Valorant - antycheat uruchamia się wraz ze startem komputera
Zabezpieczenie przeciw cheaterom w grze Valorant od studia Riot Games wywołuje spore kontrowersje. Uruchamia się ono wraz ze startem systemu i pracuje na poziomie jądra systemu operacyjnego, co oznacza, że ma szerokie uprawnienia administracyjne. Ponadto użytkownicy Reddita donoszą, że powoduje pewne problemy w innych grach.
- Gracze obawiają się, że zabezpieczenie antycheaterskie Vanguard, które wykorzystuje sieciowa strzelanka Valorant, stanowi zagrożenie dla prywatności.
- Gracze zauważają też, że może ono negatywnie wpływać na działanie gier.
- Riot Games odpiera te zarzuty i zapewnia, że wszystko zostało stworzone z odpowiednią dbałością o bezpieczeństwo.
W pierwszej oficjalnej zapowiedzi sieciowej strzelanki Valorant studio Riot Games roztaczało wizję darmowego wieloosobowego FPS-a pozbawionego oszustów. Dbać o to ma autorski system antycheaterski Vanguard. Niestety, w ostatnich tygodniach wzbudza on sporo kontrowersji. Wszystko dlatego, że pracuje na poziomie jądra systemu operacyjnego (tzw. kernel driver). Pisząc nieco jaśniej, uruchamia się on wraz ze startem komputera i otrzymuje pełne prawa administracyjne, jeszcze zanim pokaże się ekran logowania. Może to stanowić potencjalne zagrożenie dla prywatności.
Na te zarzuty odpowiedział na Reddicie Paul „Riot Arkem” Chamberlain ze studia Riot Games. Potwierdził on, że Vanguard uruchamia się wraz z systemem operacyjnym i pracuje w jego jądrze, lecz podkreślił, że wszystko po to, by uniemożliwić oszustom włączenie cheata przed startem gry i odpowiednie zamaskowanie go. Przy okazji zapewnił, że zabezpieczenie nie zbiera i nie wysyła żadnych danych dotyczących komputerów użytkowników, nie obniża ochrony przed atakami hakerów (wszelkie luki bezpieczeństwa są ponoć natychmiast eliminowane we współpracy z „zewnętrznymi zespołami badawczymi”) oraz nie obciąża zbytnio komponentów. Jeśli jednak ktoś czuje obawy, to cały sterownik można bez większych problemów odinstalować (lecz miejcie na uwadze fakt, że nie zniknie on wraz usunięciem Valorant, trzeba go wyrzucić oddzielnie).
Rzecz jasna nie wszyscy dają wiarę tym zapewnieniom. Niektórzy zauważają że za Riot Games stoi chiński Tencent, który raczej nie będzie miał skrupułów w śledzeniu graczy, gry będzie to dla niego korzystne. Lecz nawet jeśli tego nie zrobi, to wcale nie ma pewności, że nie znajdzie się jakiś haker, któremu mimo wszelkich zabezpieczeń uda się rozgryźć Vanguarda i zacząć wykorzystywać ten system na swoją korzyść. Więcej o tych obawach opowiedział Mutahar Anas z kanału SomeOrdinaryGamers.
To jeszcze nie wszystko. Część użytkowników Reddita zwraca również uwagę na bardziej odczuwalny na ten moment problem z Vanguardem. Otóż wpływa on na płynność działania innych gier. Lecz niewykluczone, że błąd ten zostanie wkrótce naprawiony.
Jednak w całej tej historii najbardziej ironiczne jest chyba to, że nawet tak mocne zabezpieczenie przeciwko oszustom nie zdołało ich odstraszyć. Pierwsza osoba korzystająca z cheatów została zbanowana w Valorant pod koniec ubiegłego tygodnia, a to dopiero początek. Jak zdradził Chamberlain, wkrótce możemy się spodziewać kolejnych ukaranych nieuczciwych graczy.
- Oficjalna strona gry Valorant
- Kilka godzin z Valorant i znowu polubiłem sieciowe FPS-y
- Valorant - poradnik do gry