Najgorszy film roku? Musical Koty zmasakrowany w recenzjach
Premiera Kotów w reżyserii Toma Hoopera zbliża się nieubłaganie. Niestety, wygląda na to, że ekranizacja musicalu Andrew Lloyd Webbera zawiodła całkowicie i może być najgorszym filmem 2019 roku.
Wczoraj odbyła się światowa premiera Kotów, czyli ekranizacji musicalu Andrew Lloyd Webbera w reżyserii Toma Hoopera. Być może pamiętacie ostre reakcje internautów, którym nie przypadł do gustu zwiastun filmu. Sam Hooper zapewniał niedawno (via Empire), że lipcowy trailer pokazywał wczesną wersję obrazu (zdjęcia zakończono w marcu) i ostateczna wersja została należycie dopracowana. Jednak raczej nie pomogło to produkcji, która jest niemal jednogłośnie miażdżona przez krytyków. W serwisie Metacritic produkcja ma średnią 31/100 z 35 recenzji, a według Rotten Tomatoes zaledwie 17% dziennikarzy wystawiło Kotom ocenę pozytywną. Dla wielu jest to murowany kandydat do tytułu najgorszego filmu roku, a nawet jedno z najbardziej „krzykliwych potworności poczętych przez Hollywood w tym wieku” (Den of Geek).
Co nie wypaliło w filmie? Prawdę mówiąc, słowo „wszystko” jest chyba bardzo dobrym podsumowaniem. Recenzenci nie pozostawiają na Kotach suchej nitki, krytykując praktycznie każdy element produkcji. Szkaradną warstwę wizualną (przede wszystkim projekty postaci, ale też nieproporcjonalną scenerię) uzupełnia równie „imponująca” ścieżka dźwiękowa (aczkolwiek z paroma lepszymi utworami), a miałka, nudna i w zasadzie bezcelowa fabuła zdecydowanie nie wynagradza widzom tej tortury. Jedynym jasnym elementem filmu jest, zdaniem niektórych, gra aktorska, aczkolwiek garść pozytywnych recenzji zdaje się być rozbawiona czy nawet zafascynowana tym – można by rzec – nowoczesnym przykładem turpizmu.
Jeśli być szczerym, najlepszym elementem Kotów zdają się być… jego recenzje. Krytycy prześcigają się bowiem w pomysłowym opisywaniu swoich wrażeń z seansu. Podsumowanie gazety The Hollywood Reporter zamyka się w gierce słownej „kot-astrofalne” (w oryg. „cat-astrophic”), a dziennikarz narzeka na męcząco nudne wrażenia z filmu. Bardziej rozpisał się m.in. autor serwisu Variety:
Ta dziwacznie tandetna interpretacja Toma Hoopera, reżysera Jak zostać królem, wydaje się być przeznaczona do zostania jednym z tych rzadkich ambarasów, które są skazą na życiorysach wielkich aktorów (biedny Idris Elba, i tak już oszpecony jako nikczemny Macavity) i niszczą kariery wschodzących gwiazd (na przykład baleriny Franceski Hayward, której Victoria z szerokimi oczami i otwartymi ustami nie zmienia wyrazu twarzy przez cały film). Od pierwszej sceny […] do ostatniej, Koty są udręką dla oczu oraz, a jakże, uszu.
New York Times także docenił „geniusz” Kotów:
To niesamowite, co Adult Swim potrafi zrobić z budżetem na poziomie 100 milionów dolarów. Nie wiedziałem, że Tom Hooper jest w stanie stworzyć surrealistyczny koszmar, który mógłby rywalizować z Jodorowskim [Alejandro Jodorowsky, chilijski reżyser awangardowy, znany z surrealistycznych i prowokujących filmów – przyp. autora], wprawiłby w zakłopotanie Davida Lyncha i nawet mrocznego boga Cthulhu zmusiłby do wydania zachwyconego i upiornego skrzeku „nehehehehehe”.
Krócej, ale też dosadnie streścił swoją opinię dziennik The Daily Telegraph:
Z radością informuję, że Koty są wszystkim, na co liczyliście, a nawet czymś więcej: hipnotyzująco szkaradną porażką, która sprawia, że czujesz się, jakby pasożyt pożerał ci mózg. Seans tak stresujący dla widza, że naprawdę wywołuje migrenę.
Rzecz jasna, recenzje nie zawsze pokrywają się z opiniami widzów. Kto wie, może dziś wyśmiewany obraz stanie się w przyszłości dziełem kultowym, jak miało to miejsce z – zresztą porównywanym przez krytyków z Kotami – Czarnoksiężnikiem z krainy Oz (1978)? Na razie jednak musimy czekać na debiut filmu w polskich kinach, który nastąpi 3 stycznia.