Intel Extreme Masters 2014 – Polska wygrywa złoto w Counter-Strike’u, resztę zgarnia Korea
Dobiegły końca zmagania ósmego finału Intel Extreme Masters w katowickim Spodku. Dwie najważniejsze dyscypliny – tj. StarCrafta II i League of Legends – zdominowali Koreańczycy, lecz Polakom udało się wywalczyć złoto w grze Counter Strike: Global Offensive. Zapraszamy do zapoznania się z podsumowaniem rozgrywek oraz ostatnią już relacją naszego wysłannika.
Przez ostatnich kilka dni wiele par oczu było zwróconych na Katowice, gdzie w hali Spodek trwały światowe finały Intel Extreme Masters 2014 – wielkiej e-sportowej imprezy, która ściągnęła do Katowic najlepszych graczy z całego globu wraz z dziesiątkami tysięcy ich kibiców. Wczoraj emocje sięgnęły zenitu, jako że niedziela została wyznaczona na dzień finałowych rozgrywek między najlepszymi z najlepszych, wyłonionymi w toku pojedynków rozegranych w czwartek, piątek i sobotę. Dziś wiemy już, że jeśli chodzi o trzy najważniejsze dyscypliny – gry StarCraft II: Heart of the Swarm, League of Legends i Counter-Strike: Global Offensive – to najbardziej obciążeni medalami (i pieniędzmi) pojadą do domu Koreańczycy, choć niemało e-sportowej chwały wywalczyli dla siebie również Polacy. Zapraszamy do przejrzenia wyników, a także przeczytania ostatniej już relacji naszego wysłannika.
OKIEM NORMANA LENDY
Zbudowaliśmy imperium. Dziesiątki tysięcy fanów i nieustający doping zawodników z całego świata. Prawdziwe święto, pełne wzlotów i upadków, których świadkami byliśmy dzisiaj w katowickim Spodku. To imperium, którego barwy przybierały dzisiaj odcienie polskiej i koreańskiej flagi. Zwycięstwo polskiej drużyny Virtus.pro nad Ninjas in Pyjamas katowicka widownia przyjęła prawdziwym szaleństwem. Do wybuchu euforii mógł doprowadzić również Fnatic. Niestety, ulubieńcy publiczności, mimo wielkiego wysiłku i ogromnych starań nie podołali koreańskiemu KT Bullets. Przegrana 0:3 była jednak zupełnie innym widowiskiem niż to, które miało miejsce w finale sezonu 3 LCS, kiedy to SKT1 w dziecinnie prosty wręcz sposób pokonało Royal Club. W Katowicach mecze były naprawdę emocjonujące. Fnatic stawiało godny pochwały opór przez dwie pierwsze gry (niejednokrotnie przechylając szalę zwycięstwa na swoją stronę). Niestety, inSec pełniący funkcję junglera KT Bullets nie dał Fnatikom chwili wytchnienia – najpierw masakrując ich Kha’zixem, by dokończyć dzieła swoim legendarnym Lee Sinem. Publiczność, mimo zawodu, jakim był triumf Koreańczyków, nagrodziła zawodników obu drużyn gromkimi brawami. Wszyscy rozeszli się do domu, wpierw wytrzepując ubrania z konfetti, które wypełniło scenę Spodka zaraz po wręczeniu pucharu zawodnikom KT Bullets.
IEM nie pozostawił mi żadnych złudzeń. Esport to obecnie jedna z najdynamiczniej rozwijających się gałęzi gier wideo. Kiedy produkcja tytułów AAA przestaje się opłacać, App Sstore przesycony jest grami wszelkiego typu, a facebookowe produkcje „nie klikają się” już tak dobrze jak parę lat temu, tytuły służące jako platformy do zawodowej rywalizacji przeżywają swój złoty wiek. Zwycięzcy tego turnieju odebrali gigantyczne nagrody pieniężne, a fani powrócili do swoich domów nasyceni jeszcze większą motywacją, aby grać w te tytuły.
Poza zawodnikami z Polski i Korei jest jeszcze jeden zwycięzca Intel Extreme Masters, o którym warto wspomnieć. Jest nim miasto Katowice, na które w ostatni weekend zwrócone były oczy graczy z całego świata. Dziś, po IEM-ie, o jego istnieniu dowiedziały się tysiące fanów esportu z Korei, Brazylii czy USA. Jestem przekonany, że miasto to ma szansę aspirować do miana nie tylko polskiej, ale również europejskiej stolicy esportu. Postawiliśmy poprzeczkę bardzo wysoko. Porównując IEM z finałami 3 sezonu LoL-a, które miały miejsce w słynnym Staples Center w zeszłym roku, naprawdę nie mamy czego się wstydzić. Wierzę, że organizatorzy na dłużej zagoszczą w stolicy górnego śląska i finał Intel Extreme Masters 2015 również odbędzie się w Katowicach.
