Reżyser Johna Wicka lubi oglądać swoje filmy w kinie. Ma dobry powód
Autor serii John Wick, Chad Stahelski, wypowiedział się na temat wrażeniowych różnic pomiędzy oglądaniem filmu w sali kinowej a za pośrednictwem platformy streamingowej.
John Wick zapisał się w historii kina jako jeden z najważniejszych współczesnych filmów akcji i to nie tylko dzięki legendarnej kreacji Keanu Reevesa. Film bardzo szybko zyskał rzeszę fanów i według reżysera Chada Stahelskiego jest to zasługa magii kinowego doświadczenia.
Twórca udzielił wywiadu, w którym podzielił się osobistą perspektywą dotyczącą streamingu oraz wielkiego ekranu:
Myślałem o tym całkiem sporo [o tworzeniu dla platform streamingowych – dop.red.], ponieważ to jedna z najłatwiej dostępnych opcji dla nas, reżyserów. [...] Ale przynajmniej teraz nie zdecydowałbym na kręcenie filmu tylko ze względu na format. Najpierw czytam scenariusz i pytam siebie samego, czy chcę go zrealizować. Chcę czerpać z tego radość. Jako widz dorastałem zarówno z kinami klasycznymi, jak i tymi typu drive-in. Moja romantyczna wizja tego, co chciałbym zrobić z opowiadaniem historii i filmami, od zawsze miała związek z wielkim ekranem. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem na nim Johna Wicka, prawie popuściłem.
Stahelski ceni sobie przede wszystkim złożony proces tworzenia filmu, dzięki czemu obejrzenie swojego dzieła w jednym z multipleksów staje się o wiele bardziej satysfakcjonujące. Nie chce jednak palić mostów i podkreśla, że tworzenie dla platform streamingowych nie zostanie przez niego zmarginalizowane:
Nie mieliśmy pieniędzy. Musieliśmy edytować całość na małym telewizorze [chodzi o fazę postprodukcji Johna Wicka – dop.red.]. Więc za pierwszym razem, gdy tylko zobaczyliśmy efekty naszej pracy, pomyślałem sobie: „Wow”. Po pierwsze, rozumiesz nagle, jak wiele błędów popełniłeś. Po drugie, zdajesz sobie sprawę, że naprawdę fajnie ogląda się to na srebrnym ekranie. Ale to ta romantyczno-nostalgiczna drobnostka, z którą się wychowałem. Dziś odbiorcy są tak bardzo przyzwyczajeni do streamingu i wygodnego siedzenia w domach, że kto wie co może się stać. Chciałbym to ponownie zaznaczyć, priorytetem są historia i projekt, a dopiero potem format.
To zdroworozsądkowe podejście ukazuje zmianę mentalności dzisiejszych twórców. Już w poprzednim roku oglądaliśmy na Netfliksie najdroższy film gangsterski w historii kina, czyli Irlandczyka Martina Scorsese, a jeszcze wcześniej swoją premierę miała Roma, w której to Alfonso Cuaron miał całkowicie wolną rękę co do kształtów dzieła. Zmiana platformy bardzo często tworzy szereg nowych możliwości i Chad Stahelski doskonale zdaje sobie z tego sprawę.