Ta gra miała popchnąć kultową serię w zupełnie nowym kierunku. Fable Legends było łabędzim śpiewem Lionhead Studios
Choć Lionhead Studios było doświadczoną ekipą, a stojąca za nią firma Microsoft dysponowała potężnym zapleczem finansowym, ich ostatni wspólny projekt okazał się niewypałem. Przekonajmy się, co nie wyszło w Fable Legends.
Zespołu Lionhead Studios nie trzeba przedstawiać żadnemu fanowi RPG-ów ani gier strategicznych. Firma założona przez złotoustego Petera Molyneuxa miała bowiem w swoim portfolio zarówno kultową serię Fable, jak i cieszący się nawet większą estymą cykl Black & White. Ostatnim projektem, nad którym pracowali brytyjscy deweloperzy, było Fable Legends, które miało popchnąć markę w zupełnie nowym kierunku.
Ten cykl nie jest częścią naszego działu Premium. Decydując się na zakup abonamentu, możesz jednak pomóc w tworzeniu większej liczby takich artykułów. Dziękujemy.
Kup Abonament Premium Gry-Online.pl
Powrót na stare śmieci
Fable Legends miało zabrać nas w podróż do baśniowego Albionu. Akcja tej produkcji toczyłaby się na kilkaset lat przed wydarzeniami z pierwszego Fable, kiedy to mieszkańcom krainy nie udało się jeszcze odkryć zaawansowanej technologii, a w ich codzienności dominował folklor i magia. Podczas gdy zwyczajni mieszkańcy Albionu drżeli przed niebezpieczeństwami czyhającymi na nich w wielkim świecie, eksploracji tego ostatniego nieśmiało podejmowali się rozmaici śmiałkowie (przy czym nie założyli oni jeszcze Gildii Bohaterów). Fable Legends miało pozwolić nam wcielić się w jednego z herosów broniących Albionu przed siłami zła lub stanąć po drugiej stronie barykady i wejść w życie złoczyńcy.
Dwie gry w jednej
Fable Legends byłoby niejako dwiema grami w jednej. Gdy wcielalibyśmy się w bohaterów, rozgrywka prezentowałaby się niczym w klasycznym RPG-u akcji. Jako herosi przemierzalibyśmy fantastyczne lokacje i realizowalibyśmy zadania, a także walczylibyśmy z adwersarzami, tocząc z nimi dynamiczne pojedynki.
Inaczej miałyby się sprawy, gdy wcielilibyśmy się w czarny charakter. Przed rozpoczęciem misji otrzymalibyśmy możliwość przyzwania stworów i rozmieszczenia ich na mapie lokacji czy choćby zastawienia pułapek. Wszystko po to, by uprzykrzyć życie graczom walczącym po stronie dobra.
Po rozpoczęciu zadania naszym celem jako głównych złych byłoby wydawanie rozkazów podkomendnym (niczym w grach strategicznych), wypuszczanie bossów z legowisk lub choćby aktywowanie pułapek czy zamykanie i otwieranie bram (by rozdzielać bohaterów).
Multiplayerowa przygoda...
Jak wynika z poprzednich akapitów, Fable Legends powstawało przede wszystkim z myślą o zabawie w asymetrycznym trybie multiplayer dla maksymalnie 5 osób. Podczas gdy cztery z nich wcielałyby się w herosów, którzy musieliby współpracować ze sobą, piąta przejmowałaby kontrolę nad uosobieniem sił zła, próbującym napsuć jak najwięcej krwi pozostałym.
Co ciekawe, autorzy zamierzali również wyjść naprzeciw potrzebom graczy preferujących zabawę w pojedynkę. Fable Legends miało bowiem pozwolić na rozgrywkę w towarzystwie botów kontrolowanych przez sztuczną inteligencję. Dzięki temu możliwe byłoby ukończenie całej gry z towarzyszami i złoczyńcą, którymi sterowałoby AI.
...dla każdego...
Naszą bazę wypadową stanowiłoby miasteczko Brightlodge, gdzie prowadzilibyśmy rozmowy z mieszkańcami, a także wchodzilibyśmy w interakcję z innymi uczestnikami rozgrywki. Tytuł pozwoliłby nam imać się różnych prac i próbować swoich sił w rozmaitych minigrach. Ponadto moglibyśmy tu dostosować swoje postacie do indywidualnych preferencji.
Bohaterowie, w których moglibyśmy się wcielić, zostaliby zróżnicowani pod względem płci, wyglądu, preferowanego uzbrojenia i stylu walki. Przykładowo, podczas gdy Sterling na polu bitwy wykorzystywałby rapier, Rook eliminowałby wrogów przy użyciu kuszy, Winter korzystałaby z magii lodu, zaś Inga walczyłaby przy użyciu miecza i tarczy. Gra pozwoliłaby modyfikować wygląd postaci. Dodatki kosmetyczne można by było odblokować za srebro, które zarabialibyśmy podczas rozgrywki, albo za prawdziwe pieniądze.
