Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 1 października 2024, 18:37

autor: Zuzanna Domeradzka

Dragon Age Veilguard zaoferuje mrok, za który gracze pokochali DA: Origins. BioWare wprowadzi jednak do RPG więcej pozytywnych postaci niż w „jedynce”

Reżyser kreatywny Dragon Age: The Veilguard porównując „czwórkę” do Origins stwierdził, że nie sam mrok i tragedia są elementem charakterystycznym serii. Studio BioWare nie postrzega nowej odsłony jako restartu cyklu.

Źródło fot. BioWare
i

Spora część fanów serii Dragon Age nie jest przekonana co do decyzji, na jakie zdecydowało się studio BioWare względem nadchodzącej, czwartej części cyklu, dlatego nie wypowiada się o niej pozytywnie. Takie osoby mogą też nieco sceptycznie podejść do kolejnej wypowiedzi reżysera The Veilguard, który porównał nową grę do kultowej wręcz „jedynki”.

John Epler pracuje w BioWare od ponad dekady – tworzył wszystkie główne części serii DA, a obecnie pełni rolę reżysera kreatywnego Straży Zasłony. Mężczyzna jest bardzo pochłonięty tym fantastycznym uniwersum, gdyż, jak twierdzi, myśli o nim tak często, że byłby w stanie napisać fabułę do kolejnych pięciu odsłon. Ponadto zdaje on sobie sprawę, że pierwsze części (głównie Origins) bardzo kojarzą się z mrokiem czy ponurymi motywami, lecz w wywiadzie dla serwisu IGN stwierdził, iż nie tylko z tego zbudowane jest „DNA serii”.

Rzeczą, o której często zapominamy, jest fakt, że Dragon Age: Origins miało też lżejsze momenty. Dla przykładu, Alistair zachowuje się trochę jak głupek. Jest kilka zabawnych momentów z ogarem. Myślę, że właśnie ten kontrast z Origins wykorzystujemy także w The Veilguard. Są [w „czwórce” – dop. red.] bardziej pozytywne postacie, ale nawet one mają swoje tragedie. Mają chwile osobistej rozpaczy.

Pierwsze DA rzeczywiście składało się z tego typu kontrastów, lecz mimo obecności ciężkich motywów w The Veilguard gracze i tak mogą mieć problem ze zbyt „kolorową” oprawą wizualną – tym bardziej że bardzo różni się ona od stonowanej grafiki Origins i „dwójki”.

Mimo dużych zmian w mechanikach względem poprzednich odsłon deweloperzy nadal promują nadchodzącą produkcję hasłem „powrotu do korzeni”. Generalny menedżer BioWare, Gary McKay, użył takiego sformułowania w kontekście tego, że tytuł nie będzie grą wieloosobową, choć studio rozważało taką możliwość:

Tak naprawdę chodziło o powrót do korzeni i tego, w czym jesteśmy świetni, czyli gier fantasy dla jednego gracza. [...] Postacie [w The Veilguard – dop. red.] są wypełnione miłością i stratą oraz złożonymi wyborami, więc chcieliśmy upewnić się, że trafiamy [tym] do serc [graczy].

McKay twierdzi, że The Veilguard nie stanowi restartu serii tudzież nie jest jej rebootem, a zmiany w podstawowych założeniach mechanik typowych dla serii wynikają z chęci rozwoju i z wyciągania wniosków z wcześniejszych działań studia. Czy przełoży się to na sukces i pozytywne oceny graczy po premierze, na ten moment trudno stwierdzić.