Sacrifice było ostatnią wielką grą Shiny i do dzisiaj zachwyca
W wydanym w 2000 roku Sacrifice studio Shiny wspięło się ma szczyt swoich możliwości, aby potem spędzić koleje lata klepiąc coraz bardziej rozczarowujące gry na zlecenie.
W latach 90. nie było drugiego takiego studia jak Shiny. Zespół zachwycał pomysłami, nietypowymi rozwiązaniami artystycznymi i szalenie imponującymi warstwami technologicznymi. Produkcje takie jak MDK czy seria Earthworm Jim zna każdy, kto bawił się w gry w tamtych czasach. Kolejna dekada wszystko to zmieniła – Shiny zaprzęgnięto do tworzenia coraz gorszych adaptacji filmów, począwszy od średnich Enter the Matrix i The Matrix: Path of Neo, a kończąc na fatalnym The Golden Compass. Jednak zanim studio weszło na tę ścieżkę egranizacji, która ostatecznie doprowadziła do jego upadku, Shiny opracowało swoje magnus opus w postaci Sacrifice.
Magiczna kreatywność Shiny
W grze wcielaliśmy się w maga, który doprowadził do zagłady własnego świata i przybywa do nowej krainy, oferując swoje usługi pięciu lokalnym bóstwom. Produkcja pękała w szwach od świeżych pomysłów. Był to jeden z pierwszych przykładów połączenia trójwymiarowej gry akcji ze strategią i do dzisiaj pozostaje jedną najlepszych pozycji tego typu. Gracz kontroluje maga z perspektywy TPP. Zbierając dusze, może przywoływać jednostki na pole bitewne, a następnie wydawać im rozkazy. Do tego ma do dyspozycji pokaźny zestaw zaklęć podzielonych na pięć mocno odmiennych kategorii przypisanych różnym bóstwom. Na początku każdego poziomu wybieramy komu będziemy służyli, a każdy z tych patronów zapewnia dostęp do innych mocy.
Ten pomysł został bardzo dobrze zrealizowany. Trzymanie się perspektywy TPP oczywiście utrudnia połapanie się w sytuacji na polu bitwy, ale tutaj tylko zwiększa to emocje towarzyszące rozgrywce. Autorzy mądrze nie bawili się w żadne elementy ekonomiczne – jedynym surowcem służącym do przywoływania jednostek są dusze, które zbierane są przez nas samych lub przez naszych podwładnych. Dzięki temu możemy się skoncentrować na byciu wirtualnym generałem.
To ważne, gdyż odnoszenie sukcesów wymaga ścisłego kontrolowania naszych jednostek i właściwego wykorzystywania formacji. Gdy Sacrifice zadebiutowało, konieczność ciągłego pilnowania podwładnych była krytykowana, gdyż nie jest łatwa podczas wielkich bitew. Dzisiaj jednak jesteśmy do tego znacznie bardziej przyzwyczajeni. Do tego to właśnie tutaj po raz pierwszy otrzymaliśmy sterowanie bazujące na systemie gestów myszką, co potem zostało rozwinięte w znacznie sławniejszym Black & White. W Sacrifice jest to zrealizowane prościej i wspomagane było klasycznym menu, co nie dziwi biorąc pod uwagę tempo akcji, i po krótkim treningu obie te metody razem doskonale ze sobą współpracują, zapewniając szybkie i dokładne sterowanie.
Gra oferuje obszerną kampanię oraz tryb multiplayer i obie te opcje są bardzo udane.
- Pierwsza z nich gwarantuje dużą różnorodność (wybór bóstwa mocno wpływał na przebieg misji) oraz wyśmienity scenariusz – zwłaszcza bogowie mają barwne osobowości i co chwila rzucają zapadającymi w pamięci i często pełnymi czarnego humoru tekstami, wspaniale zagranymi przez grupę utalentowanych aktorów głosowych. Równie dobry jest multiplayer z bogatym wyborem trybów o różnych zasadach.
