autor: Szymon Liebert
Twórcy Dragon Age II sami ocenili swoją grę na Metacritic
Metacritic gromadzi oceny gier wystawiane przez dziennikarzy ze świata, ale i samych graczy. Dzięki temu możemy śledzić opinie profesjonalistów i miłośników rozrywki elektronicznej. Niestety rzeczywistość nie jest tak idealna. Okazało się bowiem, że co najmniej dwie „amatorskie” recenzje Dragon Age II opublikowane w serwisie zostały napisane przez współautorów gry.
Metacritic gromadzi oceny gier wystawiane przez dziennikarzy ze świata, ale i samych graczy. Dzięki temu możemy śledzić opinie profesjonalistów i miłośników rozrywki elektronicznej. Niestety rzeczywistość nie jest tak idealna. Okazało się bowiem, że co najmniej dwie „amatorskie” recenzje Dragon Age II opublikowane w serwisie zostały napisane przez współautorów gry.
Sprawę odkrył jeden z użytkowników witryny reddit, który chciał zasięgnąć opinii graczy z Metacritic na temat nowej gry BioWare. Jedna z recenzji użytkowników wydała mu się nadzwyczaj podejrzana – niejaki Avanost wystawił produkcji maksymalną ocenę i wychwalał ją pod niebiosa w stylu, który momentami przypominał oficjalne komunikaty prasowe.
Krótkie śledztwo przy użyciu wyszukiwarki internetowej wykazało, że pod pseudonimem Avanost ukrywa się Chris Hoban, jeden z aktualnych pracowników firmy BioWare. Gdy o sprawie zrobiło się głośno, użytkownicy odkryli jeszcze jedną tego typu recenzję - napisał ją LupoTheeButcher, czyli menedżer projektu Benoit Houle zatrudniony przez kanadyjskiego dewelopera.
Pierwsza z opinii zniknęła dość szybko z serwisu Metacritic, ale nie została pominięta przez zachodnie media, które za wpisem użytkownika GatoFiasco podjęły dyskusję na temat etyczności takich zachowań. Oliwy do ognia dolał przedstawiciel firmy Electronic Arts, który powiedział serwisowi Kotaku, że takie zachowania są normalne i występują nagminnie:
„Oczywiście, że ludzie, którzy robią daną grę głosują na nią. Tak się dzieje w przypadku Oskarów, czy Grammy i założę się, że nawet Barack Obama zagłosował sam na siebie w ostatnich wyborach.”
Trudno traktować tą wypowiedź serio, chociaż nic dziwnego, że wydawca broni swoich pracowników. W końcu nad współczesnymi produkcjami pracują setki osób, które na pewno mają coś do powiedzenia. Mimo tego, praktyka polegająca na wychwalaniu gry przez twórców ukrywających się pod pseudonimami jest bez wątpienia nie do przyjęcia.