Smętna półrocznica Gran Turismo 7 i falstart F1 Managera - Motoprzegląd Drauga
Największym wydarzeniem ostatnich dwóch tygodni w grach wyścigowych jest premiera wielkiej aktualizacji 1.4 do Automobilisty 2. Co, ta wieść nie skłania Was do kliknięcia w artykuł? Wiedzcie tedy, że mam też istotne nowiny nt. Gran Turismo 7, Forzy Horizon 5 czy F1 Managera 2022.
Ten Motoprzegląd powinien być zdominowany przez wieści z gamescomu – drugiej, po E3, największej growej imprezy w ciągu roku. Powinien być… ale nie jest, bo reprezentacja gier wyścigowych w Kolonii okazała się skromniutka. Niestety, Microsoft nie przywiózł ze sobą ekipy z Turn 10 Studios, aby chociaż powiedziała cokolwiek nowego na temat Forzy Motorsport (nawet nie pokazując gry na nowym materiale wideo). Tym niemniej wcale nie brakuje wieści na temat gier wyścigowych z ostatnich dwóch tygodni.
Gran Turismo 7 trzyma (nie)formę
Polyphony Digital nie zawiodło – kolejne rozczarowanie zostało zaserwowane fanom Gran Turismo 7 o czasie i spełniło „oczekiwania”. Aktualizacja 1.20 nie zmieniła praktycznie niczego w obrazie nędzy i rozpaczy, którym pozostaje ta gra od prawie pół roku, tj. od momentu premiery.
Samochodów wciąż nie można sprzedawać, w trybie singleplayer nie ma co robić (cztery nowe wyścigi to mniej niż godzina rozgrywki), wypłaty w wyścigach niestandardowych są nadal demotywująco skąpe, ruletka jak drażniła, tak drażni, poważne zastrzeżenia w dalszym ciągu zgłaszają nawet entuzjaści trybu Sport, któremu PD wydaje się poświęcać najwięcej uwagi. Na tym tle dodanie trzech aut i trzech alternatywnych wariantów toru Barcelona-Catalunya jest faktem w zasadzie pozbawionym znaczenia.
W zamian mamy kolejną korektę cen u sprzedawcy legendarnych samochodów – czyli w domyśle ponowne podbicie wartości wielu klasycznych modeli (nierzadko drastyczne, jak w przypadku Porsche 911 GT1, które właśnie podrożało… trzykrotnie, z 3 na 9 mln kredytów, oraz Mercedesa 300 SL W194, kosztującego teraz 20 mln zamiast 13 mln)… Więcej nie mam nic do powiedzenia, szkoda mi strzępić klawiaturę na to bezczeszczenie kultowej marki. Po szczegóły na temat aktualizacji 1.20 odsyłam do swojej osobnej wiadomości.
Forza Horizon 5 uczy i bawi w Serii 11
Wiecie, czym różni się Forza Horizon 5 od Gran Turismo 7? Tym, że studio Playground Games, nawet jeśli zalicza wpadki i miewa chwile słabości, prędzej czy później jest w stanie wynagrodzić to graczom kolejną wartościową aktualizacją. Tak jak teraz.
Po marnej Serii 10, obracającej się wokół monotonnych zawodów Extreme E i skromnej palety samochodów elektrycznych dostępnej w grze, w FH5 rozpoczęła się Seria 11, zatytułowana Rami’s Racing History („Historia wyścigów Ramiego”), która znów sprawia, że mam ochotę grać, grać i grać.
Duża w tym zasługa nowej opowieści (Horizon Story) pt. Made in Mexico. Mimo że jej „gospodarzem” jest błaznowaty Rami, z przyjemnością przechodzę kolejne rozdziały, bo są wyładowane ciekawostkami, których brakowało mi w „podstawce”. To pokaźny zastrzyk wiedzy o Meksyku, jego samochodach, wyścigach, kulturze etc., podany w przystępny sposób. Gran Turismo znów mogłoby sporządzić notatkę albo dwie w temacie popularyzowania motoryzacji. A co najlepsze, Rami ma do przekazania tyle informacji, że brakuje mu czasu na żarciki.
Do tego dochodzi Playlista Festiwalowa, która sama w sobie jest ciekawa. Każdy kolejny sezon w serii jest skupiony na innym okresie – tydzień temu jeździliśmy samochodami wyprodukowanymi do 1970 roku (walcząc o legendarne Porsche 550A Spyder z 1955 r. jako nagrodę za 20 punktów), obecnie bawimy się maszynami z lat 70. i 80. (by zdobyć HDT VK Commodore Group A z 1985 r.), a w kolejnych dwóch sezonach zbliżymy się do czasów współczesnych. Wszystko po to zaś, by położyć ręce na kierownicy nowiutkiego BMW M4 Competition (nagroda za 80 pkt. w całej serii; zobacz trailer poniżej).