- Autorzy przygotowali również sprawnie działający matchmaking, a późniejszy patch dodał sieciowe rankingi – te elementy niestety nie są już dostępne, ale przy odrobinie wysiłku wciąż można się bawić w rozgrywki wieloosobowe.
Powalająca technologia i warstwa artystyczna
Sama rozgrywka wystarczyłaby, aby Sacrifice było pozycją godną zapamiętania, ale mówimy tutaj o grze studia Shiny, a w tamtych czasach ten zespół dowoził pod absolutnie każdym względem. Dostaliśmy więc niesamowicie imponujący silnik graficzny z wielkimi trójwymiarowymi przestrzeniami i bitwami w dużej skali, wzbogacanymi eksplozjami magicznych mocy. Aby to wszystko działało na ówczesnych pecetach autorzy sięgnęli po technologię teselacji, dzięki czemu oddalone modele miały obniżoną szczegółowość, co zapewniało wysoką wydajność.
Była to jedna z pierwszych gier wykorzystujących tę technikę i zdecydowanie wtedy najbardziej imponujący przykład tego, co można z nią osiągnąć. Dzisiaj korzystają z niej praktycznie wszystkie gry 3D, zwłaszcza że jej sprzętowe wsparcie wprowadzono w 2009 roku w DirectX 11 – fakt, że dziewięć lat wcześniej Shiny z powodzeniem wykorzystywało teselację w oparciu o własne rozwiązania dobrze pokazuje, jacy magicy odpowiedzialni byli za technologiczną stronę gier tego studia.
Korzenie Sacrifice sięgają ZX Spectrum
Pomysłodawcą Sacrifice był programista Martin Brownlow. Zainspirowała go klasyczna gra Chaos: The Battle of Wizards, wydana w 1985 roku na komputer ZX Spectrum. Zaprojektował ją Julian Gollop, który potem stworzył cykl XCOM.
Była to turowa strategia o bitwach magów, toczonych zarówno za pomocą zaklęć, jak i przywoływanych magicznych bestii. Chaos: The Battle of Wizards było prostą grą, ale okazało się bardzo wpływowym tytułem. Poza Sacrifice zainspirowało także takie produkcje, jak Darwinia, Cyber Wars czy King's Bounty. Powstało również kilkadziesiąt fanowskich remake’ów pierwowzoru.
Równie udana była warstwa artystyczna. Shiny miało na koncie MDK i serię Earthworm Jim, więc wiadomo było, że pod tym względem nie odwalą fuszerki, ale Sacrifice i tak zaskoczyło. Autorzy porzucili kreskówkowe klimaty i poszli w kierunku mrocznego, choć niepozbawionego czarnego humoru fantasy. Nie był to jednak oklepany tolkienowski świat. Zamiast tego dostaliśmy przedziwną chaotyczną krainę zamieszkaną przez powykrzywiane istoty, którym daleko było do ludzi, a nasz mag budził bardziej skojarzenia z insektem niż Gandalfem. Do dzisiaj to jedno z najbardziej unikalnych uniwersów fantasy, jakie kiedykolwiek opracowano na potrzeby gier.
Do tego dochodziła wspaniała muzyka, której kompozytorem był Kevin Manthei. Kariera tego kompozytora niestety przypomina los samego Shiny – w początkowej fazie opracował soundtracki do wielu dużych projektów, takich jak Jagged Alliance 2, Majesty czy Battle Realms, aby potem kilkanaście lat spędzić na tworzeniu muzyki głównie do słabych ekranizacji różnych filmów i innych marek.
Porażka w 2000 roku, kultowa pozycja dzisiaj
Wszystko to w sumie dało prawdziwy majstersztyk. To najbardziej ambitna i chyba także najlepsza gra w dorobku Shiny Entertainment. Nawet dzisiaj zachwyca rozgrywką, klimatem i warstwą artystyczną. Do tego prezentowana przez nią kategoria została praktycznie porzucona. W latach 90. oprócz Sacrifice mieliśmy także inne udane próby łączenia gry akcji i RTS-a, takie jak seria Battlezone. Potem rzadkie próby realizacji takich pomysłów okazały się najczęściej nieudane za wyjątkiem wydanego w 2009 roku Brutal Legend, które zresztą pełnymi garściami czerpało z Sacrifice.
