autor: Bartosz Świątek
Ograniczone wsparcie dla modów. 8 rzeczy, które wkurzają w graniu na konsolach
Spis treści
Ograniczone wsparcie dla modów
Kolejnym irytującym minusem konsol są mody – a w zasadzie ich brak, a przynajmniej mocno ograniczone wsparcie. Owszem, niektórzy twórcy gier umożliwili użytkownikom konsol instalowanie pewnej liczby modyfikacji, ale w znakomitej większości przypadków zamknięta natura tych platform powoduje, że gry musimy ogrywać w takim stanie, w jakim je otrzymujemy.
To niepowetowana strata, bo w niektórych przypadkach to właśnie modderzy naprawiają znane błędy szybciej od deweloperów, a także przez całe lata utrzymują dany tytuł przy życiu, pomimo braku oficjalnej nowej zawartości. Mody mogą też wpływać na balans rozgrywki i umożliwić graczom lepsze dopasowanie jej do swoich oczekiwań. Elastyczność pecetowych gier i swoboda, z jaką możemy w nie ingerować, jest jedną z ich najfajniejszych cech.
Mniejsza liczba gier z niektórych gatunków
Choć konsole generalnie zapewniają dość przyzwoitą różnorodność gatunków gier, to niektóre z nich są słabo reprezentowane na maszynach Sony i Microsoftu. Mowa tutaj przede wszystkim o bardziej rozbudowanych grach strategicznych oraz symulatorach, w których kierujemy pojazdami innymi niż samochody.
Oczywiście istnieją pewne wyjątki od powyższej reguły – PlayStation 4 i Xbox One dostały na przykład świetne XCOM 2, Sid Meier’s Civilization VI, Cities: Skylines czy Stellaris. Próżno jednak szukać na konsolach bardziej niszowych produkcji, jak choćby Factorio, a ogólna liczba rozbudowanych gier strategicznych jest zdecydowanie mniejsza niż na pecetach. Szczególnie słabo jest z RTS-ami, choć zdarzają się wyjątki – przykładowo studio KING Art. Games planuje przenieść na PS4 i Xboksa One swoje najnowsze dzieło, czyli Iron Harvest. Zapomnieć można również o hiperrealistycznych symulatorach lotniczych pokroju Digital Combat Simulator World (DCS: World), choć i tutaj zdarzył się przysłowiowy „wyjątek potwierdzający regułę” – chodzi o Microsoft Flight Simulator, które ma trafić na Xboksy. Przyczyną zaistniałego stanu rzeczy są głównie ograniczenia platform, na czele z wspominanymi już możliwościami padów oraz mocą obliczeniową.
Ograniczona wsteczna kompatybilność
Sony i Microsoft, a także niektórzy użytkownicy ich nowych konsol, od jakiegoś czasu zachwycają się wsteczną kompatybilnością nowych konsol. Gigant z Redmond postawił na to rozwiązanie zdecydowanie wcześniej niż jego największy konkurent i trzeba przyznać, że katalog tytułów dostępnych dla posiadaczy Xboksów Series X i S jest naprawdę imponujący… przynajmniej dopóki nie zestawimy go z „wsteczną kompatybilnością” na PC.
Widzicie, gracze komputerowi tak naprawdę nawet nie używają tego terminu, bo dla nich fakt, że jakaś stara gra zadziała na nowym komputerze jest kwestią zupełnie oczywistą. W przypadku blaszaków nie mamy do czynienia z żadnymi sztucznymi ograniczeniami – jeśli coś powstało z myślą o pececie, zadziała także na komputerze z XXI wieku (przynajmniej w teorii, w praktyce bywa z tym różnie, ale w większość tytułów da się zagrać, szczególnie jeśli ma się pewną dozę cierpliwości i wiedzy).
Mówiąc krótko, jeśli naprawdę interesują Was stare gry, to nie inwestujcie w konsolę, bo nawet najlepsza z nich nie zapewni Wam w tym względzie takich możliwości, jak przeciętny pecet.
ZASTRZEŻENIE
Firma GRY-OnLine S.A. otrzymuje prowizję od wybranych sklepów, których oferty prezentowane są powyżej. Dołożyliśmy jednak wszelkich starań, żeby wybrać tylko ciekawe promocje – przede wszystkim chcemy publikować najlepsze oferty na sprzęt, gadżety i gry.