Dziś premiera Elite: Dangerous
Dziś premierę ma Elite: Dangerous, czwarta odsłona słynnej serii kosmicznych symulatorów. Choć recenzji dzieła studia Frontier Developments jak na razie brak, to dotychczasowe opinie nastrajają bardziej niż optymistycznie.
Długie oczekiwanie w końcu dobiegło końca. Po 30 latach od wydania pierwszego Elite doczekaliśmy się czwartej części legendarnej serii kosmicznych symulatorów, zatytułowanej Elite: Dangerous. Stworzona przez studio Frontier Developments oraz Davida Brabena (jednego z twórców oryginalnego Elite) gra od dzisiaj dostępna jest w pełnej wersji, oddając do dyspozycji gracza cały obszar Drogi Mlecznej. Co więcej, z okazji premiery wszyscy gracze (zarówno dopiero zaczynający przygodę z tytułem, jak i osoby, które zdążyły już poznać świat czwartego Elite) otrzymają na start dziesięć razy więcej kredytów (tysiąc zamiast stu).
- Gatunek: kosmiczny symulator (space sim)
- Producent: Frontier Developments
- Wydawca: Frontier Developments
- Platforma: PC, inne (?)
- Minimalne wymagania sprzętowe: Quad Core 2 GHz, 2 GB RAM, karta grafiki 1 GB GeForce GTX 260/Radeon 4870 HD lub lepsza, Windows 7/8
- Wersja językowa: angielska
- Cena za wydanie premierowe: 40 euro (ok. 167 zł)
W poprzednim miesiącu tytuł wywołał niemałe zamieszanie w związku z ogłoszeniem Frontier Developments o nieobecności trybu offline (samotna rozgrywka jest możliwa, ale nadal niezbędne jest połączenie z Internetem), co wielu graczy uznało za oszustwo i zażądało zwrotu pieniędzy. Sytuacji nie poprawiło oświadczenie Davida Brabena, z którego wynikało, że na zwrot pieniędzy nie mogą liczyć ci, którzy zapoznali się z tytułem w ramach testów wersji alfa bądź beta. Koniec końców twórcy zapowiedzieli skontaktowanie się ze wszystkimi zainteresowanymi, a decyzja o ewentualnej rekompensacie będzie podejmowana po zapoznaniu się z indywidualną sytuacją rozmówcy.
Jak dotąd nie ukazały się żadne recenzje pełnej wersji tytułu, co zapewne wynika z ogromu gry. Niemniej, sądząc po opiniach z bety oraz pierwszych wrażeniach (np. na stronie gazety The Guardian), Elite: Dangerous jest godnym reprezentantem serii, nawet z uwzględnieniem pewnej ilości mniej lub bardziej irytujących bugów (np. problemów z wykrywaniem kolizji przy dokowaniu). Na pierwsze recenzje i oceny przyjdzie nam jeszcze poczekać, być może nawet kilka dni.
Fabuła Elite: Dangerous skupia się na walce między trzema frakcjami: Imperium, Federacją oraz Przymierzem, dla których gracze mogą wykonywać określone zadania, przy czym zbytnie powiązanie z jedną stroną konfliktu utrudni interakcję z przedstawicielami pozostałych stronnictw i podróżowanie przez kontrolowane przez te frakcje obszary. Działania gracza nie pozostaną bez wpływu na układ sił w galaktyce i mogą znacząco wpłynąć na przebieg rozgrywki, np. wywołując wojnę domową w danym regionie. Gra póki co dostępna jest jedynie na oficjalnej stronie gry w edycji przedpremierowej o nazwie Mercenary Edition, która za 40 euro (ok. 167 złotych) pozwala na natychmiastowe rozpoczęcie rozgrywki i zawiera dodatkowe bonusy, m.in. statek Eagle Fighter. Wiemy również, że tytuł ma pojawić się w polskiej wersji językowej.
- Graliśmy w Elite: Dangerous - największego konkurenta Star Citizena
- Oficjalna strona Elite: Dangerous