Horizon: Forbidden West - prace na finiszu; na PS5 zagramy w 60 fps
Zdaniem reżysera gry Mathijsa de Jonge’a, Horizon: Forbidden West jest już na ostatnim etapie produkcji. Tytuł zaoferuje wybór pomiędzy wydajnością a jakością grafiki.
Pokazany 27 maja gameplay z gry Horizon: Forbidden West podsycił oczekiwania fanów przygód Aloy. Lekkim rozczarowaniem okazał się jedynie brak jakiejkolwiek wzmianki o premierze tytułu. W listopadzie ubiegłego roku Sony zapewniło co prawda, że sequel Horizon: Zero Dawn zadebiutuje w drugiej połowie 2021 roku, ale brak potwierdzenia tej informacji na ostatnim State of Play mógł wzbudzić lekki niepokój wśród graczy. Reżyser produkcji, Mathijs de Jonge, wlał jednak do naszych serc odrobinę nadziei.
Twórca ze studia Guerrilla Games udzielił wywiadu serwisowi Hardware Zone, w którym został zapytany, na jakim etapie prac znajduje się Forbidden West. Oto jego odpowiedź:
Właśnie osiągnęliśmy kolejny kamień milowy w wersji beta. Teraz jesteśmy w końcowej fazie prac. Dopracowujemy grę i naprawiamy błędy. Stworzenie niektórych maszyn jest bardzo czasochłonne, dlatego część z nich musimy jeszcze dokończyć. Pracujemy również nad finałową cut-scenką. Tak więc naprawdę jesteśmy blisko finiszu. Wciąż mamy przed sobą sporo pracy, ale meta już niedaleko.
Premiera gry w okolicach Bożego Narodzenia wydaje się zatem całkiem prawdopodobna, mimo że szef PlayStation Studios, Hermen Hulst, nie chciał podać ostatnio żadnych konkretów na jej temat. Mathijs de Jonge wspomniał w końcu o fazie beta, która zwykle oznacza testowanie i dopieszczanie produkcji.
Reżyser gry przyznał też we wspomnianym wywiadzie, że w Horizon: Forbidden West na PlayStation 5 będziemy mogli wybrać pomiędzy rozdzielczością 4K i 30 fps – ustawieniami, w jakich widzieliśmy tytuł na State of Play – a wyświetlaniem obrazu w 60 klatkach na sekundę (na razie nie wiadomo, w jakiej rozdzielczości). Twórca zaprzeczył jednak, aby produkcja gry na dwie generacje konsol (PS4 i PS5) w jakikolwiek sposób ograniczała deweloperów. Pewne różnice, oczywiście, będą – de Jonge wydaje się podekscytowany zwłaszcza szczegółowością grafiki możliwą do pokazania dzięki mocy PlayStation 5, podając jako przykład pasma mchu (widoczne na zaprezentowanym w maju gameplayu), z których każde jest osobno renderowane.
Dowiedzieliśmy się też co nieco na temat rozgrywki w Forbidden West. Już podczas State of Play widzieliśmy, że będzie można wspinać się w zasadzie wszędzie, a cały proces będzie w pewnym stopniu zautomatyzowany. W ogóle eksploracja w dwójce ma odegrać jeszcze ważniejszą rolę niż w jedynce – świat będzie większy, a na każdym kroku ma na nas czekać tajemnica do odkrycia. Tak na, jak i pod powierzchnią, gdyż w nowym Horizonie nie zabraknie możliwych do zwiedzenia podwodnych miast, a nawet „specyficznych scenariuszy, zadań i aktywności, których wykonywanie zmusi nas do zejścia pod wodę, aby odkryć pewne sekrety lub pomóc określonym ludziom” (via Hardware Zone). Mathijs de Jonge zasugerował też, że świat Zakazanego Zachodu częściowo zwiedzimy latając.
Wygląda na to, że mimo braku konkretnej daty, szanse na tegoroczną premierę Horizon: Forbidden West są całkiem spore – w przeciwieństwie do sequela God of War, którego debiut został oficjalnie przesunięty na 2022 rok. Przypomnijmy, że tytuł ukaże się wyłącznie na PS4 i PS5… przynajmniej na początku. Ostatnie wieści z obozu Sony sugerują bowiem, że wzorem części pierwszej, dwójka może ukazać się z czasem także na PC.
- Oficjalna strona internetowa gry Horizon: Forbidden West
- Recenzja gry Horizon Zero Dawn – więcej takiego postapo!
- Horizon Zero Dawn – poradnik, solucja