Główny projektant klas w Diablo 4 odchodzi z Blizzarda. „Cóż to była za długa, dziwna podróż”
Diablo 4 rozstało się z dotychczasowym głównym projektantem klas, który opuścił sutido Blizzard Entertainment po 15 latach.

Po 15 latach szeregi Blizzard Entertainment opuścił Adam Jackson, główny projektant klas w Diablo 4.
Deweloper poinformował o zakończeniu swojej kariery w amerykańskim studiu we wpisie, który opublikował w serwisie X oraz, w dłuższej wersji, na LinkedIn. W tymże twórca stwierdził, iż praca w Blizzardzie była „długą i dziwną” podróżą, a jej koniec „słodkogorzki” – ale zaraz dodał, że nie może doczekać się swojej kolejnej przygody. Najwyraźniej Jackson, wzorem innych weteranów wielkich studiów, bynajmniej nie kończy z tworzeniem gier.
Nim zajął się klasami w czwartym Diablo, Adam Jackson rozpoczął swoją karierę, odpowiadając na zgłoszenia graczy World of Warcraft i, później, testując interfejsy takich gier, jak Hearthstone, Diablo 3 czy StarCraft 2. Później pomagał przy produkcji Heroes of the Storm i wreszcie Diablo 4.
Oczywiście, jako że Jackson po części odpowiadał za balans D4 jako główny projekt klas, informacja o jego odejściu wywołała dyskusje na temat tego, w jakim stopniu to jemu gracze zawdzięczali decyzje związane z potencjałem bojowym bohaterów Diablo IV.
W wypowiedziach internautów da się znaleźć zarówno osoby obwiniające jego lub „menedżerów” za niepopularne deycjze, jak i osoby zmartwione odejściem „pełnego pasji” twórcy (najwyraźniej część graczy wspomina ciepło Jacksona jeszcze z czasów aktywnego rozwoju HotS-a), a przede wszystkim głównego projektanta klas dla wciąż aktywnie rozwijanej „gry-usługi” (aczkolwiek Blizzard ma rozglądać się za zastępstwem co najmniej od grudnia).
- Recenzja gry Diablo 4 Vessel of Hatred – dodatek przynosi sporo nowości, szkoda tylko, że muszą jeszcze dojrzeć
- Diablo 4 – poradnik do gry
Część odnośników na tej stronie to linki afiliacyjne. Klikając w nie zostaniesz przeniesiony do serwisu partnera, a my możemy otrzymać prowizję od dokonanych przez Ciebie zakupów. Nie ponosisz żadnych dodatkowych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę naszej redakcji. Dziękujemy!