Tunic - urocze połączenie The Legend of Zelda i Dark Souls zbiera wysokie oceny
Tunic to najnowsza produkcja dodana do katalogu usługi Game Pass. Izometryczna przygoda inspirowana Zeldą i z domieszką Dark Souls okazała się kolejną perełką dostarczoną przez niezależnych twórców.
Rynek gier może żyć przede wszystkim wielkimi premierami pokroju Elden Ringa czy Horizon Forbidden West, ale nie można zapomnieć o mniejszych produkcjach. Jedną z nich jest wydane wczoraj Tunic, stworzone przez Andrew Shouldice’a. Tytuł okazał się małą perełką.
Warto dodać, że gra od razu trafiła do oferty usługi Game Pass na konsolach Xbox One i Xbox Series X/S oraz PC. Może to tłumaczyć skromną liczbę recenzji na Steamie, choć tych stale przybywa i wystawiają grze bardzo dobre świadectwo.
Tunic – wybrane recenzje
- Gaming Trend – 100/100
- VG247 – 5/5
- Game Informer – 9,75/10
- Destructoid – 9/10
- Dexerto – 9/10
- Everyeye.it – 9/10
- GameSpot – 9/10
- God is a Geek – 9/10
- IGN – 9/10
- Easy Allies – 8/10
- Metro Games Central – 8/10
- Wccftech – 8/10
- IGN Italia – 7,8/10
- Multiplayer.it – 7,8/10
- Spazio Games.it – 7,5/10
- Digital Trends – 4/10
- Metascore – 87/100 (średnia z 39 ocen wersji na PC)
W chwili publikacji tego tekstu na Steamie tytuł oceniło mniej niż dwustu użytkowników platformy. Niemniej nawet te względnie nieliczne teksty pokazują, że Andrew Shouldice i wydawnictwo Finji trafili w gusta odbiorców.
Tunic można najkrócej opisać jako duchowego spadkobiercę klasycznych odsłon serii The Legend of Zelda z domieszką cyklu Dark Souls. Inspirację pierwszą z tych marek widać już na pierwszy rzut oka po uroczej oprawie audiowizualnej, rzucie izometrycznym i ekwipunku głównego bohatera.
Odkryj to sam
Jednak gra urzekła graczy innym nawiązaniem do tytułów sprzed wielu dekad – koniecznością odkrywania wszystkiego samemu.
Pamiętacie historię o mapie dołączanej do oryginalnego wydania Zeldy na NES-a, by gracze nie zgubili się w świecie gry? W Tunic do tego wykorzystujemy książkę obecną w samej grze. Z tym, że nie dość, że ta instrukcja jest niekompletna i musimy odszukiwać kolejne jej strony, to jeszcze większa jej część składa się z obrazów i napisów w fikcyjnym języku.
Owa nieprzejrzystość to cecha całej gry, ale właśnie ona decyduje o uroku produkcji. O ile nie ulegniemy pokusie skorzystania z Internetu, samodzielne odkrywanie choćby najmniejszych sekretów Tunic da nam ogromną satysfakcję. Dotyczy to także fabuły, którą niczym w Dark Souls trzeba rozszyfrować na podstawie wskazówek w instrukcji i elementów środowiskowych.
Może Cię zainteresować:
- Gry 2022 roku – aktualna lista najlepszych produkcji
- Elden Ring to moje pierwsze soulsy i od razu się w nich zakochałem
Trudno, ale nie bez frustracji
Do starych gier i tytułów studia From Software Tunic nawiązuje też poziomem trudności (aczkolwiek trzeba dodać, że gra raczej nie przesadza z wyzwaniami), konstrukcją poziomów pełnych skrótów (czasem ukrytych dzięki rzutowi izometrycznemu) i sekretów oraz walką opartą na unikach, blokowaniu i pasku kondycji. Nie ma tu też różnych ustawień poziomu trudności, a korzystanie z punktów zapisu wiąże się z respawnem pokonanych wrogów.
Jednocześnie Tunic nie zmusza gracza do walenia głową w mur. To produkcja dająca satysfakcję z uporania się z wyzwaniami bez poprzedzania każdego sukcesu godzinami frustracji i niekarząca dotkliwie za każdy zgon. Oczywiście takie skryte podejście do rozgrywki nie dla wszystkich będzie zaletą i koniec końców może zirytować mniej cierpliwych graczy.
Błędów jak na lekarstwo
Inna sprawa, że poza tym w recenzjach niewiele wspomina się o wadach. Ot, ten czy inny dziennikarz trafił na bardzo rzadkie błędy albo nie był zachwycony starciami z bossami lub zbyt jawnym kopiowaniem The Legend of Zelda. Nawet w najbardziej krytycznym tekście zarzuty skupiają się de facto wyłącznie na owej „małomówności” gry.