autor: Michał Kułakowski
Nowe rozszerzenie upodobni Elite: Dangerous do Star Citizena
Studio Frontier Developments zapowiedziało nowe rozszerzenie do gry Elite Dangerous, zatytułowane Odyssey. Według twórców jest to najbardziej ambitny dodatek w historii produkcji. Zaoferuje on graczom możliwość eksploracji oraz walki na powierzchni planet pieszo i z perspektywy pierwszej osoby.
Deweloperzy ze studia Frontier Developments zapowiedzieli Elite: Dangerous – Odyssey, a więc kolejny dodatek do ich kosmicznego symulatora, nieprzerwanie rozwijanego od czasu oficjalnego debiutu na PC w 2014 roku. Ma być to najbardziej ambitne rozszerzenie w historii produkcji, wprowadzające wiele opcji i funkcjonalności wyczekiwanych od lat przez fanów. Elite: Dangerous – Odyssey zadebiutuje na pecetach oraz konsolach Xbox One i PlayStation 4 na początku 2021 roku.
Rozszerzenie stanowi niezwykle ważny krok w ewolucji tytułu i przybliża go do kształtu, jaki wyobrażali sobie twórcy na początku procesu produkcyjnego w 2012 roku, kreśląc plany jego ewentualnej przyszłości. W Odyssey gracze po raz pierwszy opuszczą kokpit swego statku kosmicznego i z perspektywy pierwszej osoby zwiedzą powierzchnię eksplorowanych planet.
Na zwykłych spacerach się jednak nie skończy. Twórcy zaoferują szereg różnorodnych misji wykorzystujących w pełni potencjał nowej funkcjonalności gry. W ich trakcie porozmawiamy z wieloma NPC-ami i przemierzymy zróżnicowane lokacje. Na grających czekać będą zadania dyplomatyczne oraz handlowe, a także wymagające umiejętności skradania się oraz bezpośredniej walki przy wykorzystaniu bogatego arsenału i ekwipunku. Wszystko to odbywać będzie się oczywiście we w pełni otwartym świecie, który zasiedlają także inni uczestnicy zabawy. Dzięki wyznaczonym hubom/miejscom spotkań będziemy mogli połączyć się w grupy, wspólnie wykonywać kontrakty i misje oraz tworzyć sojusze.
Na ironię zakrawa fakt, że Elite: Dangerous – Odyssey przybliży grę jeszcze bardziej do tego, co bez pokrycia obiecują od lat twórcy Star Citizen w publikowanych przez siebie planach, które przyciągnęły do produkcji dziesiątki tysięcy fanów symulatorów kosmicznych. Przypomnijmy, że oba tytuły wystartowały z kampaniami crowdfundingowymi w podobnym czasie i ze zbliżonymi założeniami, jednak ostatecznie osiągnęły zupełnie inne efekty.
Choć Star Citizen uzbierało wielokrotnie więcej pieniędzy niż deweloperzy Elite Dangerous (obecnie suma ta osiągnęła zawrotny pułap ponad 250 milionów dolarów), to jego autorzy do tej pory są w stanie zaoferować graczom jedynie kilka imponujących acz dalekich od doskonałości modułów gry, które wciąż pozostają w wersji alfa. Tymczasem zespołowi z Frontier Developments, którego nie porwała szalona ambicja, udało się nie tylko wypuścić produkcję w terminie, ale również przygotować jej porty, a także kolejne dodatki.
- Oficjalna strona gry
- Recenzja gry Elite: Dangerous - w kosmosie nikt nie usłyszy Twojego marudzenia
- Elite: Dangerous - poradnik do gry