autor: Maciej Bajorek
DICE wewnętrznym studiem Electronic Arts
Developera DICE nie trzeba nikomu przedstawiać. Wystarczy, że wymienimy jego jeden produkt: serię Battlefield. Rok temu pisaliśmy, że potentat Electronic Arts rozpoczął bardzo agresywnie kupować akcje tej firmy, celem objęcia nad nią pełnej kontroli. Oczywistym było, że przejęcie szwedzkiego producenta pozostało jedynie kwestią czasu. I właśnie ono nastąpiło…
Developera DICE nie trzeba nikomu przedstawiać. Wystarczy, że wymienimy jego jeden produkt: serię Battlefield. Rok temu pisaliśmy, że potentat Electronic Arts rozpoczął bardzo agresywnie kupować akcje tej firmy, celem objęcia nad nią pełnej kontroli. Oczywistym było, że przejęcie szwedzkiego producenta pozostało jedynie kwestią czasu. I właśnie ono nastąpiło…
W styczniu 2005 roku EA udało się już zgromadzić około 60% udziałów developera i tym samym koncern zagwarantował sobie decydujący głos w sprawie jego przyszłości. Natomiast zgodnie z najnowszymi wieściami, Electronic Arts znajduje się właśnie w trakcie nabywania części pozostałych akcji, co oznacza, że DICE zostanie studiem w pełni zależnym od „Elektroników”. Akcjonariusze DICE otrzymają po 67.50 szwedzkich koron (8,77 dolara), czyli aż o 30% więcej w stosunku do ceny akcji na zakończenie sesji z 16 marca. Obydwie firmy współpracowały ze sobą jako partnerzy przez ponad trzy lata. Teraz DICE stanie się już wyłącznie wewnętrznym studiem koncernu, dokładnie tak jak to miało miejsce z firmą Origin Systems. Czy podzieli smutny los, tego niegdyś znakomitego producenta? Zobaczymy za kilka lat.