autor: Aleksander Kaczmarek
Film Red Faction: Origins jak Battlestar Galactica?
Dwa miesiące pozostały do planowanej na maj premiery telewizyjnego filmu, bazującego na serii Red Faction. Zdaniem Drew Holmesa, scenarzysty gry Red Faction: Armageddon, obraz nie będzie odbiegać jakością od serialu Battlestar Galactica. Filmowcy dokładają starań, by ich dzieło nie było jedynie prostą kalką motywów znanych graczom.
Dwa miesiące pozostały do planowanej na maj premiery telewizyjnego filmu, bazującego na serii Red Faction. Zdaniem Drew Holmesa, scenarzysty gry Red Faction: Armageddon, obraz nie będzie odbiegać jakością od serialu Battlestar Galactica. Filmowcy dokładają starań, by ich dzieło nie było jedynie prostą kalką motywów znanych graczom.
Za scenariusz filmu Red Faction: Origins odpowiadają Andrew Kreisberg (Magazyn 13, Fringe: Na granicy światów, Pamiętniki wampirów i Orły z Bostonu) oraz Paul DeMeo (Człowiek rakieta, The Flash, Viper, The Sentinel). Wspiera ich jednak ekipa studia deweloperskiego Volition, w tym wspomniany Drew Holmes, który w rozmowie z serwisem CVG nie stronił od bardzo pochlebnych opinii na temat telewizyjnego obrazu.
- Mamy świetny scenariusz. (…) Widziałem kilka zmontowanych scen i są fenomenalne, jakością odpowiadają serialowi Battlestar Galactica.
Porównania z popularną produkcją telewizyjną nie są w tym przypadku nieuzasadnione. Reżyserem Red Faction: Origins jest Michael Nankin, który w dorobku ma m.in. seriale Zdarzyło się jutro, Detektyw Monk i właśnie Battlestar Galactica.
Według Holmesa cała sztuka w ekranizacji gier polega na tym, by nie przenosić bezpośrednio doświadczeń deweloperskich na język filmowy, bo mają one ze sobą niewiele wspólnego. Jego zdaniem kino i gry posiadają odrębne środki wyrazu, a twórcy muszą spróbować wywołać te same emocje, posługując się innymi narzędziami.
Przypomnijmy, że film Red Faction: Origins powstaje w wyniku współpracy stacji telewizyjnej SyFy oraz koncernu THQ. Jego akcja osadzona jest po wydarzeniach przedstawionych w grze Red Faction: Guerrilla i stanowi swoiste wprowadzenie do Red Faction: Armageddon. Jeżeli 2-godzinny obraz przypadnie telewidzom do gustu, doczeka się rozwinięcia w formie serialu.