Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 25 września 2017, 09:30

autor: Bartosz Świątek

Zwolnienia w studiu The Chinese Room. Deweloper w tarapatach

Odpowiedzialne m.in. za głośne Everybody’s Gone to the Rapture oraz Dear Esther studio The Chinese Room zwolniło większość pracowników i ogłosiło, że wchodzi w okres ograniczonej aktywności twórczej.

Everybody’s Gone to the Rapture – jedna z najbardziej udanych gier The Chinese Room - Zwolnienia w studiu The Chinese Room. Deweloper w tarapatach - wiadomość - 2017-09-25
Everybody’s Gone to the Rapture – jedna z najbardziej udanych gier The Chinese Room

Znane z Everybody’s Gone to the Rapture, Dear Esther oraz horroru Amnesia: A Machine for Pigs studio The Chinese Room przechodzi trudny okres. Problemy finansowe wymusiły na deweloperze serię zwolnień. Pracę zachowały jedynie trzy osoby. Oficjalnie firma nie kończy działalności; wchodzi jedynie w okres wyciszenia, który ma zostać wykorzystany do zaplanowania strategii na przyszłość.

Kłopoty zaczęły się w czerwcu, pod koniec cyklu produkcyjnego So Let Us Melt – dedykowanej Google Daydream VR, najnowszej gry autorstwa The Chinese Room, która zadebiutowała 21 września. Założyciel i obecny szef studia, Dan Pinchbeck, miał wówczas problemy ze zdrowiem, które nałożyły się na i tak niezwykle stresujący czas powiązany ze szlifowaniem So Let Us Melt oraz poszukiwaniem wydawcy dla któregoś z nowych projektów.

Więc ich zwolniliśmy (pracowników – przyp. red.). Zwolnienia nigdy nie są przyjemne, szczególnie kiedy właśnie próbujesz dopiąć grę. Staraliśmy się pomóc członkom zespołu w znalezieniu nowej pracy, a potem wszyscy – cały zespół – włożyliśmy wszystko w skończenie gry. Ogłoszenie zamknięcia studia zaraz po wydaniu gry nie wydawało się być fair wobec nikogo, a już szczególnie ludzi, którzy włożyli ostatni rok w tworzenie projektu, dlatego zaczekaliśmy z tym trochę – pisze Dan Pinchbeck w poświęconym tej sprawie poście na firmowym blogu.

Pomimo powyższych słów, twórca The Chinese Room zapewnia jednak, że nie ma mowy o ostatecznym końcu studia – obecny okres ma być jedynie końcem pewnego etapu i pauzą, która da czas na regenerację i przemyślenie przyszłości firmy.

My jesteśmy tak naprawdę artystami, ja i Jess (Jessica Curry, kompozytorka i współzałożycielka The Chinese Room – przyp. red.). Nie zdając sobie z tego sprawy zrobiliśmy grę, która stała się hitem i założyliśmy studio szybciej, niż planowaliśmy. I to było niesamowite parę lat, kiedy stworzyliśmy i wydaliśmy gry, z których jesteśmy bardzo dumni, pracowaliśmy ze wspaniałymi ludźmi i nawiązaliśmy piękne przyjaźnie. Ale, koniec końców, jesteśmy twórcami, a nasze obecne role coraz bardziej utrudniały nam bycie zaangażowanymi w robienie tego, co kochamy i do czego stworzyliśmy studio – zauważa Pinchbeck.

W pomniejszonym, trzyosobowym składzie firma kontynuuje prace nad kolejnym tytułem – znaną wcześniej jako Total Dark grą 13th Interior. Plany obejmują także zajęcie się tajemniczym projektem Little Orpheus, który pod koniec roku powinien wejść w fazę tworzenia prototypu. Jeśli zajdzie potrzeba, może dojść do powiększenia zespołu. Nadal sprzedawane będą także wszystkie poprzednie gry studia, wraz z towarzyszącymi im produktami: m.in. ścieżkami dźwiękowymi czy biletami na koncerty Dear Esther Live.

  1. Notka na blogu The Chinese Room
  2. Oficjalna strona The Chinese Room
  3. Recenzja Everybody’s Gone to the Rapture