów, kompania przepracowanych straceńców, którzy pochodzą (albo wylądowali tu z własnej woli) ze średniego, drugoligowego kraju z przedziwną sytuacją ekonomiczno-polityczno-społeczną. To warunki, z którymi każde z nas zmagało się na co dzień, a i „Redzi” pewnie musieli, choć na innym poziomie jako przedsiębiorcy. Wzbudza to naszą naturalną sympatię, a i do zachodniego odbiorcy przemawia, wręcz podkręca wizerunek kogoś, kto kroczy drogą od zera do bohatera.
Ich dwie pierwsze gry były co najmniej interesującymi, ale skromnymi pozycjami, a Wiedźmin 3 katapultował firmę do pierwszej ligi. Zawstydził dużo bogatszą konkurencję, przyczynił się do światowego sukcesu Geralta i jego ojca – Andrzeja Sapkowskiego. Stał się wizytówką polskiej branży, a dla zachodniego gracza – synonimem dbania o konsumenta, bardzo sprawiedliwej polityki, łączącej stare (soczyste dodatki jak za czasów Diablo II: Lord of Destruction oraz Baldur’s Gate II: Throne of Bhaal) z nowym (pakiety małych, darmowych DLC, którymi wyprzedza Bethesdę i resztę branży). Nawet jeśli projektanci trochę nie dosypiają, to jest to cena, na którą jesteśmy gotowi.
To taki Luke Skywalker (ten z oryginalnej trylogii Lucasa) gamedevu. Odpowiednik skromnego chłopaka/dziewczyny z prowincji, z wielką mocą i odpowiedzialnością dźwiganą na plecach. Bohater, w którego wciąż wierzą miliony graczy. Projektujemy na niego swoją potrzebę wielkich czynów i szlachetności.
Przy okazji Cyberpunka trochę sobie jednak ten nasz heros nagrabił. Oprócz wspomnianych już problemów i kłamstw o stanie portów na PS4 sporo złego uczyniły kwestie crunchu, etyki pracy, nieszczęsne twitty i odbiór reprezentacji transseksualizmu w grze. To ostatnie narobiło więcej rabanu na Zachodzie, ale i u nas odbiło się czkawką. Ujrzeliśmy bardziej mroczne oblicze „Redów”, niczym u Luke’a Skywalkera, który o mało nie uległ ciemnej stronie Mocy i nie zabił Vadera w przypływie szału. Ale ponieważ to ich pierwsze poważne wtopy, to myślę, że im odpuścimy. Przeprosili, zapowiedzieli darmowe DLC, połatają grę (czekamy). Wybaczymy, nawet jeśli pakiet przewin wygląda na spory. A przynajmniej część z nas wybaczy.
Zostało jeszcze 64% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...
... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium
Abonament dla Ciebie