Obsidian przywrócił mi w wiarę w Avowed pokazując, że to nie bieda-Skyrim, a RPG z krwi i kości
Niemal pół roku temu po pierwszej prezentacji Avowed byłem załamany. Teraz jednak Obsidian przywrócił mi nadzieję, ponieważ w końcu widzę w tej grze prawdziwego RPG-a.
Od kiedy po raz pierwszy zobaczyliśmy Avowed na materiale prezentującym gameplay, a nie cinematicu, minął już niemal rok. Czas leci szybko, ale mój żal po tamtym wydarzeniu zniknął dopiero wiele tygodni później. Avowed w ruchu prezentowało się bowiem naprawdę miernie, a określenie „bieda-Skyrim” chyba najlepiej oddawało to, co udostępnił nam Obsidian. Niby mieliśmy dostać RPG-a, a większość materiału prezentowała nudne lokacje i niesamowicie drewnianą walkę pamiętającą ubiegłą dekadę. Z tego roleplayowego DNA zostało zaś wówczas jedynie stwierdzenie deweloperów, że w grze będą WYBORY. Nie no, świetnie, nikt wcześniej o czymś takim nie słyszał.
Wszystko, co wtedy zobaczyłem było dla mnie jedną wielką czerwoną flagą, a w głowie miałem tylko myśl, że oto nadchodzi kolejny średniak pokroju The Outer Worlds. Twórcy z Obsidianu najwyraźniej telepatycznie odczytali jednak moje obawy, ponieważ ostatnia prezentacja gry z konferencji Xboksa wyglądała już całkowicie inaczej. Każdy jej fragment zdawał się krzyczeć do odbiorców „to naprawdę prawdziwe RPG!” i „fani Pillars of Eternity, nie lękajcie się!”. I wiecie co? Chyba przywrócili mi nieco nadziei, że za Avowed rzeczywiście stoi solidny pomysł.
Stare sztuczki, nowy pies
Zanim jednak ktoś wypomni mi, że prawdopodobnie jestem niestabilny emocjonalnie i co chwila zmieniam zdanie, to spieszę z wyjaśnieniem. Nadal mam co do Avowed różne obawy. W szczególności mój lęk wiąże się z tym, że Obsidian zdecydował się na grę FPP/TPP, czyli ten rodzaj produkcji, który pod względem gameplayowym jeszcze nigdy im nie wyszedł. Walka nadal prezentuje się... co najwyżej średnio. Wątpliwości budzi też rezygnacja z elementów, które przyciągają graczy do innych tradycyjnych RPG-ów, na przykład romansów czy szerokiego wachlarza dostępnych ras (argument z lore Aedyru mnie nie przekonuje, bo w PoE jakoś nie było to problemem).
Co więc sprawiło, że mimo tego wszystkiego patrzę na Avowed przychylniejszym okiem? To proste: deweloperzy w końcu postawili nacisk na te elementy, które wychodzą im najlepiej. Tym razem w końcu rzeczywiście mogliśmy zobaczyć chociażby system dialogów. Ten zaś bierze to, co najlepsze z poprzednich produkcji Obsidianu. Zanim bowiem wszyscy zaczęliśmy zachwycać się ilością alternatywnych kwestii i ścieżek zależnych od klasy, rasy, pochodzenia itd. w Baldur’s Gate 3, Pillars of Eternity oraz Tyranny już dawno to robiło. Aż uśmiechnąłem się więc do ekranu, gdy zobaczyłem znajome rozróżnienia na wypowiedzi domyślne oraz te wynikające z historii naszej postaci. To właśnie takie elementy sprawiają, że gra naprawdę pozwala na immersyjne odgrywanie roli.
Więcej powiedziano także o samej fabule, która zapowiada się całkiem intrygująco. Naprawdę nie rozumiem, czemu w styczniu Obsidian nie pochwalił się właśnie nią, zamiast tego decydując się na pokazanie gameplayu polegającego na tłuczeniu cepem jaszczurek. Mając do dyspozycji tak ciekawy świat jak Eora na pewno można było zaintrygować graczy. Na szczęście teraz naprawiono ten błąd, a twórcy ewidentnie czują, dlaczego wykreowane przez nich uniwersum było tak fascynujące. Powrót do tematyki animancji, czyli manipulacji duszami i związanymi z tym problemami jest najbardziej rozsądnym wyborem. To bowiem główny składnik, który odróżnia świat z PoE od reszty uniwersów fantasy.
