Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 18 marca 2021, 13:06

Assassin's Creed: Valhalla - fani niezadowoleni z funkcji transmogryfikacji

W ostatniej aktualizacji do Assassin's Creed: Valhalla Ubisoft dodał możliwość zmiany wyglądu przedmiotów. Niestety, nowa funkcja nie przypadła do gustu graczom, którzy nie zamierzają za nią płacić.

W SKRÓCIE:
  • gracze nie są zadowoleni ze sposobu, w jaki działają transmogryfikacje w Assassin’s Creed: Valhalla;
  • fani produkcji wyrazili swoje niezadowolenie w liczącej ponad 400 komentarzy dyskusji na Reddicie;
  • Ubisoftowi zarzuca się głównie brak jednolitego podejścia do płynącej z gry immersji oraz chęć zyskania na mikrotransakcjach.

Wraz z aktualizacją 1.2.0 do AC: Valhalla, o której pisaliśmy tutaj, Ubisoft wyszedł naprzeciw prośbom odbiorców i wprowadził do gry transmogryfikacje, czyli możliwość zmiany wyglądu przedmiotów na taki, który najbardziej nam odpowiada, przy zachowaniu ich statystyk i właściwości. Sięgające czterech miesięcy wstecz prośby graczy wreszcie zostały wysłuchane, ale sami zainteresowani nie wydają się być zachwyceni – nie podoba im się, że za zmianę wyglądu trzeba płacić.

Gracze wyrazili swoje niezadowolenie w poświęconym produkcji wątku na Reddicie. W momencie, gdy piszę te słowa, dyskusja liczy już 413 komentarzy, a nowe ciągle są publikowane. Pojawiające się zarzuty dotyczą głównie dwóch kwestii: konieczności płacenia za każdą transmogryfikację 50 sztuk srebra (waluta w grze) i przymusu powrotu do osady Ravensthorpe, gdzie mieszka kowal Gunnar, który jako jedyny potrafi nadać starym przedmiotom nową formę. Frustracja graczy jest tym większa, że poprzednia część serii, czyli Assassin’s Creed: Odyssey, również umożliwiała transmogryfikacje, tyle że za darmo i z poziomu menu (w dowolnym momencie).

Przyczyn odmiennego podejścia francuskiego producenta można upatrywać w chęci zwiększenia immersji płynącej z gry lub w zamiarze nakłonienia graczy, aby zarabiając dodatkowe srebro, spędzali z tytułem jeszcze więcej czasu. Złośliwi jednak powiedzą, że za decyzją Ubisoftu stoi chęć zysku z mikrotransakcji, w ramach których możliwy jest zakup srebrnych monet za prawdziwą gotówkę. Któregokolwiek powodu byście nie wybrali, społeczność Reddita już podała stosowne kontrargumenty.

Użytkownicy portalu zarzucili Ubisoftowi, że na siłę próbuje wcisnąć immersję pomiędzy mityczne bestie, nordyckich bogów i tajne organizacje. Co więcej, fani ucięli ewentualną dyskusję słowami, których Francuzi sami często używali w przeszłości:

To nawet nie kwestia braku immersji. Postać tkwi przecież w symulacji minionych wydarzeń. Można to zatem wytłumaczyć zwykłym: „No tak, przecież animus pozwala na zmianę wyglądu ekwipunku”.

W tym kontekście żadna mechanika gry nie powinna być traktowana jako mniej immersywna.

Umożliwili zmianę płci postaci w dowolnym momencie gry, ale już nie zmianę wyglądu pancerza? Bez sensu.

Graczom nie podoba się też myśl, że mieliby grindować srebro. Zwłaszcza że najszybciej zdobywa się je ze skarbów i pobocznych aktywności związanych z eksploracją, a te można zaliczyć tylko raz. Po wyczyszczeniu całej mapy jedyną opcją zarobku pozostanie ciułanie waluty poprzez handel lub w minigrach. A że jest to nudne i czasochłonne? Cóż, są jeszcze mikrotransakcje, obecne ostatnio we wszystkich grach Ubisoftu, nawet tych nieposiadających trybu multiplayer. Już AC: Odyssey – w którym wielu graczy miało problemy ze zbyt wolnym zdobywaniem doświadczenia, przez co w pewnym momencie, chcąc kontynuować wątek główny, musieli grindować – pozwala na zakup przedmiotów zwiększających uzyskiwaną ilość PD. Czyżby Ubisoft za nic miał narzekania fanów i ponownie wchodził do tej samej rzeki, tym razem obiema stopami? A może Francuzi dojdą do wniosku, że przesadzili i zmienią funkcję transmogryfikacji w AC: Valhalla na podobieństwo tego, co znamy z poprzedniej części? Na odpowiedź trzeba zapewne czekać do kolejnej aktualizacji gry.

Hubert Śledziewski

Hubert Śledziewski

Zawodowo pisze od 2016 roku. Z GRYOnline.pl związał się pięć lat później – choć zna serwis, odkąd ma dostęp do Internetu – by połączyć zamiłowanie do słowa i gier. Zajmuje się głównie newsami i publicystyką. Z wykształcenia socjolog, z pasji gracz. Przygodę z gamingiem rozpoczął w wieku czterech lat – od Pegasusa. Obecnie preferuje PC i wymagające RPG-i, lecz nie stroni ani od konsol, ani od innych gatunków. Kiedy nie gra i nie pisze, najchętniej czyta, ogląda seriale (rzadziej filmy) i mecze Premier League, słucha ciężkiej muzyki, a także spaceruje z psem. Niemal bezkrytycznie kocha twórczość Stephena Kinga. Nie porzuca planów pójścia w jego ślady. Pierwsze „dokonania literackie” trzyma jednak zamknięte głęboko w szufladzie.

więcej