Odgrzewany kotlet za 280 zł - nowa gra EA to znowu to samo
NHL 23 to kolejna edycja popularnej serii gier hokejowych. W tym roku zwiększono nacisk na tryb HUT, co zaowocowało chociażby dodaniem postaci kobiecych. Rozgrywka została nieco podrasowana, ale pod maską nadal kryje się dużo starych rozwiązań.
Być może nie wiecie, że poza FIF-ą EA wydaje także co roku bliźniaczy tytuł bazujący na licencji hokejowej ligi NHL. Ma on swoje oddane grono fanów, choć znacznie mniejsze i głównie w krajach, gdzie gra w hokeja jest popularniejsza (USA, Skandynawia, Czechy). W tym roku (14 października) do sprzedaży trafiło NHL 23 i miałem okazję się z nim bliżej zapoznać. Muszę powiedzieć, że choć jestem zadowolony z tego, w co grałem, to jestem też pewny, iż wielu fanów hokeja i serii NHL będzie mieć z tą odsłoną na pieńku. A czemu tak uważam, dowiecie się z dalszej części tekstu.
Recenzja dotyczy wersji na konsolę PS5.
HUT imponuje i może wpłynąć na FUT
HUT (Hockey Ultimate Team) to brat bliźniak FUT-a z FIF-y. Podobnie jak w piłce nożnej autorstwa EA, tak i tutaj budujemy wymarzone drużyny z kart zawodników. Te ostatnie można znaleźć w paczkach lub kupić na rynku – brzmi znajomo? Nawet same tryby gry są dość podobne, bo zagracie tu w HUT Rivals czy w HUT Champions, więc nawet jeśli jesteście nowicjuszami, to raczej się nie pogubicie. Poza tym ilość dynamicznej zawartości i wyzwań, które pojawiają się wraz z upływem sezonu, jest wręcz porażająca, więc na pewno każdy znajdzie coś dla siebie.
W tym roku HUT doczekał się naprawdę rewolucyjnej zmiany – poza mężczyznami można grać również kobietami. Zawodniczki trafiają się w paczkach, nie są przeznaczone do osobnego trybu gry, a jeśli chcecie, bez problemu możecie wystawiać w meczach mieszane lub całkowicie żeńskie drużyny. To świetna wiadomość, dająca więcej swobody w budowaniu składów i być może także zachęcająca kobiety do grania w NHL 23. Kto wie – może doczekamy się podobnej rewolucji także w FIF-ie, która na razie dość ostrożnie podchodzi do tematu kobiecego futbolu.
Chyba każdy, kto miał kiedyś styczność z serią NHL, wie, że stoi ona gameplayem. W NHL 23 jest on doprowadzony niemal do perfekcji – zawodnicy ślizgają się na łyżwach bardzo naturalnie, strzały mają jeszcze lepszy „feeling” niż kiedykolwiek wcześniej, drybling jest bardziej precyzyjny, czuć tę zwrotność poszczególnych hokeistów, a dostatek specjalnych zagrań nie pozwala się nudzić na lodzie. Mam również wrażenie, że trzeba dużo dokładniej celować podczas oddawania strzałów. Tylko idealne posłanie krążka w jeden z rogów bramki gwarantuje zdobycie gola. Bramkarze w NHL 23 robią naprawdę dobrą robotę, choć momentami potrafią dać się we znaki.
A jak wygląda sterowanie w NHL 23?
Muszę wyznać, że testowałem także wszystkie trzy tryby sterowania (NHL 94, hybrydowe i skill stick) i już rozumiem, czemu z każdą kolejną odsłoną nacisk na skill sticka jest tak duży. Dzięki temu niemal wszystkie zagrania – zwody, strzały itp. – wykonujemy prawą gałką analogową, która oferuje naprawdę dużo możliwości. Fani klasycznego sterowania będą mieli w NHL 23 pod górkę, bo tutaj pozwala ono na bardzo ograniczony repertuar zagrań. Udało mi się w ten sposób wygrać zaledwie jeden z pięciu meczów. Najbardziej do gustu przypadło mi tradycyjnie hybrydowe ustawienie pada, kiedy można korzystać z drążka, ale nie jest to obligatoryjne. Myślę, że osoby zaczynające swoją przygodę z NHL od edycji 23 powinny jednak od początku wybrać sterowanie „skill stick”.
