Recenzje Ghostwire: Tokyo - nawiedzona przygoda nie dla wszystkich
Ghostwire: Tokyo zostało już sprawdzone przez recenzentów. Nowa gra twórcy serii Resident Evil na pewno czaruje światem i eksploracją, ale poza tym podzieliła krytyków.
W piątek nowy projekt Shinjiego Mikamiego trafi w ręce graczy, ale czy dorówna poprzednim dokonaniom ojca serii Resident Evil? Na to pytanie starali się odpowiedzieć autorzy pierwszych recenzji Ghostwire: Tokyo, które możecie już przeczytać w sieci. My również sprawdziliśmy, co takiego oferuje nawiedzone Tokio – nasz tekst znajdziecie pod linkiem poniżej.
Ghostwire: Tokyo – wybrane recenzje:
- GRYOnline.pl – 7/10
- Gamepressure – 9/10
- Shacknews – 9/10
- Stevivor – 9/10
- Twinfinite – 4,5/5
- Eurogamer Italy – 8/10
- Game Informer – 8/10
- GameSpot – 8/10
- TheSixthAxis – 8/10
- Wccftech – 8/10
- Destructoid – 7,5/10
- Game Rant – 3,5/5
- Gameblog.fr – 7/10
- GamesRadar+ - 3,5/5
- Hardcore Gamer – 3,5/5
- IGN – 7/10
- PCGamesN – 7/10
- Push Square – 6/10
- We Got This Covered – 3/5
- VGC – 3/5
- Metro Game Central – 4/10
- Metascore: 75/100 (średnia z 84 ocen wersji na PS5) / 81/100 (średnia z 7 ocen wersji na PC)
Ghostwire: Tokyo sprawiło problemy niektórym recenzentom już przy próbie opisania, czym tak właściwie jest owa produkcja. Zapewne dlatego krytycy nie byli zgodni w ocenie poszczególnych elementów gry, a co dopiero całości.
Niemniej ostatecznie Ghostwire: Tokyo zebrało w większości pozytywne oceny, choć raczej nie powalczy o tytuł gry roku.
Nawiedzone, lecz piękne Tokio
Jeśliby chcieć wskazać element Ghostwire: Tokyo, który urzekł (prawie) wszystkich recenzentów, wybór może być tylko jeden. Dziennikarze niemal jednogłośnie zachwycają się fascynującą i szczegółową wizją Tokio, pełnego zapożyczeń z japońskich mitologii i folkloru. Gra urzeka przede wszystkim stylem, ale i warstwa techniczna zebrała sporo pochwał (oraz lekką krytykę za rzadkie, lecz tym niemniej zauważalne problemy ze spadkami płynności animacji).
Wielu na plus zaliczyło też eksplorację miasta. Ghostwire może nie być survival horrorem, ale w trakcie zwiedzania niezupełnie otwartego świata towarzyszy nam atmosfera, której nie powstydziłyby się produkcje grozy.
Co jest nie tak z Ghostwire: Tokyo?
Może Cię zainteresować:
Poza światem niemało recenzentów doceniło także zadania poboczne w Ghostwire. Nie porażają one skomplikowaniem (co zresztą można uznać za zaletę), ale są miłą odskocznią od głównej historii i przybliżają nam japońskie legendy.
Jednak nawet dodatkowe misje nie urzekły wszystkich, a w ocenie pozostałych elementów nie ma nawet tyle zgody wśród recenzentów (chyba że mówimy o głaskaniu psów). Co innego wady, bo tu dziennikarze zgodnie wskazują na dwie: główny wątek fabularny jest zbyt krótki, a rozgrywka za mało rozbudowana.
Poza powyższymi inne składowe Ghostwire zostały różnie ocenione przez recenzentów.
- Dla jednych gra ma interesującą fabułę, głównie dzięki relacji między Akito (protagonistą) a pomagającym mu widmem. Dla innych historia jest zbyt przewidywalna, główny „zły” nie zapada w pamięć, a skądinąd ciekawe postacie niezależne nie pojawiają się wystarczająco często.
- Część dziennikarzy doceniła walkę z wykorzystaniem nadnaturalnych mocy i zróżnicowane projekty przeciwników, podczas gdy inni uznali rozgrywkę za zbyt powtarzalną i/lub przestarzałą.
- Niektórzy mówią nawet o niewykorzystanym potencjale Ghostwire: Tokyo, czy to w odniesieniu do fabuły (jak wspomniano: główny wątek jest za krótki), czy też skromnej głębi mechanik.
Podsumowanie
Jak widać, Ghostwire: Tokyo nie jest pozycją dla każdego i na pewno nie jest to tytuł pozbawiony wad. Niemniej sam świat i klimat towarzyszący przemierzaniu opustoszałych ulic Tokio mogą okazać się dla wielu wystarczająca zachętą do sprawdzenia gry. Niewykluczone, że dzięki temu Ghostwire znajdzie grono zagorzałych wyznawców.
Oczywiście to gracze zweryfikują opinie recenzentów, gdy tylko gra trafi do sklepów. Ghostwire: Tokyo zadebiutuje 25 marca na komputerach osobistych oraz konsolach PlayStation 5.