Battle-unborn. Wszystkie grzechy twórców Borderlands 3
Spis treści
Battle-unborn
Gdyby jednak na tej pojedynczej wpadce – nawet takich rozmiarów jak Aliens: Colonial Marines – się skończyło, moglibyśmy spokojnie zaufać Gearboxowi w kwestii Borderlands 3. Niestety, firma ta ma na koncie w ostatnich latach więcej nieudanych projektów i głośnych skandali. Do tych pierwszych trzeba zaliczyć m.in. Battleborna z 2016 roku. Tytuł próbował połączyć elementy Borderlands i gry MOBA, a został zrównany z ziemią przez gigantyczny sukces konkurencyjnego Overwatcha. Podobny los spotkał też brzydkie i nudne Duke Nukem Forever, na które zdecydowanie nie warto było czekać kilkunastu lat, a także Brothers in Arms: Furious 4, produkcję tak doszczętnie zmasakrowaną przez fanów za porzucenie poważnej, wojennej atmosfery, że ostatecznie zrezygnowano z jej wydania.
JAK TO BYŁO Z TYM DUKE NUKEM FOREVER?
Osławiona kontynuacja kultowej strzelanki trafiła na rynek pod szyldem Gearboksa, ale trzeba pamiętać, że firma Pitchforda przejęła ten projekt niedługo przed premierą. Mieli oni oczywiście wpływ na kształt, w jakim grę wydano, ale nie można nazwać studia jedynym odpowiedzialnym za rynkową porażkę tytułu.
Zaglądanie na stronę Gearbox Software w agregatorach ocen takich jak Metacritic to jak rzucanie się w otchłań chaosu. Nic tutaj nie ma sensu – ta sama firma w ciągu kilku miesięcy potrafi wypuścić kandydata do tytułu gry roku i crapa pierwszej wody, kultową klasykę i przeciętniaka, o którym zapomina się w momencie odłożenia pada. W działaniach ekipy Randy’ego Pitchforda brakuje ładu i składu, nawet wydawane co chwilę remastery cudzych produkcji wahają się pomiędzy kiepskimi a wyśmienitymi. Organizacyjna stajnia Augiasza.
Rok premiery | Ocena na Metacriticu (wersji na PC) | Sprzedaż na Steamie według SteamSpy | |
Borderlands | 2009 | 89/100 | 3 503 000 |
Duke Nukem Forever | 2011 | 54/100 | 1 009 000 |
Borderlands 2 | 2012 | 89/100 | 8 343 000 (w wynik wliczone są dane z darmowego weekendu) |
Aliens: Colonial Marines | 2013 | 45/100 | 489 000 |
Borderlands: The Pre-Sequel! | 2015 | 75/100 | 2 264 000 |
Battleborn | 2016 | 69/100 | 693 000 |
W ubiegłym roku minęła równo dekada, odkąd otrzymaliśmy ostatnią pełnoprawną odsłonę drugowojennej serii strzelanek Brothers in Arms. Od premiery Hell’s Highway Gearbox Software co jakiś czas zapewnia, że kontynuacja jest w planach – w połowie 2017 roku ogłoszono nawet, że rozpoczęto jej produkcję – ale konkretów jak nie było, tak nie ma.
Najbliżej kolejnej części byliśmy przy okazji Furious 4. Na E3 2011 deweloperzy pokazali pierwszy zwiastun nowej odsłony cyklu, który miał zrywać z poważnym klimatem poprzedniczek na rzecz czarnej komedii z czwórką charyzmatycznych antybohaterów. Gracze nie zareagowali na zmianę konwencji z nadmiernym entuzjazmem, twierdząc gromko: „Jeśli to ma być nowe Brothers in Arms, to lepiej niech go w ogóle nie będzie”. W odpowiedzi twórcy uznali, że w takim razie Furious 4 stanie się samodzielnym produktem, a następnie w ogóle przestali o nim mówić – w 2015 roku Pitchford przyznał publicznie, że projekt został przetransformowany w Battleborna.
Wrogowie samych siebie
Do tego dochodzą związane z tą firmą skandale. W ubiegłym roku Randy Pitchford oskarżył swojego byłego przyjaciela i prawnika studia, Wade’a Callendera, o sprzeniewierzenie ponad 3 milionów dolarów – w odpowiedzi usłyszał między innymi zarzut przyjęcia 12 milionów dolarów „tajnych premii”.
