Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość opinie 13 kwietnia 2025, 16:59

autor: Filip Grabski

Po spędzeniu 2 godzin ze Stygian: Outer Gods powiem tyle: to powinno być Call of Cthulhu 2

Za oknem wiosna, więc trzeba dokonać wyrównania emocjonalnego i zanurzyć się w świecie nawiedzanym przez przedwiecznych bogów. Czy ta męka będzie przyjemnością?

Korzystanie ze światotwórczych wzorców bazujących na dziełach H.P. Lovecrafta jest jak łatwy poziom trudności w kreowaniu gier z klimatem. Oczywiście, że atmosfera krainy nawiedzanej przez Cthulhu i jego wyznawców będzie mocną stroną takiej produkcji. Nawet jeśli sama gra okaże się taka sobie.

Na szczęście Stygian: Outer Gods już teraz jawi się jako coś więcej niż sklecony naprędce tytuł, który ma skorzystać na bonusie zapewnianym przez mroczny klimat. Debiutanckie dzieło studia Misterial Games to całkiem dobrze przemyślana wariacja na temat mitycznego uścisku, jakim tytułowi zewnętrzni bogowie „obdarzają” mieszkańców tego świata.

Standardowy element wystroju w Kingsport.Stygian: Outer Gods, Fulqrum Games, 2025.

W 2019 roku pojawiła się mała, dwuwymiarowa gra RPG Stygian: Reign of the Old Ones, której akcja dzieje się w wymyślonym przez Lovecrafta Arkham. Outer Gods, choć stworzone przez zupełnie inną firmę, osadzono w tym samym uniwersum i mimo zachowania nieco pierwiastków RPG jest ono pierwszoosobowym survival horrorem powstałym na Unreal Enginie 5. Po dwóch krótkich wieczorach spędzonych z wersją beta stwierdzam, że to może być pierwsza naprawdę bardzo dobra gra z cyklu Call of Cthulhu, jednocześnie takową niebędąca (Dark Corners of the Earth z 2005 i Call of Cthulhu z 2018 są dobre, ale nie BARDZO dobre).

Jack kontra ryboludzie

Nasz bohater nazywa się Jack, nasz bohater nie do końca wierzy w rzeczy nadprzyrodzone, naszemu bohaterowi przytrafiają się wizje, których nie umie wyjaśnić, no i w końcu – nasz bohater ma misję. Wraz z siostrą (ona z okultyzmem jest w dużo lepszych relacjach) muszą udać się do nadmorskiego miasta Kingsport, by odkryć rodzinne tajemnice. Gra zaczyna się od sekwencji snu, potem statek, którym podróżuje rodzeństwo, się rozbija, a następnie okazuje się, że w Kingsport normalnych ludzi w zasadzie nie ma, za to jest nadpopulacja kultystów wyglądających jak skrzyżowanie zombiaków i ryboludzi stworzone przez wyjątkowo perwersyjnego projektanta. Lovecraftowska klasyka, ale wyglądająca naprawdę bardzo ładnie i przekonująco. Magia UE5!

Udostępniona wersja Stygian: Outer Gods zapewniła mi nieco ponad dwie godziny zabawy, na którą składały się dialogi, eksploracja, rozwiązywanie prostych zagadek, rozwijanie postaci, sprawdzanie ekwipunku, crafting, toporna walka i nasiąkanie posępną atmosferą. Jedne rzeczy gra robi lepiej, inne gorzej, ale bilans jest zdecydowanie na plus.

Młodzież nie ma szacunku do starszych.Stygian: Outer Gods, Fulqrum Games, 2025.

Z czym do ludzi?

Dialogi – niestety, pozbawione jakiegokolwiek udźwiękowienia, mam nadzieję, że tylko tymczasowo – są względnie rozbudowane, pozwalają też podejmować decyzje, które zaważą na losie spotykanych postaci lub rozwoju fabuły (wówczas pojawia się symbol informujący, że „OKO widzi tę decyzję”). Zagadki są bardzo proste i sprowadzają się do odszukania niezbędnej wskazówki w otoczeniu, by potem np. położyć właściwy przedmiot we właściwym miejscu albo zdobyć informację odblokowującą kolejne opcje dialogowe. Z kolei rozwój postaci bazuje na kartach tarota otrzymywanych za wykonanie zadania lub znajdowanych w świecie gry – każda taka karta pozwala przypisać wybraną zdolność lub ulepszyć już posiadaną (więcej zdrowia, wolniejsza utrata wytrzymałości potrzebnej do biegania i walki, bycie mądrzejszym podczas rozmów itp.). Poza zdrowiem i wytrzymałością mamy jeszcze standardową dla świata Cthulhu poczytalność (czyli sanity), ale beta nie pozwoliła zrobić z nią niczego ciekawego.

