Dragon Age: The Veilguard bez w pełni otwartego świata. Twórcy stawiają na misje
Dragon Age: The Veilguard nie wszędzie pozwoli na zwiedzanie, jako że twórcy stawiają na ręcznie zaprojektowane misje.
Dragon Age: Straż Zasłony postawi na misje, a nie w pełni otwarty świat. Tego dowiedzieliśmy się z niedawnej godzinnej prezentacji studia BioWare, a teraz ponownie podkreślił to reżyserka gry Corinne Busche w wywiadzie dla serwisu IGN.
Jak tłumaczy twórczyni, świat The Veilguard pozwoli na zwiedzanie fantastycznych miejscówek, a w grze nie zabraknie sekretów (także opcjonalnych) oraz rozgałęziających się ścieżek. Jednakże studio uznało, że oparcie fabuły na „ręcznie stworzonych i starannie wyselekcjonowanych” misjach zapewni „najlepsze wrażenia narracyjne”:
Tak, jest to gra oparta na misjach. Wszystko jest ręcznie tworzone i starannie wyselekcjonowane. Wierzymy, że w ten sposób uzyskamy najlepsze wrażenia narracyjne, wynikające jedne z drugich. Niemniej poziomy, które zwiedzamy po drodze, otwierają się i dają większe opcje w zakresie eksplorowania niż inne. Mamy tu rozgałęziające się ścieżki, tajemnice, sekrety, opcjonalną zawartość do odkrycia i różne rozwiązania. Tak więc gra jest otwarta, ale oparta na misjach i wysoce wyselekcjonowana.
Wygląda więc na to, że twórcy próbowali pogodzić angażująca, zdefiniowaną fabułę z możliwością eksploracji. Część misji będzie mocno „nadzorowana” (zwłaszcza te powiązane z towarzyszami) i w efekcie gra nie pozwoli za bardzo na zwiedzanie, podczas gdy w innych będziemy mogli przemierzać lokacje dość swobodnie.
Postacie z tłem, ale nie w tle
Wspomniane misje fabularne kompanów (character arcs) będą kluczowym, ale nie jedynym czynnikiem wpływającym na relacje towarzyszy tak z głównym bohaterem, jak i innymi postaciami. Oczywiście sojusznicy rozpoczną grę z własnym tłem fabularnym i osobowością, ale w trakcie całej gry będziemy podejmować decyzje, które wpłyną na ich losy oraz charakter. Oraz, rzecz jasna, opcje romansowe.
Do tego Busche zasugerowała, że możemy stracić część towarzyszy, jeśli zabierzemy ich na szczególnie niebezpieczne misje. Wygląda więc na to, że kompani będą mogli zginąć i nie przywrócimy ich do życia.
W tym, co widzieliśmy [w trakcie pokazu gry – przyp. red.], oczywiście nikt nie zginął. [Jednakże] w takiej sytuacji, kiedy mogą zostać ranni, może to wpłynąć na to, co o tobie myślą. Jeśli są gotowi ruszyć z tobą w bój, robi się niebezpieczniej. Po drodze możemy więc stracić kilka osób.
Relacje i doświadczenia kompanów mają też wpłynąć na ich zdolności bojowe. Sama walka ma być dość rozbudowana, aczkolwiek na razie Busche nie chciała zdradzać zbyt wiele. W starciach istotne będzie zwracanie uwagi na słabości i odporności oraz wykorzystanie odpowiednich zdolności.
Smocze wieki
Wspominaliśmy już, że jeszcze przed prezentacją rozgrywki DA: The Veilguard potwierdzono, że poza znanymi bohaterami gracze otrzymają opcję wprowadzenia do gry starego znajomego z Inkwizycji, co nie pozostanie bez wpływu na fabułę. Najwyraźniej to nie jedyna taka decyzja.
Busche podkreśliła, że od premiery ostatniego pełnoprawnego Dragon Age’a minęło 10 lat i przez ten czas gracze mogli zapomnieć o podjętych przez siebie decyzjach. Dlatego też kreator postaci w The Veilguard pozwoli (poprzez karty tarota) przypomnieć poprzednie wydarzenia z cyklu i odtworzyć wybory z tamtych produkcji.
Jest to o tyle istotne, że Straż Zasłony najpewniej nie pozwoli na wgranie starych plików zapisu poprzez usługę Dragon Age Keep. Busche potwierdziła też, iż nowy Dragon Age nie będzie wymagał połączenia z Internetem, pozwalając bawić się całkowicie poza siecią.