Być może powinienem cieszyć się, że Polyphony Digital jest tak nieudolne w przekształcaniu Gran Turismo 7 w grę-usługę, skoro Forza Horizon 5 dostarcza mi tyle zajęć. W samym dodatku Hot Wheels sprzed miesiąca mam jeszcze mnóstwo aktywności do ukończenia…
F1 Manager 2022 wrzuca jedynkę
Studio Frontier Developments wykonało dziwny manewr. Byłem pewien, że skoro od 25 sierpnia trwa wczesny dostęp do F1 Managera 2022 dla osób, które złożyły preorder, w dzisiejszym Motoprzeglądzie przyjdzie mi dokonać przeglądu ocen tej gry. Tymczasem na trzy dni przed planowanym debiutem w sieci panuje cisza, a z redakcji płyną do mnie sygnały, że twórcy nawet nie rozesłali jeszcze kodów recenzenckich. I mam pewne podejrzenia na temat tego, dlaczego tak się stało, zanurzywszy się w dyskusje graczy na Reddicie i Steamie.
Niestety, wygląda na to, że F1 Manager nie spełni pokładanych w nim nadziei – przynajmniej nie w dniu premiery – bo ma zbyt wiele niedoróbek. „Preorderowicze” wytykają rozmaite braki w rozgrywce, liczne mankamenty symulacji czy sztucznej inteligencji (np. wątpliwy wpływ mieszanek i zużycia opon na osiągi bolidów czy hamowanie przed maszynami wyjeżdżającymi z pit-stopu podczas kwalifikacji) oraz niedostatki prezentacji wyścigów, stanowiącej przybliżoną tylko wizualizację wyliczeń silnika zachodzących „pod maską”.
Co zaś najgorsze, w wypowiedziach graczy dość często przewijają się zarzuty o powtarzalność i monotonię rozgrywki, do których dochodzą stwierdzenia, że F1 Manager nie oferuje niczego (pomijając sferę wizualną), czego nie miałby starzejący się już Motorsport Manager. Nie oznacza to złej gry, ale brzmi jak rozczarowanie w stosunku do „hajpu”, jaki wytworzył się wokół niej, i jej dość wysokiej ceny.
Miejmy nadzieję, że Frontier Developments pracuje już nad łatkami, które poprawią sytuację. A w oczekiwaniu na oficjalny debiut, który nastąpi 30 sierpnia (na PC, PS5, XSX/S, PS4 i XOne), możecie obejrzeć premierowy zwiastun F1 Managera:
Automobilista 2 wkracza w dorosłość
Wiadomość z ostatniej chwili. Dosłownie przed momentem studio Reiza wypuściło olbrzymią aktualizację 1.4 do Automobilisty 2, która ma wyznaczać osiągnięcie przez grę „dojrzałości”. By podkreślić uroczystość okazji, deweloper zrobił coś, do czego ucieka się bardzo rzadko – wypuścił film promocyjny, i to nie byle jaki, bo trwający prawie 8 minut (zobaczycie go poniżej). Twórcy zachwalają na nim wszystkie przymioty swojego dzieła – a jest ich, trzeba przyznać, legion, zwłaszcza po rzeczonym updacie.
O tym, co przynosi wersja 1.4, napisałem sporo w poprzednich Motoprzeglądach (tutaj i tutaj), więc nie będę się powtarzał. W wielkim skrócie: Reiza Studios wprowadza kolejne przełomowe zmiany w symulacji samochodów i tras, a do tego oddaje w ręce graczy moc bezpłatnej zawartości, z czterema pojazdami na czele (wśród których prym wiedzie Mercedes-AMG GT4).
Niestety, wbrew zapowiedziom nie doszło równocześnie do premiery DLC Racin’ USA Pt 3 (deweloper chce dodać do niego więcej treści, niż wcześniej planował)… ale ujawniona wcześniej zawartość dodatku i tak trafiła do gry. Będzie dostępna za darmo w formie „triala” dla każdego posiadacza produkcji, dopóki nie nastąpi właściwy debiut add-onu (daty nie podano). Przypomnę, że obejmuje to współczesne bolidy IndyCar oraz dwa owalne amerykańskie tory: Auto Club Speedway i WWT Raceway. Pojawił się też owalny wariant Daytony, który domyślnie będzie dostępny dla posiadaczy DLC Racin’ USA Pt 1.
