Twórcy Yakuzy tłumaczą, co pozwala im tworzyć gry znacznie szybciej niż Rockstar
Seria Yakuza/Like a Dragon dała nam dziesięć gier w ciągu minionych 10 lat. Reżyser marki w wywiadzie opowiedział, jak to osiągnięto.
Seria Like a Dragon (dawniej wydawana poza Japonią pod tytułem Yakuza) charakteryzuje się dużym tempem premier. Nowe gry z tej marki otrzymujemy praktycznie każdego roku, a często nawet częściej.
Wystarczy powiedzieć, że w ciągu ostatniej dekady zadebiutowało aż dziesięć projektów z tego cyklu (wliczając w to spin-offy z serii Judgement). Dla porównania, w tym czasie studio Rockstar Games wydało raptem dwie gry, a po Batman: Arkham Knight zespół Rocksteady kazał nam czekać dziewięć lat na kolejną premierę.
Reżyser serii Like a Dragon, Masayoshi Yokoyama, został zapytany przez dziennikarzy gazety Washington Post o to, jak udaje mu się utrzymać takie tempo.
- Yokoyama twierdzi, że jego zespół jest w stanie tak szybko tworzyć kolejne odsłony, bo większość z nich zbudowana jest na fundamentach poprzednich części.
- Jak tłumaczy, w przypadku serii takich jak Grand Theft Auto czy Assassin’s Creed każda odsłona oferuje kompletnie nowe miasto oraz mocno zmienioną rozgrywkę. W rezultacie twórcy tych gier niemalże przeprowadzają reboot marki za każdym razem, gdy siadają do kolejnej części.
Podejście odpowiedzialnego za serię Like a Dragon zespołu Ryu Ga Gotoku Studio jest inne. Ich gry pełne są powracających lokacji (np. dzielnica Kamurocho) oraz najczęściej rozwijają pomysły z poprzedników zamiast próbować zrobić coś mocno odmiennego.
Oczywiście nie znaczy to, że autorzy uciekają od nowości. Yakuza: Like a Dragon przeobraziła cykl w grę RPG, a tegoroczne Like a Dragon: Infinite Wealth zaoferowało kompletnie nową lokację osadzoną na terenie Hawajów, która jest największym miastem w historii serii. Mimo to nawet w tych dwóch grach pojawia się masa elementów ze starszych tytułów, co przyspiesza produkcję i pozwala mocno ograniczyć koszty, co w obecnej erze błyskawicznie pęczniejących budżetów jest niezwykle cenne.
Yokoyama uważa, że sposób, w jaki jego studio rozwija serię Like a Dragon, bardziej przypomina to, co można spotkać w branżach filmowych i telewizyjnych.
Trudno nie zgodzić się z tymi słowami. Choć akurat przytoczony przez Yokoyamę przykład Ubisoftu nie jest do końca trafiony, bo akurat ta firma bardzo dobrze radzi sobie z regularnym wypuszczaniem nowych odsłon Assassin’s Creed – w ostatnich 10 latach wydano siedem dużych gier z tej marki na PC i konsole. Tutaj jednak również jest to możliwe dzięki temu, że kolejne części serii często budowane są na fundamentach poprzednich.
Natomiast Yokoyama ma rację, że fakt, iż za każdym razem te gry osadzone są w innym okresie historycznym, mocno podbija koszty – wystarczy spojrzeć na szalenie obszerne listy płac z każdej odsłony. Przy kolejnych Yakuzach pracuje znacznie mniej osób, co możliwe jest właśnie m.in. dzięki powrotom do starych lokacji.