autor: Marek Grochowski
Chińczycy bojkotują World of Warcraft
„Mamy dość!” – tak w skrócie można opisać stanowisko chińskich graczy w obliczu problemów, jakie targają światem Azeroth. A kłopoty to nie byle jakie, bo dotyczą one serwerów, obsługiwanych przez azjatycką firmę The9.
„Mamy dość!” – tak w skrócie można opisać stanowisko chińskich graczy w obliczu problemów, jakie targają światem Azeroth. A kłopoty to nie byle jakie, bo dotyczą one serwerów, obsługiwanych przez azjatycką firmę The9.
Trzeba jasno stwierdzić, że poziom zdenerwowania Chińczyków osiągnął apogeum. Powody tego stanu rzeczy są dosyć konkretne. By zalogować się na swoim koncie w World of Warcraft, nasi skośnoocy bracia muszą zarezerwować sobie godzinę. Następne 30 minut upływa im na wczytywaniu listy światów (serwerów). Kiedy już fanom uda się odwiedzić baśniowe krainy, czekają na nich kuszące lagi oraz nie mniej apetyczne, niekontrolowane utraty połączeń. 530 tysięcy ludzi postanowiło zrobić coś z tą sprawą, czego efektem jest masowy bojkot MMORPG Blizzarda. Chińczycy chcą w ten sposób zmusić The9, by firma naprawiła serwery i umożliwiła im normalną rozgrywkę.
Przedstawiciel owej korporacji, Zhang Heng udaje, że interweniuje w tej sprawie, mówiąc, iż rozpoczęto już zbieranie danych na temat nieszczęśliwej sytuacji i wkrótce, dzięki współpracy z producentem gry, ulegnie ona poprawie. Jednocześnie jednak z jego ust padają słowa: „skontaktowanie się z amerykańskim oddziałem Blizzarda może zająć nam trochę czasu, gdyż w Chinach nie ma filii tegoż koncernu”, co pozwala sądzić, że na rozwiązanie problemu przyjdzie jeszcze poczekać.
Lepiej jednak, by obie firmy doszły jak najszybciej do konsensusu, bo czas to pieniądz, a nawet chwilowa strata pół miliona abonentów znacząco uszczupliłaby budżet przeznaczony na rozwój serii, tudzież na kupno nowych modeli Ferrari dla szefów Blizzarda.