autor: Krzysztof Gonciarz
Krótka partyjka w Starcraft: Ghost - Games Convention 2005
Wśród stylistycznej rozpusty standów największych developerów i wydawców, stanowisko Blizzarda wyglądało dość skromnie. Oszczędna dekoracja i nie dość oszczędne stroje hostess nie pokazywały, że mamy do czynienia z jedną z najlepszych firm branżowych na świecie. Zaprezentowano dwa tytuły: World of Warcraft oraz wyczekiwanego przez konsolową brać Starcraft: Ghost.
Wśród stylistycznej rozpusty standów największych developerów i wydawców, stanowisko Blizzarda wyglądało dość skromnie. Oszczędna dekoracja i nie dość oszczędne stroje hostess nie pokazywały, że mamy do czynienia z jedną z najlepszych firm branżowych na świecie. Zaprezentowano dwa tytuły: World of Warcraft (dostępne były komputery online, na których można było zalogować się na własne konto i poszpanować postaciami przed resztą zgromadzonych) oraz wyczekiwanego przez konsolową brać Starcraft: Ghost.
Grywalna wersja demonstracyjna, którą pomęczyć można było zarówno na PS2, jak i X-boxie, dostępna była w dwóch wersjach: single- oraz multi-playerowej. Ta pierwsza rzucała nas środek jednej z fabularnych misji, w której to Nova napotyka na swej drodze jak zawsze wkurzone Zerglingi. Wrażenia z gry są... umiarkowane. Da się zauważyć brak stricte blizzardowskiego klimatu, zawsze naznaczonego oryginalnością i zamiłowaniem do detali. To, co pokazano na GC kojarzy się mocno z nieco mniej sneakowym Splinter Cellem. Animacja i model głównej bohaterki są co prawda świetnie dopracowane, ale już np. aparycja Zergów budzi pewne wątpliwości. Jedynie wyświetlana na rzutniku ponad głowami testujących cut-scenka przypominała nam z kim mamy tak naprawdę do czynienia. Śmiertelnie typowe dla TPP/FPP w klimatach sci-fi lokacje nie szokują, a wręcz pozostawiają drobny niedosyt wizualny, co jest tylko kolejnym powodem, dla którego na usta same cisną się słowa - co jest grane? Będąc dalekim od spisywania Ghosta z góry na straty, na zasadzie „Blizzard powinien trzymać się pecetów”, zacząłem się nieco niepokoić. Zanosi się poprawny TPP, który pozbawiony być może iskierki geniuszu, znaku rozpoznawczego amerykańskiego studia. Miejmy nadzieję, że wydarzy się cud.