Twórcy Dear Esther zapowiedzieli Everybody's Gone to the Rapture, czyli grę o cichym końcu świata
Znane z Dear Esther niezależne studio thechineseroom zapowiedziało swój kolejny projekt. Okazała się nim gra Everybody's Gone to the Rapture, która opowie historię końca świata z perspektywy sennej brytyjskiej wsi.
Dear Esther to jedna z najciekawszych tegorocznych produkcji niezależnych. Jej twórcy pracują obecnie nad Amnesia: A Machine for Pigs, ale okazuje się, że to nie jedyny nowy projekt tego zespołu. Szef studia thechineseroom, Dan Pinchbeck, ujawnił właśnie grę Everybody’s Gone to the Rapture. Powstaje ona na bazie silnika CryEngine 3 i wydana zostanie w przyszłym roku na PC.
Everybody’s Gone to the Rapture opowie historię cichej apokalipsy. Akcja toczyć się będzie w trakcie ostatniego dnia końca świata w niewielkiej wiosce zlokalizowanej na terenie brytyjskiego hrabstwa Shropshire. Projekt skoncentruje się na przedstawieniu intrygującej opowieści, ale jednocześnie zawierać będzie więcej mechanizmów rozgrywki niż debiutanckie dzieło studia. W Dear Esther zadaniem graczy było jedynie włóczenie się po wyspie, natomiast sercem Everybody’s Gone to the Rapture będą interakcje z otoczeniem i postaciami.
Struktura świata będzie w pełni otwarta. Mapa ma być na tyle duża, że spacer z jednego jej końca na drugi zajmie około 20 minut. Jednocześnie gracz na eksplorację otrzyma jedynie godzinę. Po niej gra ulegnie zakończeniu, a to, co w ciągu tych 60 minut zobaczymy i zrobimy stanie się naszą własną historią. Całość została zaprojektowana tak, aby można ją było przechodzić wielokrotnie i za każdym razem odkrywać nowe elementy.
Fabuła nie będzie kształtowana jedynie przez działania samych graczy. Zamiast tego wirtualny świat zamieszkiwać ma sześć innych postaci, które pozostawione w spokoju będą żyły własnym życiem. Oczywiście, jedną z głównych atrakcji ma być wchodzenie w interakcje z tymi bohaterami i wpływanie na ich działania. Napotkane przez nas osoby niekoniecznie okażą się jednak ludźmi. Pinchbeck twierdzi, że będą raczej ucieleśnionymi wspomnieniami. Co dokładnie to oznacza, twórcy nie są jeszcze gotowi zdradzić. Warto na koniec dodać, że sam świat gry ma być również bardziej interaktywny niż w Dear Esther. Możliwe będzie m.in. otwieranie drzwi i manipulowanie obiektami, a dotarcie do niektórych lokacji wymagać ma sporego wysiłku.