autor: Patryk Kubiak
James Gunn udowadnia: superbohaterowie uprawiają seks
Ostatnio głośno było o wypowiedzi Stevena Soderbergha, który stwierdził, że nie mógłby tworzyć kina superbohaterskiego, bo brakuje w nim scen erotycznych. Na tę wypowiedź postanowił zareagować James Gunn.
Nie wiem jak miałbym wyjaśnić ludziom, jak zachowywać się w świecie, gdzie tego się nie robi.
Tak o braku scen erotycznych w filmach o superbohaterach wypowiedział się niedawno reżyser Steven Soderbergh (Oceans Eleven). Do zarzutów kolegi po fachu postanowił odnieść się twórca, który w owym gatunku odnosi niemałe sukcesy – James Gunn (Strażnicy Galaktyki).
„Nikt się nie pi*przy”. O co chodzi?
Przypomnijmy w kilku słowach, o co toczy się spór pomiędzy panami. Soderbergh stwierdził w wywiadzie dla The Daily Beast, że nie byłby w stanie tworzyć wysokobudżetowych produkcji opartych na komiksach o bohaterach, bo brakuje tam wątków erotycznych. A – jak wiadomo – świat kręci się wokół seksu.
Główny problem ze słowami twórcy Erin Brockovich jest taki, że dziesiątki obrazów – zarówno filmów, jak i seriali – przeczą jego teorii. Weźmy pierwszy głośny przykład, czyli Supermana II.
„Z całym szacunkiem, Stevenie Soderberghu, niektórzy ludzie się pi*przą”
Ze stanowiskiem Soderbergha nie zgodził się Gunn, który postanowił udowodnić swoje racje poprzez przywołanie kadrów z własnych produkcji. A na nich, jak widzimy, faktycznie dochodzi do zbliżeń pomiędzy aktorami.
Z całym szacunkiem, Stevenie Soderberghu – napisał na Twitterze Gunn – niektórzy ludzie się pi*przą.
W tym samym wątku na Twitterze Gunn wspomniał również innych artystów, którzy mają na koncie produkcje o podobnej tematyce i nie bali się w nich zawrzeć pikantniejszych scen. Wymienił m.in. Zacka Snydera czy Chloe Zhao.
Ziarenko prawdy w tym pieprzu
Nie jest też tak, że Soderbergh mylił się zupełnie. Faktycznie komiksy o superbohaterach starają się unikać podobnej tematyki, bo są tworzone dla jak najszerszej, a co za tym idzie – także jak najmłodszej grupy odbiorców.
Najprościej mówiąc: jasne, zwykle w obrazach na nich opartych nie pokazuje się dosłownie seksu, ale to nie znaczy, że w świecie przedstawionym on nie funkcjonuje. Często pozostawiony jest w domyśle, ale to z kolei nie jest rzecz, którą robią wyłącznie reżyserzy kina superbohaterskiego.