Wygląda na to, że pokaz State of Play firmy Sony ucieszył przede wszystkim graczy Xboxa. „Żyjemy w najdziwniejszych czasach, przyjaciele”
State of Play chyba nie uradowało fanów PlayStation, którzy w 2025 roku mogą dostać więcej gier na PS5 od Microsoftu niż Sony.
![](/i/h/17/477151639.jpg)
W 2025 roku na PlayStation 5 może wyjść więcej gier od studiów Microsoftu niż od Sony.
Na tę dość kuriozalną sytuację zwrócili uwagę gracze oraz Ryan McCaffrey z serwisu IGN (via serwis X) po wczorajszym pokazie State of Play. Ten przyniósł kilka ciekawych zapowiedzi i materiały z nadchodzących gier – ale najwyraźniej nie tyle, na ile liczyli gracze, którzy nie są zachwyceni tą prezentacją.
Tymczasem, jak zauważa Jez Corden, redaktor serwisu Windows Central, Microsoft idzie za przykładem Sony – czy też odwrotnie. W każdym razie efekt jest taki, że gigant z Redmond wypuszcza swoje „xboxowe” hity nie tylko na PC, ale też na PS5.
Nawet jeśli pominiemy marki pokroju Call of Duty i Minecrafta, na konsolę Sony zmierza Indiana Jones, Forza Horizon 5 czy Age of Empires 2: Definitive Edition. Nieoficjalnie mówi się też o premierach na PS5 takich tytułów, jak Fable, Hellblade 2 czy Avowed. Ba, dwie gry z wczorajszego pokazu to tytuły, które w dniu wydania będą dostępne w usłudze Xbox Game Pass.
Exy do kosza, PC górą?
Co więcej, sporo z gier pokazanych na State of Play trudno nazwać „tytułami ekskluzywnymi”. Wiele z nich trafi bowiem na PC, jak choćby remaster Days Gone czy Stellar Blade, a niewykluczone, że nawet potwierdzone „exy” ostatecznie zawitają na blaszaki.
Nie powinno to nikogo dziwić, nie tylko w kontekście wypowiedzi przedstawicieli SIE o ekspansji na inne platformy i debiutów nawet takich stricte konsolowych marek, jak God of War. Skądinąd wiemy, że to pecety są obecnie główną siłą napędzającą rynek gier wideo.
W efekcie sporo osób odnosi wrażenie, że pozycja konsol jako platform do gier jest obecnie zagrożona, zwłaszcza Xboxów. Niemniej PS5 nadal sprzedaje się bardzo dobrze: do graczy trafiło już 75 mln egzemplarzy tego urządzenia.
Jak na ironię, pozycję konsol może umocnić seria, która rozpoczęła żywot na pecetach (no, powiedzmy). Mowa o Grand Theft Auto, którego „szósta” odsłona to najbardziej wyczekiwany tytuł tej dekady – tytuł, który na razie zmierza tylko na konsole. Tak, nie ma wątpliwości, że GTA 6 zawita również na pecety, ale też nie nastąpi to prędko, a fani raczej nie będą chcieli czekać co najmniej kolejny rok, by sprawdzić nową grę studia Rockstar Games.
Tak czy owak, jak to ujął Corden, to „najdziwniejsze czasy” dla rynku gier. Czy ktokolwiek jeszcze 5 lat temu poważnie rozważałby, że tytuły Sony będą regularnie trafiać na PC, a Microsoft wypuści niemal każdą swoją grę na PS5 (lub będzie to planować)?