PlanetSide 2 traci dyrektora kreatywnego – problemów Daybreak / SOE ciąg dalszy
Kolejny cios dla Daybreak Game Company, do niedawna znanego jako Sony Online Entertainment – wczoraj zespół opuścił dyrektor kreatywny gry PlanetSide 2, Matthew Higby. Trudno orzec, czy odbije się to na jakości wspomnianej produkcji, ale trudno nie uznać, że po niedawnej fali zwolnień to kolejny przejaw problemów twórców EverQuest i H1Z1.
Sytuacja w Daybreak Game Company – zespole, który jeszcze dwa tygodnie temu znaliśmy jako Sony Online Entertainment – nie wygląda kolorowo. Przedwczoraj mówiliśmy o fali zwolnień, dotyczącej nawet pracowników z najdłuższym stażem, a dziś mamy przypadek odejścia z firmy weterana na własne życzenie. Z Daybreak rozstał się Matthew Higby, od czterech lat piastujący stanowisko dyrektora kreatywnego gry PlanetSide 2. Co prawda, deweloper w liście otwartym do graczy nie szczędził pochwał swoim kolegom i koleżankom, ponadto powiedział, że z decyzją o odejściu nosił się już od dłuższego czasu, a restrukturyzacja firmy stała się tylko dobrą okazją do tego, by wcielić zamiar w życie – niemniej, w obliczu tego, co ostatnio dzieje się z omawianym zespołem, trudno nie doszukiwać się w tym wydarzeniu drugiego dna.
A co z samym PlanetSide 2? Higby starał się uspokoić fanów:
”Chciałbym zaznaczyć rzecz oczywistą: robienie gier wideo to sport drużynowy. Jeśli kochacie PlanetSide 2 lub jest to Wasza ulubiona gra, czuję się z tego powodu bardzo, bardzo dumny i szczęśliwy... ale *ja* jej nie stworzyłem. Miałem tylko szczęście odegrać swoją rolę w zespole, który odpowiada za produkcję. Duża część tego zespołu nadal jest na swoim miejscu w pracy i potrzebuje teraz Waszego wsparcia.”
Mimo wszystko, trudno nie czuć coraz większych obaw o pokrycie obietnic, że Daybreak będzie funkcjonowało dalej bez zmian, a rozwój gier firmy – do których zalicza się także seria EverQuest i H1Z1 – nie jest niczym zagrożony. Czyżbyśmy mieli do czynienia z powolnym upadkiem uznanego dewelopera i końcem tworzonych przez niego od lat popularnych marek? Miejmy nadzieję, że nie.