autor: Marcin Skierski
Twórcy Wiedźmina 2 poddają w wątpliwość sens istnienia zabezpieczeń DRM
Nadal nie ustają dyskusje na temat kontrowersyjnych systemów DRM, których zadaniem jest odpowiednie zabezpieczenie konkretnych gier przed piractwem. Często sprawia to jednak problemy także graczom korzystającym z legalnych egzemplarzy, o czym swego czasu przekonali się między innymi właściciele Assassin’s Creed II. Tymczasem na ten temat wypowiedział się Tomasz Gop z CD Projekt Red.
Nadal nie ustają dyskusje na temat kontrowersyjnych systemów DRM, których zadaniem jest odpowiednie zabezpieczenie konkretnych gier przed piractwem. Często sprawia to jednak problemy także graczom korzystającym z legalnych egzemplarzy, o czym swego czasu przekonali się między innymi właściciele Assassin’s Creed II. Tymczasem na ten temat wypowiedział się Tomasz Gop z CD Projekt Red.
Starszy producent Wiedźmina 2 potwierdził po raz kolejny, że ten długo oczekiwany tytuł nie skorzysta z omawianych zabezpieczeń. W wywiadzie dla serwisu VideoGamer powiedział, że polskie studio po prostu nie wierzy w skuteczność tego patentu. Skąd takie stanowisko?
Jego zdaniem nawet najbardziej restrykcyjne systemy antypirackie nie odstraszą osoby, która z góry zaplanowała sobie, że chce ściągnąć nielegalną kopię gry. Nie ma zatem większej różnicy, czy Wiedźmin 2: Zabójcy Królów zostanie zaopatrzony w jeden z systemów DRM, czy też w ogóle go nie otrzyma. Tytuł i tak zostanie "spiracony”, a deweloper nie będzie mógł temu zapobiec.
Gop uważa, że znacznie bardziej skuteczną metodą na walkę z tym zjawiskiem jest oferowanie możliwie jak najbardziej bogatych zestawów swojej produkcji. Wiedźmin 2 nawet w swojej standardowej wersji oferuje tyle dodatków, że bez problemu przebija bonusy dodawane do większości „kolekcjonerek”. Nie bez powodu twórcy nazwali ten zestaw Edycją Premium.
Co najważniejsze, wszystko to oferowane jest w cenie normalnej gry, a więc potencjalny klient nie ma wrażenia, że przepłaca za dostęp do "nieistotnych" gadżetów. Kupując taki produkt mamy wrażenie, że wszystko poza płytką z grą, instrukcją i pudełkiem dostajemy niejako w prezencie. Nie ma się więc co dziwić, że panowie z CD Projekt Red liczą na to, że wiele osób skusi się na zakup oryginalnego egzemplarza choćby ze względu na dodawane do niego fanty.
Bardzo byśmy chcieli, aby śladami polskiego studia poszedł choćby Ubisoft, który zdecydowanie przodował w wypuszczaniu swoich produkcji z irytującymi zabezpieczeniami. Często wymagały one stałego połączenia z Internetem, innym razem chodziło o jednorazową autoryzację swojej kopii, ale wszystkie te zabiegi potrafiły uprzykrzyć życie osobom, które z jakichś powodów nie były stale podłączone do globalnej pajęczyny. Wprawdzie francuski wydawca ostatnio złagodził te restrykcje, ale stanowisko CD Projektu wydaje się być bardziej trafne i przede wszystkim korzystne dla graczy.