autor: Szymon Liebert
Street Fighter V potyka się o własne serwery – problemy Capcomu na premierę
Street Fighter V nie działa tak, jak chcieliby tego fani i firma Capcom – gracze zgłaszają problemy z serwerami na PC i PlayStation 4. Japoński producent przeprosił już społeczność i zapewnił, że trwają prace nad poprawieniem infrastruktury sieciowej.
Zirytowani gracze i Yoshinori Ono „kłaniający się w pas” w ramach przeprosin na Twitterze – tak wygląda trudny start gry Street Fighter V na pecetach i konsolach PlayStation 4. Jak donoszą wszelkie serwisy, fora i media społecznościowe, wielu fanów bijatyki narzeka na problemy z graniem online. Capcom potwierdza, że infrastruktura sieciowa kompletnie nie radzi sobie z napływem graczy i na bieżąco informuje o „walce” z serwerami. Deweloper w kolejnych wpisach na zmianę zapewnia, że serwery raz działają, a raz nie działają, ale prace nad poprawą sytuacji trwają nieustannie. Na przykład w nocy naszego czasu wyłączono na chwilę opcję gry online, by wgrać poprawki.
Problemy z infrastrukturą sieciową SFV są o tyle dziwne, że Capcom mocno testował produkcję – w bodajże trzech zamkniętych betach. Być może chodzi tu o typowy syndrom premierowego oblężenia, które po paru dniach po prostu zmniejszy swoją siłę.
Nasz krótki test edycji pecetowej – próba uruchomienia gry i dołączenia do rozgrywki podczas pisania tego newsa – potwierdza, że piąta odsłona serii wciąż potyka się o własne serwery. Większość prób znalezienia partnera do gry spełzło na panewce. Po paru podejściach w końcu się jednak udało i zostaliśmy zmiażdżeni przez gracza grającego nową postacią: Laurą. Osoby grające na PlayStation 4 mają podobne doświadczenia. Wczoraj po południu wielu fanów nie mogło tworzyć sieciowych kont, co stanowi pierwszy punkt po rozpoczęciu rozgrywki. Mówiąc krótko, produkcja ma spore kłopoty, żeby dokonać cudu, jakim w dzisiejszych dniach wydaje się połączenie dwóch istot ludzkich, by mogła dokonać się pradawna forma interakcji społecznej, czyli „wirtualne obijanie się po mordach”.
Problemy z infrastrukturą sieciową przeżywało w ostatnich miesiącach wiele gier. Street Fighter V jest niestety na dobrej drodze, by doścignąć w tym temacie niesławnego DriveCluba, grę która na premierę nie potrafiła obsłużyć podstawowej funkcji, czyli tytułowych klubów zrzeszających graczy. Po wielu trudnych zakrętach DriveClub w końcu wyszedł na prostą a nawet doczekał się dodatku z motocyklami. Pamiętamy, że tryb online napsuł też krwi fanom SimCity.
Czego brakuje edycji PC?
Miejmy nadzieję, że bijatyka Capcomu siłą pięści, kopniaków i hadoukenów szybciej upora się z problemami i w najbliższych dniach rozwinie skrzydła. W innym przypadku Yoshinori Ono będzie musiał stanąć na głowie, by udobruchać społeczność i tak już rozsierdzoną brakiem zawartości gry na premierę oraz pewnymi niedociągnięciami edycji pecetowej. Rdzennie komputerowe serwisy wskazują na to, że w tej wersji nie można na przykład rozpisać samemu przycisków na klawiaturze. Umówmy się jednak, że granie na klawiaturze w Street Fightera V jest jak brzdękanie Requiem Mozarta na gumce od majtek – można, ale raczej nie wypada. Znacznie poważniejszym problemem jest to, że tytuł nie oferuje wsparcia dla wszystkich kontrolerów przeznaczonych do bijatyk. To już poważne niedopatrzenie ze strony Japończyków.
Świetna mechanika, brak zawartości
Opinie na temat samej gry sprowadzają się do prostej refleksji: to być może jedna z najlepszych odsłon Street Fightera od lat, która cierpi na pewien prosty problem. Brak treści. Capcom informował otwarcie, że na premierę nie będzie w stanie przygotować pełnoprawnego trybu historii i planuje wypuścić go później (obecnie gra zawiera uproszczone opowieści o postaciach). Premiera pokazała jednak, że w produkcji nie ma wielu innych opcji, jak np. trybu arcade czy bardziej wyszukanych samouczków, omawiających trudniejsze techniki walki. Słowem, obecnie Street Fighter V jest świetną grą, ale osoby, które nie przepadają za rywalizacją z innymi graczami, mogą nie mieć co w niej robić. Z tego też powodu recenzje na Steamie często są pełne jadu.
Taki stan rzeczy wynika z przejścia Capcomu od gry jako produktu do gry jako usługi. Firma zapowiadała, że Street Fighter V na początku będzie niezbyt bogaty w treść, ale z czasem otrzyma mnóstwo dodatków. Wiadomo, że aktualizacje będą wprowadzane przez aż 5 lat i mają zawierać nie tylko poprawki, ale też wspomniane nowe tryby gry czy postacie. To wiąże się dodatkowo z modelem finansowym gry, opartym na wirtualnej walucie, za którą kupujemy nowych wojowników. Wirtualne kredyty można oczywiście nabić za prawdziwe pieniądze, ale też zdobyć w grze – ceny postaci ponoć nie są szczególnie wygórowane.