I jeszcze jedna niespodzianka. W ostatniej chwili dowiedzieliśmy się, że update 1.4 uwzględnia też zmodernizowany, tegoroczny wariant toru Spa-Francorchamps, uwzględniający zmiany dokonane na rzeczywistym obiekcie w ostatnich miesiącach. Trzeba jednak posiadać odpowiedni dodatek (obecnie przeceniony na Steamie, tak jak i sama gra, o 25%), by otrzymać do niego dostęp.
Dakar Desert Rally – data i gameplay
Końcówka roku właśnie stała się znacznie bardziej interesująca – a zwłaszcza październik. Od zapowiedzi, a zarazem ostatnich wieści na temat Dakar Desert Rally minęło już ponad pół roku i zaczynałem wróżyć opóźnienie tej gry (nic niezwykłego w tych czasach, jak doskonale wiecie), lecz wygląda na to, że Saber Interactive wyrobi się na ustalony pierwotnie termin (2022), i to z nawiązką. Nie przedłużając – datę premiery DDR wyznaczono na 4 października.
Przy okazji tego ogłoszenia pokazano nowy zwiastun (poniżej) i rozpoczęto przyjmowanie zamówień przedpremierowych, a podczas gamescomu pojawił się drugi materiał wideo: 4-minutowy trailer z fragmentami rozgrywki (też poniżej).
Grę wyceniono na raczej rozsądne 40 euro (na Steamie 142,99 zł), ale można dorzucić dwie dychy i zaopatrzyć się w wersję Deluxe (za 214,99 zł na Steamie), by wejść w posiadanie przepustki sezonowej. Już na start zaoferuje ona dwa pojazdy (DAF Truck Turbo-Twin oraz Peugeot 405 Turbo 16), a potem zapewni jeszcze pięć paczek DLC z maszynami, jedną mapą i dwoma „wydarzeniami rajdowymi”.
Kolejnym bonusowym wozem twórcy kuszą na preorder – za kupienie gry przed 4 października dostaniemy jako gratis prototypowe Audi RS Q e-tron. Przyznam, że są to nawet nęcące upominki (zwłaszcza Peugeot z season passa)… ale jednak powstrzymam się przed sięgnięciem po portfel. Mimo że gameplay trailer wygląda w miarę obiecująco, do zachowania rezerwy skłania mnie pamięć o średnio wykonanej grze Dakar 18 tego samego dewelopera (znanego kiedyś jako Bigmoon, dziś Saber Porto). Wam też to radzę.
Project CARS 1 i 2 znikają z rynku
Od jakiegoś czasu przygotowuję się, by obwieścić, że Forza Horizon 4 zostanie wycofana ze sprzedaży (niechybnie czeka nas takie ogłoszenie w najbliższych tygodniach), tymczasem nieoczekiwanie przychodzi mi zapowiedzieć analogiczne wydarzenie w odniesieniu do zupełnie innych gier.
Studio Slightly Mad Studios oznajmiło, że 21 września z dystrybucji cyfrowej zniknie Project CARS 2, a 3 października to samo spotka pierwszą część. Oba tytuły pozostaną jednak w pełni grywalne, zachowają nawet sieciowy multiplayer.
Jaki jest powód tego tzw. „delistingu”? Oficjalnie taki jak zawsze: wygasające licencje. Nieoficjalnie natomiast widzi mi się, że w jakiś sposób wpłynęło na to przejęcie Codemasters (wraz z SMS) przez Electronic Arts, skoro pod topór idą dwie gry naraz (podobna sytuacja miała zresztą miejsce parę miesięcy wcześniej, gdy w jednym momencie wyparował szereg odsłon serii F1).
Wieść to niewesoła, ale warto zwrócić uwagę, że Project CARS miało premierę w 2015 roku (siedem lat temu), a „dwójka” pojawiła się dwa lata później. Gry te przetrwały zatem na rynku dłużej niż dowolna Forza (każda odsłona owej serii Microsoftu jest wycofywana z dystrybucji dokładnie po czterech latach od debiutu).
Tak czy owak kto jeszcze nie zaopatrzył się w żadną odsłonę Project CARS, powinien czym prędzej udać się na zakupy. Polecam zwłaszcza tę z numerem dwa – oferuje praktycznie wszystko, co miała „jedynka”, i dodaje do tego mnóstwo nowości.