StarCraft II
W zmaganiach w tym tytule zwycięstwo odniósł grający Protossami Kim „sOs” Yoo Jin, pokonawszy swego rywala – również prowadzącego do boju Protossów Kima „herO” Joona Ho – wynikiem 3:1. Tym samym zagwarantował sobie nagrodę w wysokości 100 tysięcy dolarów (w tej konkurencji zwycięzca wziął wszystko; nie przewidziano gratyfikacji dla drugiego i dalszych miejsc). Cieszy fakt, że finał okazał dynamiczny i ekscytujący, pomimo nudnej wydawałoby się kompozycji Protoss vs Protoss.
League of Legends
Również w tej dyscyplinie zwycięstwo przypadło w udziale Koreańczykom. Ekipa KT Rolster Bullets zmiażdżyła europejskie Fnatic – drużynę bliską sercu niejednego Polaka – kończąc pojedynek wynikiem 3:0. W ten sposób zespół z Azji wywalczył dla siebie 60 tysięcy dolarów nagrody, podczas gdy w ręce Europejczyków trafiła połowa tej kwoty, czyli 30 tysięcy dolarów.
Counter-Strike
Polacy z drużyny Virtus.pro wykrzyczeli wczoraj – jeszcze przed finałowym starciem – wobec publiczności: ”Ten puchar jest nasz!”. I nie byli w błędzie. Nasi rodacy pokonali szwedzkich mistrzów z ekipy Ninjas in Pyjamas, odnosząc pewne zwycięstwo wynikiem 2:0. A jeśli w ogóle można coś zwycięzcom zarzucić, to… że wygrali zbyt łatwo. W nagrodę członkowie Virtus.pro odebrali 100 tysięcy dolarów do podziału.
Oprócz wymienionych trzech głównych konkurencji, na katowickiej imprezie miały miejsce również pomniejsze turnieje w grach FIFA 14 i Hearthstone: Heroes of Warcraft. W pierwszej z wymienionych dyscyplin zatriumfował NiGhT z Rumunii, zostawiając w tyle polskich konkurentów i zgarniając 2 tysiące dolarów. Z kolei finałowy pojedynek w karciance Blizzarda wygrał polski gracz o ksywce Gnimsh – jemu również przypadły 2 tysiące dolarów nagrody.
Rozmowa z Xaxusem z Team Roccat
Xaxusa spotkaliśmy na stoisku Roccat, gdzie wraz z innymi graczami rozdawał autografy i pozował do zdjęć z fanami jedynej polskiej drużyny w LCS – oficjalne lidze League of Legends sponsorowanej przez Riot Games.
Norman: To w zasadzie chyba takie Wasze pierwsze wystąpienie publiczne odkąd oficjalnie jesteście Team Roccat, prawda? Czy gdzieś wcześniej spotykaliście się już z fanami?
Xaxus: Nie, wcześniej nie mieliśmy okazji, zgadza się. Jako, że mieszkamy w Kolonii i gramy tam co tydzień w LCS-ach to nie mieliśmy czasu za bardzo wracać do Polski na jakieś eventy.
I co, jest fajnie? Polscy fani to wdzięczna publika?
Jak najbardziej, można to było zobaczyć na meczu Virtus.pro w finale Counter Strike’a, gdzie publiczność była naprawdę niesamowita.
Na stoisku masa ludzi robiła sobie z Wami zdjęcia, chcieli Wasze autografy, Czy poza tym co dzieje się tutaj otrzymujecie dużo wiadomości od fanów? Czy wspierają Was?
Tak, czy to na fanpage’ach, czy na jakiś forach można zobaczyć wiadomości, gdzie jedni kibicują, a inni krytykują nasz zespół, ale tak jest zwykle. Każda drużyna tak ma.
A są jakieś fanki?
Xaxus: No cóż... zdarzają się (śmiech).
Czy kibicowałeś którejś z drużyn tutaj na turnieju LoL-a?
Hmm, może Millenium, jako że gra tam nasz kolega Creaton, no i jeszcze Kevin. Dość często się spotykamy i rozmawiamy ze sobą na LCS-ie, ale tak naprawdę nie miałem nikogo komu bym jakoś bardziej kibicował.
A w finale? Czyje zwycięstwo obstawiasz – fNatic,czy KT Bullets?
Ciężko powiedzieć, Myślę, że mimo wszystko KT Bullets wygra.
A tak prywatnie, masz jakiegoś ulubionego championa?
W zasadzie nie, ale gdybym musiał wybierać to może Jax.
Często zdarza się Wam wygrywać z zespołami, które według wielu są uważane za najmocniejsze, a innym razem przegrywacie w LCS-ach z zespołami, które niektórzy mogą uważać za słabsze. Skąd się to bierze?
Może dlatego, że wygraliśmy z Gambit Gaming – mamy z nimi wynik 3:0 – ale tak naprawdę mieliśmy okres, że wygrywaliśmy praktycznie z każdym zespołem, to ludzie mają wobec nas pewne oczekiwania. Są jednak też takie chwile, że przegrywamy z każdym, więc to może być dziwne dla osób, które oglądają, że po takich wynikach zaczęliśmy przegrywać z drużynami uważanymi za gorsze.