Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość opinie 11 lipca 2023, 16:01

Twórcy tej gry chcieli, abym zagrał w nią po hiszpańsku. Już rozumiem dlaczego

Blasphemous 2 to kontynuacja mrocznej platformówki, garściami czerpiącej z Dark Souls. Twórcy zachęcają, by grać w nią z oryginalnym, hiszpańskim, dubbingiem – i mają rację, bo dobrze pasuje on do motywów gotyku i religii chrześcijańskiej.

Źródło fot. Team17
i

Są takie gry, w których dubbing robi połowę roboty w budowaniu klimatu, kreowaniu ciekawych bohaterów i przekazywaniu fabuły. Wielu z nas grało w Wiedźmina 3 w polskiej wersji językowej z oczywistych pobudek – dobrze pasowała do książek Sapkowskiego, do atmosfery słowiańskiego folkloru, a przede wszystkim występy większości naszych aktorów okazały się naprawdę udane. Z tych samych względów przeszedłem Assassin’s Creed: Unity i A Plague Tale z dubbingiem francuskim, z takich też powodów wtórowałem osobom rozczarowanym brakiem czeskich głosów w Kingdom Come: Deliverance – pojawiły się dopiero kilka lat po premierze.

Na krótkim pokazie gry Blasphemous 2 komputery na stanowiskach przygotowane były w konfiguracji z hiszpańskim dubbingiem, mimo dostępności również angielskiej wersji. „Prosimy nie regulować odbiorników” – uprzedzono nas. Mieliśmy dać szansę oryginalnym głosom, bo gra powstaje właśnie w Hiszpanii i twórcy ze studia The Game Kitchen mocno postarali się, by ich język zabrzmiał w niej szczególnie dobrze. I z tego, co zdołałem zauważyć po zaledwie paru chwilach z sekwencjami, w których można było go sprawdzić, raczej im się to udało.

Można się było spodziewać hiszpańskiej inkwizycji

Tak przynajmniej mi się wydaje, bo raz – nie znając języka, trudno odróżnić zły dubbing od dobrego, a dwa – mroczne i niezwykle klimatyczne obrazy nawiązujące do gotyku oraz chrześcijaństwa bardzo dobrze do takiego udźwiękowienia pasowały. Aż się chciało wtrącić coś o hiszpańskiej inkwizycji, której akurat w tym przypadku można było się jak najbardziej spodziewać, i to nie w formie dowcipu.

To oczywiście żadna niespodzianka, bo gra jest sequelem – w pierwszej części również dostępna była ta wersja językowa. Mamy jednak do czynienia z pixelartowym „indykiem”, popularnym głównie wśród sympatyków szaleńczo trudnych klonów Dark Souls. Jeśli ktoś nowy skusi się teraz na tę odsłonę cyklu, rozpoczęcie jej od razu z hiszpańskim dubbingiem może być dobrym posunięciem, by wczuć się w wyjątkowy klimat gry. O ile poziom trudności nie zadziała odstraszająco, bo to właśnie ta cecha Blasphemous 2 szybko wybija się na plan pierwszy, zostawiając w tyle atmosferę i wersję językową.

Twórcy tej gry chcieli, abym zagrał w nią po hiszpańsku. Już rozumiem dlaczego - ilustracja #1

Blasphemous 2, Team17, 2023

Pixelartowe Dark Souls…

Poprzednia część Blasphemous wyróżniała się okrutnie trudną walką, w której nie było litości dla złego timingu czy błędnego przesunięcia się o parę pikseli. Dodajmy do tego save’y tylko w wyznaczonych miejscach i zwykłych przeciwników, którzy potrafili być równie szybcy i zabójczy jak bossowie. W „dwójce” wszystko to powraca, choć trudno mi jeszcze powiedzieć, czy w nieco złagodzonej formie, czy w równie wymagającej. Początek gry nie był może casualowym spacerkiem, ale też nie odbiłem się od niego. Przed dalszym brnięciem w mroczne poziomy pełne religijnego fanatyzmu powstrzymał mnie jedynie koniec wyznaczonego czasu. Choć z małym wyjątkiem na pierwszego bossa, do którego podchodziłem kilka razy.

