Piractwo opóźnia premiery gier na PC
Ilu z was niejednokrotnie narzekało widząc, jak jakaś znana gra ogłoszona zostaje zarówno na konsole, jak i na pecety, lecz na tych drugich pojawia się często z kilkumiesięcznym opóźnieniem? Odpowiedzią developerów pytanych o powody takiej strategii jest jedno słowo – piractwo.
Ilu z was niejednokrotnie narzekało widząc, gdy jakaś znana gra ogłoszona zostaje zarówno na konsole, jak i na pecety, lecz na tych drugich pojawia się często z kilkumiesięcznym opóźnieniem? Odpowiedzią developerów pytanych o powody takiej strategii jest jedno słowo – piractwo.
Pretekstem do kolejnej dyskusji o kondycji pecetowego rynku gier jest wypowiedź (dla serwisu videogaming247) Michaela de Platera z Ubisoft Shanghai, który rzekł: „Szczerze mówiąc, gdyby nie piractwo, pecetowa wersja EndWar prawdopodobnie ukazałaby się w tym samym momencie, co wersje konsolowe.” Dodał jeszcze: „W tym momencie, gdy wypuszczasz wersję pecetową, tak naprawdę pozwalasz ludziom ściągnąć za darmo grę z internetu. Piractwo zabija pecety.” Przy okazji dowiadujemy się, że tak naprawdę to nielegalne ściąganie pecetowych gier z internetu było jednym z głównych powodów, by przesunąć premierę Tom Clancy’s EndWar na PC. Tym niemniej tytuł ten na komputery osobiste na pewno się pojawi.
W tym momencie można przyjrzeć się premierom innych głośnych tytułów. Pecetowy Mirror’s Edge od duetu EA/Dice w tajemniczy sposób zadebiutuje około 2 miesiące po wersjach na PS3/X360. Assassin’s Creed na PC i na konsole również pojawił się w różnych terminach. Ostatnio natomiast dowiedzieliśmy się, że pecetowcy nie otrzymają sequela Gears of War, a głównym powodem jest właśnie piractwo.
Nie da się ukryć, że taki stan rzeczy trwa już od jakiegoś czasu i wydaje się, że twórcy gier zaczynają przykładać coraz większą wagę do zachwianej przez piractwo kondycji pecetowego rynku gier. Równocześnie można się zastanawiać czy sensownym sposobem walki z zalewem nielegalnych kopii gier jest stosowanie mało przyjaznych systemów antypirackich, które często bardziej uprzykrzają życie uczciwym nabywcom?
Pozostaje mieć nadzieję, że argumenty w stylu „gdyby nie pirackie wersje gier, to mniej ludzi by grało w oryginały” będą pojawiały się coraz rzadziej, a fakt, że w Polskich sklepach pudełka z grami często noszą nalepki z ceną niższą niż ta sugerowana przez dystrybutora, choć trochę wpłynie na obraz pecetowego rynku gier.