Ekspert wojskowy krytykuje scenę z czołgiem z Rambo 3. Sekwencja z Sylvestrem Stallone'em nie ma sensu?
Wiele lat po premierze Rambo 3 pewien wojskowy ekspert postanowił prześwietlić jedną z obecnych filmie scen i sprawdzić, czy jest ona realistyczna. Okazuje się, że coś, co nas za młodu zachwycało na ekranie, w rzeczywistości nie miałoby racji bytu.
W 1988 roku na ekranach kin pojawił się Rambo 3. Tym razem tytułowy weteran wojny w Wietnamie wyruszył do Afganistanu, aby z rosyjskiej niewoli uratować swojego byłego dowódcę i przy okazji przerzedzić szeregi wroga. Mimo że film spotkał się wówczas z dosyć dobrym przyjęciem widzów, zarabiając solidne 189 mln dolarów, zachwytu nad nim próżno było szukać wśród recenzentów.
I chociaż od tego typu kina trudno oczekiwać realizmu, to jednak między innymi brak wspomnianego elementu przyczynił się do niskiej – wynoszącej zaledwie 41% – oceny branżowych recenzentów na portalu Rotten Tomatoes.
Widowisko naszpikowane było różnego rodzaju niedorzecznymi scenami, ale przysłowiową wisienką na torcie stało się finalne starcie pomiędzy prowadzącym czołg Johnem Rambo a pilotem ciężko uzbrojonego helikoptera bojowego. Ową scenę, która kończy się „czołówką” obu maszyn, postanowił prześwietlić pewien wojskowy ekspert.
Rambo wsiadł do swojego… nazwę go T-72. Z kolei helikopter reprezentuje Hinda. Myślę, że w rzeczywistości jest to Puma, ale Hind, Mi-24, był maszyną, która nadal ma zdolność przewożenia żołnierzy, a także przenosi wiele rakiet i pocisków oraz jest silnie opancerzony. To w zasadzie latający czołg.
To jak, [Rambo – przyp. red.] prowadzi czy strzela? Jest tylko jeden czołg, który jest w pełni zdolny do walki z jednym załogantem i jest to szwedzki Strv 103. Kierowca pełni funkcję strzelca i dlatego właśnie powinien jechać z obstawą pojazdów przeciwlotniczych, ponieważ ich zadaniem jest obrona przed zagrożeniami z powietrza.
Tak więc nasz wróg znajduje się w śmigłowcu szturmowym, przewożącym pociski rakietowe, prawdopodobnie AT-2 Swatters, które są skuteczne z odległości kilku kilometrów. Zamiast tego wystrzeliwuje niekierowane rakiety w przód czołgu Rambo. Dlaczego po prostu nie przeleci z tyłu i nie wystrzeli rakiet w miejsce, gdzie znajduje się silnik, lub tylną wieżyczkę, albo wiesz, w jakieś miejsce, które faktycznie spowoduje uszkodzenia?
Zamiast tego pilot ginie śmiercią, na którą zasłużył swoją głupotą. Oficjalnie, jeśli musisz szarżować w kierunku helikoptera, rób to pod kątem. Musi on nie tylko celować, ale także zmieniać umiejscowienie w tym samym czasie. Jeśli szarżujesz prosto na niego, tylko ułatwiasz mu zadanie… – tłumaczył specjalista.
Poniżej możecie obejrzeć rzeczoną analizę. Kluczowy moment rozpoczyna się w siódmej minucie i trzydziestej szóstej sekundzie.
Trzeba przyznać, że jeśli chodzi o realizm, to scena ta (i nie tylko ona) nie wygląda zbyt przekonująco, ale nie o to w tym filmie chodzi. O ile Pierwsza krew niosła za sobą większą, psychologiczną głębię, „trójka” była nastawiona tylko na zabawę widza, a pod tym względem produkcja sprawiła się perfekcyjnie.