Beauty & SPA by Cthulhu.Stygian: Outer Gods, Fulqrum Games, 2025.

Co jeszcze? Ekwipunek i crafting. Miejsce w plecaku jest ograniczone, a przedmioty zrobione ze składników (np. wytrych) zajmują pole w tej samej przestrzeni. Przedmioty związane z zadaniami również. Trzeba więc kombinować. No i wreszcie – wałęsanie się i walka. Kingsport jest pełne różnych zakamarków i zablokowanych przejść, które sforsować można później, po odnalezieniu broni, kluczy, umiejętności. Zwiedzanie świata okazuje się ciekawe, wypełnione notatkami i śladami dawnego życia pochłoniętego przez szaleństwo. Szaleństwo, które wpłynęło na mieszkańców zmieniając ich w maszkary. Szkoda więc, że obecna w becie walka sprowadza się do „wyprowadź powolny cios”, „odskocz przed powolnym ciosem przeciwnika”, „powtórz”. Nuda, na dodatek czasem frustrująca, bo obrażenia zadawane przez oponentów są wielokrotnie większe niż te, które funduje im Jack. Receptę stanowi wybranie jako pierwszego talentu niemal zupełnego wygłuszenia kroków podczas skradania się, co pozwala po prostu ominąć wielu przeciwników.

Ludzie, to jest naprawdę fajne

Outer Gods broni się atmosferą (a jakże!), która pozwoliła mi wybaczyć pewnego rodzaju niedoróbki i jednocześnie być bardzo zainteresowanym rozwojem tej historii. Beta najpewniej prezentuje poziom zaawansowania zbliżony do wczesnego dostępu (ten startuje już za moment) i nie doprowadziła mnie do frustracji. Czasem lewitował jakiś przedmiot, czasem gra wyświetlała drzwi jako otwarte, choć były zamknięte i trzeba było je ponownie otworzyć, a po wczytaniu save’a przedmioty fabularne wracały na swoje miejsce w świecie gry (na szczęście wykonane zadania pozostały wykonane). Sama optymalizacja wydała mi się względnie satysfakcjonująca (szczegóły w ramce).

Outer Gods uruchomiłem na niezbyt potężnym już komputerze wyposażonym w procesor Ryzen 5 5600, kartę graficzną Radeon RX 6600, 16 GB RAM-u DDR4, z zainstalowanym Windowsem 10. Ustawienia obrazu: 2560 x 1440 z upscalingiem na poziomie „quality” i średnimi detalami. Było ładnie, we wnętrzach gra dobijała do 50 klatek na sekundę, zaś na otwartej przestrzeni zapewniała 30–35 FPS-ów. W przypadku takiej powolnej rozgrywki to w zupełności wystarczy.

Stygian: Outer Gods to tylko wstęp do czegoś dużego i ekscytującego. Beta była wprowadzeniem do wczesnego dostępu, ten z kolei ma być przynajmniej dwukrotnie większy pod względem zawartości (patrząc na dostępną mapę i lokacje, których nie było mi dane odwiedzić, jestem pewien, że będzie tak, jak mówią twórcy). Pełna wersja – to kolejne podwojenie zawartości – ma zaoferować 10 godzin rozgrywki i pojawi się mniej więcej za rok. Ja chętnie poczekam do tego momentu, bo taki dwugodzinny „przedsmak” w zupełności mi wystarczył, by gra przesunęła się wyżej na liście życzeń.

Co mówią ci karty?Stygian: Outer Gods, Fulqrum Games, 2025.

Filip Grabski

Filip Grabski

Z GRYOnline.pl współpracuje od marca 2008 roku. Zaczynał od pisania newsów, potem przeszedł do publicystyki i przy okazji tworzył treści dla serwisu Gameplay.pl. Obecnie przede wszystkim projektuje grafiki widoczne na stronie głównej (i nie tylko) oraz opiekuje się ciekawostkami filmowymi dla Filmomaniaka. Od 1994 roku z pełną świadomością zaczął użytkować pecety, czemu pozostaje wierny do dzisiaj. Prywatnie ojciec, mąż, podcaster (od 8 lat współtworzy Podcast Hammerzeit) i miłośnik konsumowania popkultury, zarówno tej wizualnej (na dobry film i serial zawsze znajdzie czas), jak i dźwiękowej (szczególnie, gdy brzmi ona jak gitara elektryczna).

więcej