Zamiast miliona postaci mamy milion błędów. Tower of Fantasy mnie pokonało
Tower of Fantasy, jedno z najbardziej wypatrywanych MMO w tym roku, doczekało się premiery. Pytanie tylko: czy sama gra była na nią gotowa?
Tower of Fantasy to MMORPG z otwartym światem, które korzysta z wielu rozwiązań znanych m.in. z The Legend of Zelda: Breath of the Wild, zaś ze względu na stylistykę kojarzone jest z Genshin Impact. Wyróżnia się przede wszystkim grafiką utrzymaną w stylistyce anime oraz niemal nieograniczonymi sposobami poruszania się po ogromnym świecie. Nic więc dziwnego, że już chwilę przed premierą gra zyskała ogromny rozgłos.
Genshin Impact 2.0
Genshin Impact to jeden z głośniejszych tytułów ostatnich lat, który dodatkowo jest jedną z najlepiej zarabiających gier wszech czasów. Masa bohaterów, otwarty świat i stale aktualizowany gameplay (oraz dodawane nowe postacie) przyciągają kolejne miliony graczy. Nic więc dziwnego, że niektóre produkcje mają aspiracje do powtórzenia sukcesu tej gry. Jedną z nich jest Tower of Fantasy Hotta Studio, które właśnie doczekało się swojej międzynarodowej premiery.
Już na kilka dni przed owym debiutem gra zebrała ponad 4 mln prerejestracji, a w zamkniętej wersji bety wziął udział ponad milion użytkowników. Te liczby już teraz robią wrażenie i stawiają Tower of Fantasy w pozycji realnego konkurenta Genshin Impact. Mimo że stylistycznie obie pozycje wydają się podobne, to jednak oprócz samego zamysłu otwartego świata nie łączy ich specjalnie nic więcej. Może poza tym, że obie, choć wywodzą się z Chin, momentami zdają się realizować estetykę anime lepiej od japońskich dzieł.
Na równo godzinę przed otwarciem globalnych serwerów liczba prerejestracji według danych na stronie Hotta Studio wynosiła 4 124 597. Chyba przerosło to najśmielsze oczekiwania twórców, którzy progi nagród za rejestrację, zależnych od liczby użytkowników, przewidzieli do maksymalnie 3 mln.
Akcja ToF dzieje się w XXVII wieku – po tym, jak mieszkańcy Ziemi wskutek wyczerpania surowców energetycznych wyemigrowali na inną planetę: Aidę. Tutaj technologia rozwija się coraz lepiej, a ogromna tytułowa wieża – Tower of Fantasy – została stworzona przez ludzi, by mogli eksploatować tajemniczą kometę Marę. Po samym otoczeniu poruszać możemy się pieszo, za pomocą plecaka odrzutowego lub całej masy różnych pojazdów, zwierząt i maszyn, które odblokowują się m.in. dzięki postępom w fabule. Kosmiczny świat pełen jest różnych stworzeń i wrogów – obie te grupy mimo swego uroczego wyglądu potrafią nieźle dać w kość... Już na pierwszy rzut oka widać, że Tower of Fantasy jest w stu procentach tytułem SF, a podobieństwo do popularnego Genshin Impact okazuje się tylko powierzchowne. Tematyką grze bliżej do mniej znanego „brata” Genshin Impact, czyli Honkai Impact 3rd, choć pod względem samych prerejestracji radzi sobie od niego znacznie lepiej.
Bezpieczne dla portfela?
Oczywiście niektóre mechaniki też się powtarzają. Pamiętacie automaty, w których po wrzuceniu dwuzłotówki można było zakręcić korbką, a prosty mechanizm wyrzucał z nich losową, kolorową piłeczkę? Na podobnej zasadzie działa system gacha w Genshin Impact, w którym zdobyć możemy postacie, a także niektóre typy broni, przy okazji wydając na to ogromne kwoty.
W ToF za to system gatcha obejmuje jedynie, czy może aż, broń. Ta, patrząc na podejście do niej fanów Genshin Impact, jest dla graczy znacznie mniej atrakcyjna od przepięknych postaci, a oni sami mniej chętnie wydają na nią pieniądze. Trudno jednak przewidzieć, jak będzie wyglądać kwestia mikropłatności za system gacha w Tower of Fantasy, bo broń, mimo że na pierwszy rzut oka mniej atrakcyjna dla gracza, jest tu kluczowa dla rozgrywki. Podczas walki, zamiast żonglować postaciami, zmienia się właśnie broń, której dobór i typ zależy jedynie od nas. Znajdziemy tu wszystko – miecze, sztylety, pukawki... wybór jest naprawdę szeroki.
