Za sukces Dying Light 2 odpowiada „sekretna formuła” Techlandu. Firma nie pójdzie w pełne gry-usługi i rozważa crossplay
Tymon Smektała z firmy Techland zapewnił, że polska firma nie pójdzie w pełne gry-usługi. Zamiast tego deweloper postawi na dotychczasową strategię wypracowaną przy okazji Dying Light oraz „sekretną formułę”.
Nowości w drugim Dying Light pomogły polskiej grze odzyskać zaufanie graczy, sądząc choćby po wzroście zainteresowania tytułem na Steamie (via SteamDB). Najwyraźniej strategia długotrwałego rozwoju gry przyniosła skutek, podobnie jak „sekretna formuła”, której Techland zamierza trzymać się w przyszłości jako przepisu na sukces.
Tymon Smektała (reżyser serii Dying Light) w wywiadzie dla serwisu MP1ST (pełna rozmowa będzie dostępna wkrótce) został zapytany o to, czy firma w przyszłości postawi na „pełnoprawną grę-usługę”. Rozwój Dying Light 2 przebiegał bowiem na podobnej zasadzie: po premierze gra otrzymała sporo zawartości, także darmowej. Ta miała zyskać akceptację społeczności, która rzekomo jest ważniejsza dla twórców od liczby graczy na Steamie.
Smektała odparł, że Techland monitoruje trudną sytuację w branży gier, ale zamiast typowej gry-usługi stawia na formułę wypracowaną przy okazji pierwszego Dying Light: grę premium rozwijaną przez długi czas po debiucie.
Przy oryginalnym Dying Light postawiliśmy na bardzo unikalną formułę – grę premium z dodatkowymi elementami gry-usługi – i jak dotąd przynosi nam ona sukcesy, więc nie zamierzamy jej zmieniać. Ale oczywiście uważnie monitorujemy aktualne trendy w branży, co jest niezbędne w kontekście tego, jak trudne staje się tworzenie gier z każdym kolejnym rokiem.
Smektała napomknął także o „sekretnej formule” Techlandu. Jest nią „bardzo otwarta” komunikacja ze społecznością, której twórcy zapewniają możliwość i „przestrzeń” do kontaktu z deweloperami.
Wspomniał również, że dodanie crossplayu do DL 2 pozostaje w sferze realnych planów i firma rozważa wprowadzenie takiej opcji.