Dawno nie widziałem tak oryginalnej polskiej gry jak to cudo
Inkulinati zapowiada się na jedną z najładniejszych i najbardziej oryginalnych polskich gier, na pozycję, która niejednego zaskoczy swoim absurdalnym poczuciem humoru. Choć może w sumie nie swoim, bo zawarte w grze żarty powstały 700 lat temu.
W produkcjach niezależnych, czyli potocznych „indykach”, od dawna panuje duży tłok. Kolejne tytuły pojawiają się jedne po drugich i tylko niektóre z nich przebijają do szerszej świadomości. Nie ma jednej recepty na sukces – czasem nawet oklepany pomysł po prostu „kliknie”, bo będzie kapitalnie zrealizowany i zapewni ogromną grywalność. Można także wyróżnić się jakąś niecodzienną koncepcją i nadać swemu dziełu sporą dawkę oryginalności. Tak też chyba zrobiło polskie studio Yaza Games ze swoim nadchodzącym debiutanckim dziełem Inkulinati.
Wyobraźcie sobie bowiem rozgrywkę trochę w stylu Darkest Dungeon, tyle że walczące postacie rysuje w razie potrzeby ręka naszego bohatera. Zabójczym atakiem okazuje się tu „świecenie tyłkiem” przez królika, co może powodować u wroga ból głowy lub drzemkę. Na dodatek naszym przewodnikiem po grze jest tajemniczy mistrz, który do złudzenia przypomina Yodę – tyle że nie chodzi tu wcale o inspirację bohaterem Gwiezdnych wojen. Jeśli już, to właśnie George Lucas i jego ludzie wzorowali się na postaci wymyślonej kilkaset lat temu!
Średniowieczne memy
Inkulinati bazuje na średniowiecznych marginaliach, czyli różnych rysunkach, które autorzy, czy też przepisywacze, ówczesnych ksiąg tworzyli na ich marginesach. Były to motywy zupełnie niezwiązane z tekstem głównego dzieła, trochę w stylu ucznia gryzmolącego sobie z nudów podczas robienia notatek. I praktycznie wszystko w grze opiera się na autentycznych grafikach z tamtego okresu, łącznie z niezwykle abstrakcyjnym humorem przejawiającym się pokazywaniem przez antropomorficzne zwierzaki swoich tylnych części ciała, wkładaniem tam trąbek i prowadzeniem w ten sposób wojen między sobą. Jedną z głównych inspiracji dla twórców był francuski manuskrypt z XII wieku, na którym widać psy szturmujące twierdzę obsadzoną przez króliki!
Spotkaliśmy się mniej więcej pięć lat temu na kursie robienia gier. Nasze czwarte zadanie to był prototyp, który okazał się pomysłem, by ożywić średniowieczne marginalia, czyli rysunki na kartach europejskich manuskryptów. Marginalia jako zjawisko w Europie występowały dość długo i obejmowały księgi, nawet Biblię. Oprócz głównej zawartości na marginesach były rzeczy zupełnie nieprzystające do tekstu. Przyszłam z pomysłem, żebyśmy to wykorzystali, bo jest to ciekawe i praktycznie już gotowe. Grupa się zgodziła. Później była dyskusja, czy ma to być strategia, czy przygodówka, ale ostatecznie przez motyw bitwy psów z królikami skojarzyło nam się to ze średniowiecznymi Wormsami i wybór padł na strategię turową.
Dorota Halicka, Art Director, Yaza Games
Przedziwne istoty przypominające gargulce, wspomnianego Yodę czy małe dinozaury z doczepionymi uciętymi głowami na szyi i ogonie również nie są wymysłem autorów gry, tylko twórczym wykorzystaniem średniowiecznych fantazji. Jedynie pojawiająca się zza ekranu ręka, która dorysowuje postacie do walki, nie jest patentem z mrocznych wieków. W połączeniu z absurdalnym humorem skojarzyła mi się raczej z animacjami rodem ze Świętego Graala i Latającego cyrku Monty Pythona – i rzeczywiście – główny reżyser gry, Wojtek Janas, potwierdził, że jest wielkim fanem twórczości angielskich komików.
Ręce, które rysują
Pomysłowa oprawa graficzna Inkulinati to jedynie tło dla całkiem złożonej strategii turowej. To jedna z tych pozycji, w których zdecydowanie nie należy pomijać tutorialu, bo mechaniki rozgrywki kryją sporo tajemnic. Patrząc po raz pierwszy na jeden ze środkowych etapów, które stają się coraz bardziej złożone, byłem kompletnie zagubiony i niewiele rozumiałem z tego, co dzieje się na ekranie. Twórcy zadbali bowiem, by średniowieczne grafiki nie były jedynie ozdobną skórką dla postaci w grze, tylko spójnie wiązały się z systemem walki. Podczas rozmowy z autorami usłyszałem porównanie do Wormsów i Might and Magic, a mnie osobiście rozgrywka skojarzyła się z tą z Darkest Dungeon.