Pozostaje kwestia tego, czy system ten wykorzystany do losowania oręża będzie bardziej bezpieczny dla portfela niż jego odpowiednik w grze MiHoYo. Mnogość opcji może też zaskoczyć w przypadku tworzenia swojej postaci. W Genshin Impact, do którego porównywane jest ToF, opcja dostosowywania wyglądu herosa w ogóle nie istnieje, za to tutaj możemy stworzyć nietuzinkowego bohatera albo – jeśli brak nam własnych pomysłów – wybrać jedną z propozycji przygotowanych przez studio.
Niesamowite widoki, które zapierają dech w piersiach, są jedną z zalet tej gry, a smaczku temu dodaje fakt, że charakter otoczenia możemy dostosować do swoich upodobań – domyślny świat jest dość kolorowy, ale w opcjach grafiki da się zmienić klimat na bardziej odpowiadający realiom postapo czy po prostu bardziej ponury i znacznie mniej jaskrawy. Nie zmienia to jednak faktu, że gra na razie pełna jest błędów, do czego przyznają się sami deweloperzy.
Twórcy pokornie przepraszają
Tutaj należy przede wszystkim docenić szczerą komunikację studia, które otwarcie we wpisach na Twitterze mówi o świadomości wszelkich błędów w grze i zapowiada rychłą pracę nad ich wyeliminowaniem. Nie spowodowało to oczywiście opóźnienia światowej premiery, która mimo wszystko nastąpiła w zapowiedzianym terminie.
Głosy potencjalnych graczy zwracają też uwagę na jeden istotny fakt – owszem, jest to światowa premiera, jednak sama gra istnieje na rynku chińskim już od prawie roku, toteż można by się spodziewać, że podstawowe błędy będą już dawno usunięte. Bez zetknięcia się z grą można jeszcze polemizować, czy faktycznie aktualne błędy sprawiają, iż nie jest ona „gotowym produktem”, który powinien być przedstawiony graczom. Doświadczenie ich na własnej skórze kończy jednak większość dyskusji – w tym przypadku opóźnienie premiery byłoby zdecydowanie dobrym rozwiązaniem.
Gdyby tylko dało się grać...
Nie mówimy tutaj o jednej czy dwóch usterkach graficznych, tylko właściwie o uniemożliwieniu postępu fabularnego w grze. W pewnym momencie platforma, która ma nas wnieść wyżej, po prostu zrzuca nas z powrotem na ziemię, a wszelkie próby ominięcia tego błędu kończą się wyrzuceniem postaci poza mapę. Również widok z kamery okazuje się dość niestabilny.
Momentami cały oglądany obraz przybiera losowy kolor i dopiero zmiana perspektywy jest w stanie przywrócić światu gry więcej kolorów niż jeden — przypadkowy i neonowy. Niezależnie od chęci i dostosowywania licznych ustawień grafiki nie udało mi się tego naprawić, co w dość dynamicznych walkach niezmiernie przeszkadzało i obrywałam dużo częściej, niż powinnam. Nie mam pojęcia, czy jakiekolwiek inne błędy pojawiają się w dalszej części gry – ta bowiem skutecznie uniemożliwiła mi posiedzenie dłuższe niż właściwie kilka pierwszych godzin, zanim unieruchomiła mnie w jednym punkcie mapy.
Pozostaje zatem mieć nadzieję, że premierowa wersja będzie bardziej dopracowana lub że poprawki nie zajmą studiu zbyt wiele czasu (ja grałam w specjalną wersję przedpremierową), a my będziemy mogli cieszyć się możliwościami, jakie oferuje Tower of Fantasy, bez wiszącego nad nami widma krytycznego błędu. Bugi są zdecydowanie większe, niż powinny być na premierę, ale gra ma ogromny potencjał stać się ciekawą alternatywą dla Genshin Impact, jeśli tylko zacznie być jakkolwiek stabilna. Ci, którzy nie są fanami losowania postaci w gigancie MiHoYo albo po prostu wolą grę MMO od takiej, gdzie multiplayer jest jedynie dodatkową opcją, na pewno zobaczą w Tower of Fantasy może i wybitnie nieoszlifowany, ale wciąż diament.
OD AUTORKI
Moja tolerancja na błędy jest bardzo wysoka, bo zwykle gram w pozycje turowe. W związku z tym jakiekolwiek dynamiczne ruchy czy walki już samym swoim istnieniem rysują mi się jako szczyt technologicznego zaawansowania i nie mam wobec nich wysokich wymagań. Przyznaję się jednak bez bicia, że tu poległam, nie dałam rady, gra mnie pokonała i wyłączyłam ją w przypływie frustracji. Kto wie, może jak ochłonę, to wrócę? Chętnie przeczytam, jak Wam póki co podoba się Tower of Fantasy – albo w komentarzach, albo tutaj, bo o grach pisuję tam całkiem sporo.