Shiny Entertaiment już dawno przeszło do historii. Sacrifice nie okazało się sukcesem kasowym, podobnie jak wydany kilka miesięcy wcześniej równie ambitny, choć nie aż tak udany Messiah. W rezultacie zespół musiał porzucić własne marki i zająć się tworzeniem gier na bazie kinowych produkcji. To na kilka lat uratowało zespół, przynajmniej pod względem finansowym, bo jakościowo był to wielki upadek. Ostatecznie jednak studio przestało istnieć w 2007 roku, po tym jak będąca wtedy jego właścicielem firma Foundation 9 Entertainment scaliła je z The Collective, tworząc Double Helix Games.
Było to formalne przypieczętowanie losów zespołu, bo w Shiny wtedy nie pracowała już większość deweloperów odpowiedzialnych za wczesne gry ekipy. Weterani Sacrifice w większości nie odeszli jednak z branży i potem użyczyli swoich talentów w wielu innych wyśmienitych produkcjach, takich jak Titanfall, Metal Gear Solid V: The Phantom Pain czy serie Uncharted oraz Guild Wars.
Shiny założono w 1993 roku i przetrwało ono na rynku 14 lat, a kariera zespołu dzieli się na dwie równe siedmioletnie części – pierwszą, pełną własnych pomysłów i wyśmienitych produkcji, i drugą, nastawioną na coraz bardziej rozczarowujące ekranizacje. Sacrifice stało się w ten sposób pozycją graniczną – oddzielającą jeden etap od drugiego. Choć projekt nie odniósł sukcesu kasowego, to z czasem stał się pozycją kultową, która nie została zapomniana.
Dzisiaj można ją kupić za 35,99 zł na Steamie oraz w serwisie GOG.com i co chwila odkrywają ją nowi gracze. Wyraźnie podoba im się to, co w niej znajdują, gdyż na Steamie 91% recenzji chwali ten tytuł. To cieszy. Dzisiaj Sacrifice jest bowiem w każdym calu tak samo unikalne jak w dniu premiery, a dzięki wspaniałej warstwie artystycznej, wciąż potrafi zauroczyć klimatem.
Sacrifice jest idealnym przykładem epoki, która raczej już nie wróci. Dzisiaj uzyskanie dużego budżetu na coś tak dziwnego i nietypowego raczej nie byłoby możliwe. Narzędzia deweloperskie rozwinęły się jednak tak bardzo, że może małe niezależne studio mogłoby spróbować powrócić do pomysłów Shiny, choć dorównanie pierwowzorowi, zwłaszcza pod względem artystycznym, byłoby szalenie trudne.
Granie w Sacrifice dzisiaj
To, że Sacrifice jest łatwo dostępne w dystrybucji cyfrowej to błogosławieństwo, gdyż pudełkowa wersja wykorzystuje system DRM SecuRom. Ta technologia nie działa na Windowsie 10 i 11, więc uruchomienie gry z płyty nie jest łatwe.
Wersje Sacrifice dostępne w sklepach cyfrowych bez problemu działają na większości współczesnych pecetów. Problemem jest tylko skromny wybór rozdzielczości, ale to można naprawić za pomocą modyfikacji
Pewnym problemem jest tryb multiplayer. Zbudowano go w oparciu o usługę GameSpy, która dawno temu przestała działać. Na szczęście gra wspiera także zabawę przez LAN, a to można zasymulować odpowiednimi programami (np. Hamachi), więc jeśli znajdziecie chętnych do zabawy, to wystarczy umówić się na sesję.
Ten materiał nie jest artykułem sponsorowanym. Jego treść jest autorska i powstała bez wpływów z zewnątrz. Część odnośników w materiale to linki afiliacyjne. Klikając w nie, nie ponosisz żadnych dodatkowych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę naszej redakcji. Dziękujemy!