Ale to już było...
Niestety, jeśli wyjdziemy poza ramy HUT-a, to nie jest już tak dobrze. Większość graczy będzie rozczarowana, że EA właściwie nie tknęło innych trybów gry poza Franchise Mode’em, który pozwala teraz stworzyć ligę marzeń z nawet 48 zespołami (poprzednio było to maksymalnie 33) i pełną personalizacją sezonu. Niestety, tryb kariery to właściwie kopiuj-wklej z NHL 22, choć nie powinno to dziwić, bo EA milczało na jego temat przed premierą. O ile nie jesteście fanatykami najnowszych aktualizacji, NHL 22 dostarczy Wam zapewne większość doświadczenia z NHL 23.
Zbyt wiele dobrego nie mogę powiedzieć także o oprawie graficznej NHL 23. Zdaję sobie sprawę z tego, że seria ma wielokrotnie mniejszy budżet niż taka FIFA, ale wydana w tym roku wersja gry na PS5 i Xboksa Series X/S w zasadzie nie różni się od NHL 22 czy nawet 21 pod względem wizualiów. W większości miejsc czuć, że za wszystkim stoi wysłużony silnik, który momentami wzbudza politowanie. Zawodnicy i sędziowie wyglądają nie najgorzej z dystansu, ale wszelkie zbliżenia i powtórki demaskują płaskie tekstury, przeciętne animacje i ogólną „plastikowość” oprawy graficznej.
Tym, co NHL 23 zapożyczyło z poprzednich odsłon serii, jest również wysoki poziom oprawy dźwiękowej. To akurat dobry rodzaj powtarzalności, bo kolejny raz mogę mówić o jednym z najlepszych soundtracków w grach sportowych czy wyścigowych. Mamy tu możliwość posłuchania elektrycznych bitów, trochę hip-hopu, ale przede wszystkim masę energetycznej, żywej, a czasem nawet ciężkiej muzyki. Świetnie komponuje się ona z dość brutalnymi starciami na lodzie i oddaje ducha rozgrywek NHL, w trakcie których na trybunach można regularnie słyszeć zaskakująco dobrą muzykę.
Jeśli nigdy nie graliście w NHL lub było to dawno temu, sięgnięcie po NHL 23 może być dobrym pomysłem. Gra jest przyjemna, oferuje sporo trybów, a rozgrywka została świetnie dopracowana. Jeżeli jednak lubicie od czasu do czasu zagrać sobie w wirtualny hokej i macie w swojej kolekcji NHL 21 lub 22, możecie się rozczarować przy NHL 23. Wersja na nową generację konsol nie pokazuje pełni możliwości. Czas spędzony z grą był przyjemny, ale EA musi się postarać, żeby dostarczyć coś więcej, bo opinie fanów, którzy mieli już okazję pograć, nie pozostawiają złudzeń – zmian jest za mało.
Moja opinia o grze NHL 23
PLUSY:
- przyjemny, bardziej płynny niż wcześniej gameplay;
- kobiety w module HUT;
- absolutnie świetny, różnorodny soundtrack.
MINUSY:
- oprawa graficzna trąci poprzednią generacją;
- poza trybem HUT nie zmieniło się zbyt wiele;
- opcji jest mnóstwo, ale gra nie zachęca do ich wypróbowywania;
- brak polskiej wersji językowej.
OCENA KOŃCOWA: 6,5/10
ZASTRZEŻENIE
Dostęp do gry otrzymaliśmy dzięki uprzejmości firmy Monday PR.