Kultowy film o strzelaniu do robali z kosmosu zasługiwał na lepszą grę
Starship Troopers: Terran Command jest tak samo kiczowate jak film, na którym zostało oparte. Szkoda tylko, że gameplayowo nie spełnia zamierzonych oczekiwań, pomimo paru ciekawych pomysłów zastosowanych przez twórców.
Rzadko denerwuję się przy grach, ale tym razem trudno mi przestać się złościć. Starship Troopers: Terran Command to przykład produkcji, która mogła być naprawdę dobra, jednak zbytnia powtarzalność i prostota wielu elementów czyni ją zwykłym przeciętniakiem.
Największym jej problemem jest to, że bardzo szybko zaczyna się nudzić. W zasadzie w każdej misji musimy dotrzeć z jednego punktu do drugiego, po drodze likwidując hordy arachnidów, niszcząc ich gniazda, przejmując budynki i broniąc bazy. Od czasu do czasu przychodzi nam eskortować jakiegoś ważniejszego jegomościa do punktu ewakuacji albo przypilnować, by konkretna jednostka nie zginęła. I to w zasadzie koniec atrakcji.
Te nieliczne patenty są powtarzane przez wszystkie dziewiętnaście misji fabularnych. Twórcy starali się, aby z każdym kolejnym zadaniem pojawił się jakiś niespotykany wcześniej element, zazwyczaj nowa jednostka albo typ wroga, jednak żadne nowinki nie wzbudzają ciekawości na tyle, by wyczekiwać ich z wypiekami na twarzy.
Tytuł ten nie jest typowym RTS-em, w którym zbieramy surowce, rozbudowujemy bazę i rekrutujemy oddziały. Owszem, wszystkie te rozwiązania w pewnym stopniu są obecne, ale twórcy potraktowali je marginalnie. Trzon zabawy stanowi przemierzanie map z kilkoma oddziałami żołnierzy i masowa eksterminacja gigantycznych insektów. Kluczem do zwycięstwa jest odpowiednie wykorzystanie terenu i ustawienie jednostek, aby jak najefektywniej prowadzić ogień.
Starship Troopers: Terran Command stara się rzucać graczom wyzwanie poprzez kilka udanych zabiegów projektowych. Pole widzenia jednostek jest dość mocno ograniczone, więc nietrudno wpaść w zasadzkę wroga – zwłaszcza w miejscach, gdzie przejścia są ciasne. Kombinowanie wymusza też zaimplementowany system czystej linii strzału. Żołnierze nie będą w stanie zaatakować, jeśli przeszkody terenowe lub pobratymcy zasłaniają im widok.
Szkoda, że zwraca się na to uwagę, tylko grając na wyższych poziomach trudności. Nawet na normalnym większość etapów można przejść, stosując metodę parcia naprzód i automatycznego ataku, gdy nieprzyjaciel znajdzie się w zasięgu wzroku. Wybór poziomu trudności wpływa jedynie na siłę ognia jednostek gracza. Brakuje tu innych modyfikatorów, które urozmaiciłyby rozgrywkę inaczej niż poprzez konieczność oddania większej liczby strzałów niezbędnych do powalenia wroga.
Twórcy zdecydowanie znają materiał źródłowy, co widać chociażby w dobrze odwzorowanych modelach przeciwników. Wielbiciele filmów z serii Starship Troopers z pewnością rozpoznają poszczególne insekty, które nieraz wyglądają jak żywcem wyjęte ze srebrnego ekranu. Również sam klimat tej produkcji ma wiele wspólnego z jej kinowym odpowiednikiem – jest nieco kiczowato, momentami gra sili się na humor, czasami uderza w mroczniejsze tony, co może się podobać. Pod względem graficznym prezentuje niezły poziom, choć niektóre efekty wybuchów odstają jakością od reszty oprawy i kłują w oczy. Lepiej wypada ścieżka dźwiękowa – utwory są naprawdę przyjemne i pasują do atmosfery. Gra działa płynnie i poprawnie, ale można mieć zastrzeżenia do polskiej wersji językowej, bowiem niekiedy wyświetlane są angielskie teksty.
Trudno nie odnieść wrażenia, że wiele elementów aż krzyczy, żeby potraktować je poważniej i rozwinąć udane pomysły. Awans jednostek ogranicza się do wyboru między dwiema umiejętnościami. Po ustaleniu optymalnej taktyki walki można za jej pomocą przejść większość misji, zaś nagrody za zadania opcjonalne czasami nie zachęcają do nadrabiania drogi. Śmierć jednostek okazuje się umiarkowaną startą, bo zasoby i tak wracają do naszej puli i błyskawicznie da się pozyskać nowych żołnierzy.
Najbardziej jednak boli to, że cały czas mamy poczucie robienia tego samego, tylko na innej mapie i z innym uzasadnieniem fabularnym. Sama opowieść o walce dzielnego wojska z arachnidami na planecie Kwalasha nie porywa i stanowi jedynie proste wytłumaczenie, dlaczego jesteśmy zmuszeni do likwidacji kolejnego gniazda insektów. Niemniej gra może się podobać, ale przez powtarzalność rozgrywki warto rozłożyć ją sobie na kilka krótkich sesji.
Moja opinia o Starship Troopers: Terran Command
PLUSY:
- całkiem dobrze uchwycony klimat filmów;
- niezła ścieżka dźwiękowa;
- kilka ciekawych pomysłów projektowych...
MINUSY:
- ...które wykonano po łebkach;
- zbyt powtarzalna rozgrywka;
- problemy z polską wersją językową.
OCENA KOŃCOWA: 6/10