Jednocześnie Obsidian mądrze skąpi nam niektórych informacji. Nadal nie wiemy, kiedy dokładnie osadzona jest akcja Avowed. Część poszlak sugeruje, że może to być w pewien sposób kontynuacja wątków z Pillars of Eternity 2. „Choroba”, która zapowiada się na główny problem do rozwiązania może być bowiem jednym z efektów dość dramatycznego zakończenia tamtej produkcji. Z drugiej strony może być to też prequel lub gra rozgrywająca się w tym samym czasie – wszystkie te scenariusze pobudzają wyobraźnię i zachęcają do spekulacji.
Tym bardziej, że zarówno trailer, jak i dłuższy deep dive sugerują nam historię, którą będziemy mogli poznać z wielu różnych perspektyw. Po prezentacji jestem niemal pewien, że w toku rozgrywki będziemy lawirować między kilkoma stronnictwami, z których każde ma swoją opinię na temat tego, jak radzić sobie z problemem trapiącym Żyjące Ziemie. Obsidian ma w tym zresztą doświadczenie, bo wiele ich gier realizowało ten aspekt w naprawdę świetny sposób, często wymagając wyrzeczeń i pożegnania się z lubianymi towarzyszami. Możliwość poznawania historii z wielu perspektyw oraz wpływania na finalny kształt wirtualnego świata to zaś przecież esencja gier RPG.
Ale no właśnie – świat. W końcu szerzej pokazano nam także tereny, który przyjdzie nam odwiedzić. Nareszcie nie oglądaliśmy jedynie nudnych jaskiń i wąwozów z piaskowca, tylko ciekawsze rejony o różnej charakterystyce. Trawiaste wybrzeża, oświetlone kryształami jaskinie, czy starożytne ruiny pokryte mchem już teraz napełniają mnie ochotą, by zajrzeć pod każdy kamień. Mam nadzieję, że Obsidian naprawdę wykorzysta w pełni fakt, że nie mamy do czynienia z izometrycznym RPG-iem i wypełni mapę całą masą lokacji skrywających mniejsze lub większe historie i skarby. Nadal nie jest to pełnia możliwości, jaką oferuje osadzenie akcji na Żyjących Ziemiach, ale tu pozwolę sobie na wiarę, że twórcy po prostu nie chcieli jeszcze wyciągać wszystkich asów z rękawa.
Zagraj to jeszcze raz, Sam
W całym zwiastunie i prezentacji przewijał się tylko jeden element, do którego nie do końca wiem jak podejść. Zdecydowanie podoba mi się czerpanie garściami z najlepszych mechanik poprzednich gier Obsidianu. Nie wiem jednak czy twórcy czasami nie chcą aż zbyt usilnie wkupić się w łaski fanów Pillars of Eternity. Nie sposób bowiem nie zauważyć, że z tych starszych gier zaczerpnięto nie tylko poszczególne rozwiązania, ale nawet ikonki w ekwipunku.
Grymuary, broń czy mikstury i składniki do craftingu wyglądają dokładnie tak samo jak te z PoE. Oczywiście ich tekstury zostały odpowiednio poprawione, ale na każdym kroku miałem tu swoiste uczucie deja vu. To samo tyczy się zresztą niektórych zaklęć. Na pewno zostały one solidnie zmodyfikowane, by odpowiadać wymaganiom rozgrywki w widoku FPP/TPP, lecz nadal wydaje mi się to dość specyficznym pomysłem. Nie mówię oczywiście, że złym, ale element ten przykuł moją uwagę. Ostatecznie jednak ważne, by rozwiązanie to przełożyło się na ciekawą rozrywkę, a nie okazało się zwykłym jechaniem na nostalgii (wśród tych pięciu osób na krzyż, które tęsknią za PoE).
To samo można zresztą powiedzieć o wszystkim co zobaczyłem podczas prezentacji. Niech Avowed po prostu okaże się naprawdę dobrym RPG-iem. Niech świat będzie ciekawy, towarzysze charyzmatyczni, fabuła angażująca, a scenariusz niech pozwala na podejmowanie rozmaitych wyborów, zarówno dobrych jak i złych. Co do żadnego z tych elementów nie mogę mieć pewności, ale po ostatniej prezentacji odzyskałem nadzieję, że jest na to szansa. Trzymam kciuki, bo naprawdę stęskniłem się już za Eorą.