Jeden z devów, patrząc na to, doradził mi: „Nie bądź zbyt chciwy”. I nie chodziło mu o jeden z grzechów głównych, tylko by nie próbować atakować przeciwnika zbyt wiele razy. Zestaw ruchów nieprzyjaciela okazał się mocno ograniczony i łatwy do przewidzenia. Wystarczyło zatem powstrzymać się od machania mieczem więcej niż raz podczas każdej sekwencji i boss padł, nawet mnie nie dotykając.

To niekoniecznie dobra reklama walki w grze, bo widać tu było pewną schematyczność bez absolutnie żadnych odskoczni od ustalonego szablonu. Podobne zarzuty dotyczyły również części pierwszej. Trudno jednak powiedzieć, czy Blasphemous 2 nie chowa w zanadrzu jakichś niespodzianek. Wszak był to dopiero pierwszy duży przeciwnik, który zwykle nie ma być zbyt trudny do przejścia. Po drodze często zaskakiwali mnie także ci szeregowi wrogowie, równie skutecznie potrafiący odesłać bohatera do punktu odrodzenia, jeśli tylko potraktowałem spotkania z nimi zbyt lekko – a nietrudno o to przy którejś powtórce, gdy do głosu zaczyna dochodzić zniecierpliwienie.

Twórcy tej gry chcieli, abym zagrał w nią po hiszpańsku. Już rozumiem dlaczego - ilustracja #2

Blasphemous 2, Team17, 2023

…z domieszką metroidvanii

Blasphemous 2 to jednak nie tylko wysoki, czy też frustrujący (zależnie od upodobań i oczekiwań), poziom trudności, ale i pomysłowe elementy metroidvanii. Gdy nauczyłem się wspinania po chropowatych ścianach, od razu zachciało mi wrócić do oznaczonych w ten sposób zakamarków, które mijałem wcześniej i były jeszcze niedostępne. Dalej będzie zapewne więcej takich opcji. Podobało mi się również, że gra nie próbuje od początku przytłoczyć nas ultraciężkimi pojedynkami, tylko raczej stopniowo odsłania swoje tajemnice i chce zaintrygować.

Bardzo wcześnie trafiamy bowiem do jakiegoś miasta, gdzie oprócz wspomnianych metroidvaniowych zakamarków są również NPC mający coś do powiedzenia, a nawet jakaś tajemnicza postać w czerwonym płaszczu inkwizytorów, która przyjmuje nas w konfesjonale… Mimo pixelartowej prostoty Blasphemous 2 pełne jest scen, które opowiadają jakąś historię lub zachęcają do własnej interpretacji i dociekań. Mamy tu też rozwój postaci i uzbrojenia oraz wybór oręża na początku, co dość istotnie wpływa na feeling walki.

Trochę więcej niż platformówka

Może trudno szukać tu jakichś porównań do RPG, ale Blasphemous 2 na pewno nie jest też zwykłą platformówką, opartą wyłącznie na potyczkach. Wszystko to, czym twórcy zdołali wyróżnić swoją produkcję wcześniej, powraca w podwójnej dawce. Jeśli tylko dalsze starcia z bossami okażą się mniej schematyczne i nieskupione na jedynym słusznym zestawie ruchów, powinien wyjść z tego naprawdę udany sequel. Bo o brak niepokojącego klimatu, mrocznej atmosfery pełnej nawiązań do gotyku i chrześcijańskiej religii się nie martwię – tym Blasphemous 2 kupiło mnie od razu. Czy nie odrzuci frustrującym poziomem trudności? O tym przekonam się po premierze.

Dariusz Matusiak

Dariusz Matusiak

Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.

więcej