...i dostępna za darmo
Inną znaczącą zmianą względem poprzedniczek, którą zamierzano wprowadzić Fable Legends, miało być przejście na model free-to-play. Choć sama gra byłaby dostępna za darmo, zaszyto by w niej rozmaite mikrotransakcje, skorzystanie z których wymagałoby sięgnięcia do portfela. Te ostatnie obejmowałyby nie tylko elementy kosmetyczne, lecz również postacie.
Autorzy zamierzali udostępniać nam poszczególnych bohaterów za darmo jedynie przez ograniczony czas, po którego upływie następowałaby ich rotacja. Aby zapewnić sobie stały dostęp do danego herosa lub złoczyńcy, musielibyśmy opróżnić wirtualne sakiewki (płacąc za nich srebrem) lub skorzystać z realnej gotówki.
Solidne zaplecze
Przyglądając się ujawnionym przez Lionhead Studios materiałom, śmiało można dojść do wniosku, że Fable Legends byłoby co najmniej ładną produkcją. Gra działałaby w oparciu o technologię Unreal Engine 4 i należycie wykorzystywałaby jej możliwości. Ponadto pozycja miała korzystać z funkcji SmartGlass, między innymi pozwalając złoczyńcom na planowanie przebiegu misji przed ich rozpoczęciem. Poza tym możliwa byłaby multiplatformowa rozgrywka na komputerach osobistych i Xboksach One. Wreszcie tytuł miał wykorzystywać dodatkową moc płynącą z „chmury”.
Firma Microsoft snuła wizję, w której Fable Legends „żyłoby” przez 5-10 lat. Nic zatem dziwnego, że wydawca zainwestował w ten projekt naprawdę sporą sumę wynoszącą około 75 milionów dolarów. Co mogło pójść nie tak?
Burzliwe dzieje Fable Legends
Jak się okazało – całkiem sporo. Prace nad Fable Legends wystartowały latem 2012 roku, a więc już po tym, jak z Lionhead Studios odszedł Peter Molyneux. Rok później światło dzienne ujrzał pierwszy zwiastun tej produkcji, natomiast dwa lata później po raz pierwszy mogliśmy spojrzeć na rozgrywkę. W 2014 roku rozpoczęto zamknięte beta-testy trybu multiplayer.
Choć początkowo Fable Legends miało zadebiutować w 2015 roku, ostatecznie opóźniono jego premierę, dając autorom więcej czasu na doszlifowanie swojego dzieła. Niejako na otarcie łez w 2016 roku zamierzano udostępnić otwartą wersję beta.
Niestety w marcu 2016 roku gruchnęła wiadomość o tym, że Fable Legends zostało anulowane, a stojące za nim Lionhead Studios – zamknięte. Gracze, którzy wydali prawdziwe pieniądze w tej produkcji, otrzymali pełny zwrot gotówki.
Przyszłość serii Fable
Nie dość że Fable Legends okazało się łabędzim śpiewem Lionhead Studios, to jeszcze nie pozwolono mu wybrzmieć w pełni, bowiem gra nie doczekała się swojego debiutu. Po latach, bo w grudniu 2021 roku, Sarah Bond z Xbox Game Studios przyznała, że rozwiązanie tego zespołu było błędem. Jak stwierdziła:
Kupiliśmy Lionhead w 2006 roku. Zamknęliśmy w 2016 roku. Musieliśmy rozważyć, co się stało. Czego się nauczyliśmy, by nie powtórzyć błędów?
Wtórował jej Phil Spencer:
Kupujemy studio, bo jest w czymś świetne. Naszym zadaniem jest pomóc im (twórcom – przyp. red.) w osiągnięciu celów. Nie, by oni pomogli nam.
Niemniej sama marka Fable wciąż miała przed sobą przyszłość. O tym, że kolejną odsłonę tego cyklu może opracować Playground Games, czyli autorzy serii Forza Horizon, po raz pierwszy nieoficjalnie usłyszeliśmy w styczniu 2018 roku. Na oficjalną zapowiedź tej produkcji, zatytułowanej po prostu Fable, przyszło nam zaczekać aż do lipca 2020 roku. O tym, jak nowi autorzy (wspomagani przez ekipę Eidos Montreal) poradzą sobie z przywróceniem dawnego blasku tej serii, przekonamy się dopiero w bliżej nieokreślonej przyszłości.
Necro Gaming
Cykl Necro Gaming rozwijamy od lipca 2024 roku. Poniżej linkujemy do pięciu poprzednich odcinków:
- To miały być Gwiezdne wojny dla dorosłych. Star Wars 1313 to nieodżałowany projekt ukatrupiony przez Disneya
- Przed Baldur’s Gate 3 Larian Studios próbowało stworzyć własnego XCOM-a. Divinity: Fallen Heroes miało być „kompaktowym” tytułem
- Opowieść o zemście, w której jako bestia polowalibyśmy na wikingów. Darkborn startował z wysokiego C
- Doom 4, którego nie było. Seria mogła podążyć ścieżką wytyczoną przez Call of Duty i Battlefielda
- Sony chciało mieć swoje Diablo. Warrior’s Lair mogło być czarnym koniem PlayStation