Chociaż od premiery filmu minęły już prawie 2 lata, Black Widow wciąż ma jedną z najgorszych scen CGI
Czarna Wdowa zapisała się w pamięci widzów z pewnego szczególnego powodu. Chodzi o scenę z ewidentnie nieudanymi efektami specjalnymi.
Premiera Czarnej Wdowy miała się odbyć w maju 2020 roku, lecz ze względu na pandemię koronawirusa została przesunięta na lato 2021 roku. Wtedy to film trafił na Disney+ oraz do kin w krajach, w których panujące obostrzenia zezwalały na uczestnictwo seansach. Mimo że premiera została mocno odroczona, przez co twórcy zyskali dodatkowy czas na produkcję, zaprezentowane w widowisku efekty komputerowe wywołały skrajne reakcje.
Bez wątpienia najgorszą sceną z wykorzystaniem CGI ostatnich lat jest ta, którą znajdziemy pod koniec filmu. Chodzi o moment, w którym Yelena (Florence Pugh) poświęca się na oczach swojej siostry Natashy Romanoff (Scarlett Johansson). Co poszło nie tak?
Na pierwszy rzut oka możemy dostrzec, że obraz ma złe oświetlenie. Ewidentnie widać też, że wszystko kręcone jest na green screenie, a efekty specjalne wydają się tandetne. Na to samo zwrócili uwagę krytycy filmu. Dodatkowo scena ta – z uwagi na kiepskie aktorstwo – wygląda po prostu groteskowo. Można by pomyśleć, że mamy do czynienia z parodią, a nie z produkcją Marvel Studios.
Niestety kiepskich efektów CGI w wysokobudżetowych produkcjach jest coraz więcej. Wystarczy przypomnieć sobie She-Hulk, potwora z Wednesday czy The Flash od DC. Równie dobrze te elementy mogłyby powstać w pierwszej dekadzie XXI wieku i nikt nie zauważyłby różnicy. Co więcej, jeżeli spojrzymy na CGI z tamtych lat, to szybko zauważymy, że wiele dzisiejszych produkcji nie umywa się do takich dzieł jak trylogia Władcy Pierścieni, Piraci z Karaibów czy Avatar. Ma na to wpływ wiele czynników, przede wszystkim presja czasu i nacisk producenta. Wszystkim zainteresowanym tym tematem polecamy film z kanału tvfilmy.
Ten materiał nie jest artykułem sponsorowanym. Jego treść jest autorska i powstała bez wpływów z zewnątrz. Część odnośników w materiale to linki afiliacyjne. Klikając w nie, nie ponosisz żadnych dodatkowych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę naszej redakcji. Dziękujemy!