OCH TEN RANDY
Zarzuty Callendera wobec Pitchforda nie kończą się na kwestiach finansowych. Wade twierdził między innymi, że Randy i jego żona za firmowe pieniądze organizowali imprezy, na których dorośli mężczyźni „obnażali się przed nieletnimi ku uciesze Randy’ego Pitchforda”. Szef studia Gearbox miał rzekomo także dyskryminować swojego prawnika na tle religijnym. Callender wspomniał także o tym, jak Randy zostawił kiedyś w restauracji niezabezpieczoną pamięć USB, na której znajdowały się firmowe tajemnice i... nielegalna pornografia. Co ciekawe, ten ostatni zarzut został de facto potwierdzony przez samego Pitchforda, który opowiedział o tej sytuacji 22 grudnia 2018 roku w podcaście. „To było ledwie legalne porno” – mówił Randy, a potem wyjaśnił, że znalazca oddał pendrive’a za gry i gadżety.
Oczywiście zarzuty Callendera zostały nazwane absurdalnymi, a że sprawa jest świeża, sądowa batalia jeszcze przed nami. Nie wiadomo, co zostanie udowodnione, a co okaże się wymysłem obrażonych na siebie przyjaciół. Tak czy inaczej, cała ta sytuacja na pewno nie pomoże wizerunkowi firmy.
Wcześniej zespołowi dostało się za nawiązanie współpracy z G2A, platformą dystrybucji kluczy do gier o szemranej reputacji, która miała oferować limitowaną edycję kolekcjonerską Bulletstorm: Full Clip Edition. Do tego dochodzi sama obecność w mediach Randy’ego Pitchforda. Szef Gearbox Software uwielbia pozować na pewnego siebie faceta, ale często wychodzi na aroganckiego dupka – w jednym z wywiadów udawał przez dłuższą chwilę, że nie pamięta imienia krytykującego Aliens: Colonial Marines dziennikarza i youtubera Jima Sterlinga, po czym stwierdził, że ten „jest na niego napalony”.
Istnieje masa powodów, by zapowiedzi tego studia traktować z ogromną dozą sceptycyzmu, a jego samego nie darzyć zbytnią sympatią. Każda inna ekipa, mając na swoim koncie tak wiele mniejszych i większych wpadek, byłaby czarną owcą tej branży. Tymczasem Gearbox Software nadal funkcjonuje w najlepsze, a ogłoszenie Borderlands 3 spotkało się z entuzjastycznym wręcz przyjęciem. Tak, zdaję sobie sprawę, że wiele osób utożsamia „trójkę” przede wszystkim ze świetnymi poprzednimi częściami, a nie z konkretną firmą – ale jest przecież masa graczy chłonących wiadomości z branży, którym też nawet przez myśl nie przejdzie, że projekt ten może okazać się niewypałem.
Od kilku dobrych lat Gearbox Software działa szczególnie prężnie w segmencie reedycji gier – zarówno swoich, jak i cudzych. Borderlands 2 VR, The Handsome Collection, Homeworld Remastered, Duke Nukem 3D: 20th Anniversary World Tour, Bulletstorm: Full Clip Edition... Za wyjątkiem Battleborna i Borderlands: The Pre-Sequel wszystkie produkcje, które studio wypuściło od czasu Aliens: Colonial Marines, można podpiąć pod wspólną kategorię „odgrzewanych kotletów”.
Jednocześnie Gearbox zajmuje się wydawaniem dzieł innych twórców. Tak było między innymi w przypadku We Happy Few i niedawnego przebojowego Risk of Rain 2.
Dla Gearbox Software taki scenariusz byłby katastrofą – firma straciłaby jedyną markę, dzięki której posiada jeszcze jakikolwiek kredyt zaufania u graczy (Brothers in Arms dziś pamiętają raczej nieliczni). Ale mimo że przesiedziałem ostatnie dni, przekopując się przez stosy informacji o wpadkach tego studia, nie sądzę, by trzecia część Borderlands zawiodła. W przeciwieństwie do poważnego Aliens: Colonial Marines i autoironicznego Duke Nukem Forever to marka wprost stworzona dla tej firmy. Przejaskrawiona, absurdalna, chaotyczna – zupełnie jak studio, które ją rozwija. Idealna harmonia pomiędzy dwoma bytami, które w każdym innym wypadku mogłyby być skazane na porażkę.
Ale zdecydowanie bardziej sensowne od tej poetyckiej wizji wydaje się wytłumaczenie, że to po prostu jedyny projekt, którego Randy Pitchford nie ma gdzieś.
Powyższy tekst nie jest bezstronnym artykułem publicystycznym, a felietonem przedstawiającym opinię oraz punkt widzenia jego autora.