W sprzedaży pozostanie wprawdzie trzecia część serii, ale nie umywa się ona do poprzedniczek – to zupełnie inne, bardziej „arkadowe” doświadczenie (i jako takie też jest godne polecenia notabene). Ponadto wiarygodni informatorzy donoszą, że w produkcji jest Project CARS 4, które ma odzyskać symulacyjny sznyt. Premiera tej gry to jednak pieśń dość odległej przyszłości.
Live for Speed ma już 20 lat
Jak mogłem zapomnieć o Live for Speed! To pierwszy symulator z prawdziwego zdarzenia w moim życiu (poznany w zbyt młodym wieku, aby docenić to, co sobą reprezentuje), a nie poświęciłem mu dotąd ani słowa w Motoprzeglądzie. Oto jednak nadarzyła się świetna okazja, by napisać o tej grze – LfS skończyło 20 lat. Więc taki stary już jestem… Zaraza.
Prawdę mówiąc, nie sądziłem, że ten tytuł jeszcze prosperuje. Tymczasem okazuje się, że wciąż skupia wokół siebie wierne grono fanów i nieprzerwanie dostaje nowości – zarówno oficjalne (od dewelopera), jak i nieoficjalne (mody). Przy okazji obchodów rocznicy twórcy zdradzili, że szykują świeże trasy oraz ulepszenia fizyki i grafiki. Oby tak dalej przez kolejne 20 lat!
Motokurier (NFS, WRC, F1 22, GRID)
- Mogliście zapomnieć, ale na ten rok nadal planowana jest premiera nowej odsłony serii Need for Speed. Przepowiedziana przez Toma Hendersona lipcowa zapowiedź tej gry nie doszła do skutku, ale ostatnio inny wiarygodny informator, Jeff Grubb, zasugerował, że nastąpiło opóźnienie i nowy NFS może zostać zaprezentowany we wrześniu, a wydany w grudniu.
- Przy okazji gamescomu 2022 w sieci pojawiło się sporo gameplayu z WRC Generations. Oprócz drugiego godzinnego materiału kanału Team VVV (widocznego też poniżej; pierwszy znajdziecie tutaj), możecie zobaczyć oficjalne przejazdy zawodowych rajdowców w Japonii czy Szwecji. Premiera gry nastąpi 13 października.
- Studio Codemasters zaktualizowało F1 22 do wersji 1.09 – patch eliminuje paręnaście błędów (z listą zmian zapoznacie się tutaj). Ponadto przy okazji letniej przerwy w prawdziwych wyścigach nastąpiła aktualizacja statystyk kierowców, dokonana na podstawie ich wyczynów na torach w bieżącym sezonie. Zmiany cyferek dla co ważniejszych osobistości sprawdzicie tutaj.
- Jeśli ktokolwiek jeszcze miał wątpliwości co do kiepskiej rynkowej sytuacji GRID Legends, może wreszcie zdjąć klapki z oczu. Po zaledwie pół roku po premierze Electronic Arts zawiadomiło, że gra trafi w pełnej wersji do abonamentu EA Play (a przy okazji także do PC Game Pass i Xbox Game Pass Ultimate). Nastąpi to 1 września. Równolegle ukazał się patch 3.3, który wprowadził możliwość rozgrywania zawodów składających się z kilku rund i różnorakie poprawki.
- Firma Motorsport Games zapowiedziała grę NASCAR Rivals, która ukaże się 14 października wyłącznie na Nintendo Switchu. Ma całkiem fajny trailer… i to jedyny powód, by napisać o tym tworze. Nie zapominajmy bowiem, że ten sam deweloper niecały rok temu wypuścił katastrofalne NASCAR 21: Ignition i najwyraźniej wcale nie doprowadził tego tytułu do porządku, skoro na Steamie ma 21% pozytywnych recenzji (nawet mniej niż wtedy, gdy pisałem o nim ostatnio, parę miesięcy temu).
- A skoro mowa o porażkach… Wczoraj ukazała się gra NHRA: Speed for All, czyli „symulator” wyścigów równoległych (ang. drag racing) na licencji tytułowej amerykańskiej instytucji. Celowo wspominam o niej na samym końcu przeglądu, bo to kolejny budżetowy niewypał od studia Team6 i firmy GameMill. 21% pozytywnych recenzji na Steamie (6 z 29) i nota 5.5/10 od RaceDepartment zestawione z ceną na poziomie zbliżonym do 200 zł mówią same za siebie. Nie tykać nawet kijem.
Jeśli chcecie nadrobić – bądź przypomnieć sobie – poprzednie Motoprzeglądy, zapraszam Was tutaj. Pod linkiem znajdziecie chronologiczną listę tekstów.