W Inkulinati również walczymy na dwuwymiarowej, płaskiej planszy z wszystkimi postaciami na pierwszym planie, tyle że w późniejszych etapach dochodzi jeszcze wertykalność map – pojawiają się piętra i drabinki do nich. Najbardziej oczywiste wydają się ataki jednostek, nawet gdy są tak dziwne jak pierd osła przez trąbkę. Bestie z łukiem lub piką mają dalszy zasięg rażenia niż te z mieczami, zamiast ofensywy można uzdrowić postać lub pominąć turę – sporo tu znanych mechanik.
Głównie inspirowaliśmy się nie innymi grami, a właśnie marginaliami. Chodziło o to, jak przykładowo sensownie oddać osła z trąbką w tyłku w mechanice gry, więc to nie są tylko skórki postaci, ale wszystko ma tu spójne znaczenie. Powolny, turowy rodzaj rozgrywki pasuje też do ówczesnego, wolniejszego trybu życia w średniowieczu.
Wojtek Janas, Game Director, Yaza Games
Ale obok tego są jeszcze kropelki atramentu, służące za coś w rodzaju waluty do rysowania – wystawiania swoich wojowników na planszy. To z kolei może wywołać znudzenie u naszego bohatera – rysownika, jeśli zbyt często będzie musiał malować te same jednostki, co przełoży się na wyższy koszt w atramencie. Gra prostą mechaniką zmusza nas więc do bycia kreatywnym i korzystania z całego wachlarza dostępnych środków, a nie tylko z jednego. Ręka zresztą bierze czynny udział w walce, mogąc zadawać obrażenia pacnięciem, co jest jedną z dostępnych „akcji dłoni”. Oprócz tego są jeszcze perki pasywne, cooldowny, pola-pułapki i apokalipsa na mapie, jeśli bitwa trwa zbyt długo. Wszystko to razem składa się na całkiem niezłe wyzwanie dla każdego stratega!
Jak wyglądał casting na modela dłoni? To była raczej kwestia „jakie dłonie mamy dostępne...”. Szukaliśmy też po znajomych, by wszystko dało się jak najłatwiej zorganizować w kontekście zdjęć. Jeśli chodzi o mistrza, to tu już nie mogliśmy nikogo poprosić, a idealnie byłoby mieć model 3D, więc zrobiłam dłoń z plasteliny, a potem obrobiłam w Photoshopie.
Generalnie, jeśli robiliśmy rękę młynarza, to kolega Wojtka dysponował nieco większymi dłońmi, które były też nieco fizycznie spracowane, więc idealnie pasowały do młynarza. Trochę dłoni jest naszych, co jest też dla nas miłe. Moje dłonie są chyba u Hildegardy, więc to taki sympatyczny akcent, gdy zajmując się grafiką przy grze, dosłownie moją dłonią gracz rysuje swoje jednostki.
Dorota Halicka, Art Director, Yaza Games
Moja ręka jest niebieska, bo jedna z postaci ma niebieski kolor, więc musiałem pomalować rękę farbą do zdjęć. Nasze metody są więc dość proste. Największe wyzwanie, jakie nas czeka, to dodanie ręki wyglądającej jak ręka małpy – i to najlepiej jeszcze takiej z Gibraltaru.
Wojtek Janas, Game Director, Yaza Games
Zima z grami średniowiecza
Inkulinati ma ukazać się jeszcze tej zimy. Może więc stworzyć ciekawe combo z premierą gry Pentiment studia Obsidian Entertainment. Obie pozycje bazują na średniowiecznej sztuce, starają się być bardzo wierne historycznym realiom, ale są też jednocześnie bardzo od siebie różne. Pentiment skupia się raczej na piśmie w średniowieczu i jest klasyczną przygodówką z fabułą na pierwszym planie. Inkulinati to strategia turowa ze średniowiecznymi grafikami. Obydwie ekipy, Obsidianu i Yazy, znają się zresztą i kibicują sobie wzajemnie.
Nie oznacza to jeszcze nowej mody na gry osadzone w tej mrocznej epoce, ale z pewnością stanowi ciekawą odmianę wśród innych, powtarzających się ciągle motywów. Inkulinati daje też interesujący podgląd na poczucie humoru w tamtych czasach – marginalia autorzy z Yazy traktują jako coś w rodzaju ówczesnych memów tworzonych na książkowych marginesach. Zapewne gra nie wyjaśni niezwykle frapującej tajemnicy, jaki był zamysł średniowiecznych ilustratorów rysujących walczące zwierzęta i dziwne rytuały, ale powinna dostarczyć sporo emocjonujących starć i niezwykłych wrażeń wizualnych. Wszak nieczęsto można dostać bólu głowy od widoku króliczego zadka i przegrać przez to bitwę.