autor: Artur Falkowski
Jack Thompson: Jestem w GTA IV!
Jack Thompson najwidoczniej wciąż nie ma dość atakowania branży gier z Take-Two na czele. Po raz kolejny doszukał się bowiem powodu, który jego zdaniem jest wystarczający, by zaskarżyć wspomnianą firmę. Tym razem ponownie poszło o Grand Theft Auto, a dokładniej mówiąc czwartą część, w której, zdaniem Thompsona, twórcy zmuszają graczy do zabicia jego wirtualnego odpowiednika.
Jack Thompson najwidoczniej wciąż nie ma dość atakowania branży gier z Take-Two na czele. Po raz kolejny doszukał się bowiem powodu, który jego zdaniem jest wystarczający, by zaskarżyć wspomnianą firmę. Tym razem ponownie poszło o Grand Theft Auto, a dokładniej mówiąc czwartą część, w której, zdaniem Thompsona, twórcy zmuszają graczy do zabicia jego wirtualnego odpowiednika.
„Ulubiony” prawnik wszystkich graczy czytał sobie w najlepsze zamieszczony w najnowszym numerze magazynu Game Informer artykuł, w którym opisywano fragment rozgrywki z GTA IV, gdy nagle uświadomił sobie, że prawnik, który w pierwszej misji ginie z rąk Niko, to nikt inny, jak on sam. Do takich wniosków doszedł na podstawie zdania wypowiedzianego przez ofiarę bohatera tuż przed śmiercią: „Broń nie zabija ludzi, gry to robią”.
Według Thomspona jest to stwierdzenie, które wiele osób niesłusznie wkłada w jego usta i, jak uważa, niepodważalnie wskazuje na to, że przedstawiony w grze prawnik jest właśnie jego odpowiednikiem. A śmierć wirtualnej postaci jest, wedle jego interpretacji, zawoalowaną groźbą.
Dlatego też napisał list do szefów Take-Two, a jego kopię przekazał mediom. Domaga się w nim, by do 21 września zostały usunięte wszelkie aluzje do jego postaci z gier tego wydawcy. Odgraża się, że jeżeli tak się nie stanie, doprowadzi do tego, że GTA IV nie będzie mogła być wydane.
Thompson napisał także, że nie wierzy, że Take-Two mogło upaść tak nisko, by wykorzystać grę w celu zagrożenia jego fizycznemu bezpieczeństwu. „Podejmijcie odpowiednią decyzję, albo..” – czytamy na końcu listu.