Top Gun: Maverick nie miałby sensu, gdyby z oryginału nie usunięto tej szczególnej sceny
Wycięcie pewnego fragmentu z oryginalnego Top Guna umożliwiło stworzenie kontynuacji. Historia Top Gun: Maverick nie miałaby fabularnie sensu, gdyby twórcy pierwszej części postanowili zachować finałową scenę oryginalnej produkcji.
Top Gun: Maverick okazał się gigantycznym hitem 2022 roku. Produkcja wyróżniała się ciekawą historią, wielowymiarowymi bohaterami oraz niesamowitymi efektami specjalnymi. Film jednocześnie pokazał, że przyszłość głównego bohatera Pete’a Mitchella została ukształtowana przez śmierć jego przyjaciela Nicka „Goose’a” Bradshawa (vide Screen Rant).
Maverick nie przestał obwiniać się za los towarzysza, sabotując swoją dalszą karierę oraz przyszłość Bradleya Bradshawa, który chciał iść w ślady swojego tragicznie zmarłego ojca. Zgorzkniałość Mitchella, jego zablokowana kariera w marynarce oraz motywacje do działania w Top Gun: Maverick nie miałyby jednak sensu, gdyby jedna z ostatnich scen oryginalnego filmu nie została wycięta.
Pierwotnie główny bohater wraz z Charlotte „Charlie” Blackwood miał odwiedzić grób Goose’a. To dałoby Mitchellowi szansę na zamknięcie pewnego etapu i pogodzenie się ze śmiercią bliskiego przyjaciela. W taki sposób Maverick pokazałby, że ma odwagę przepracować bardzo trudne przeżycie, a następnie iść do przodu. Scena jednak ostatecznie zniknęła, sprawiając, że los głównego bohatera wydaje się znacznie bardziej gorzki.
Maverick nie umiał znaleźć w sobie sił, by stanąć przed grobem Nicka Bradshawa i tym samym w pełni zaakceptować jego śmierć. Przez kolejne lata nie potrafił wyjść z pętli obwiniania siebie, co ponad 30 lat później pozwoliło stworzyć interesującą kontynuację. Dzięki temu sama postać Mavericka jest znacznie ciekawsza. Być może to chęć opowiedzenia o żalu protagonisty stanowiła motywację do opowiedzenia nowej historii.