Bugi nam nie przeszkadzają?
Steam to nie tylko miejsce, w którym pecetowi gracze dokonują zakupów i przechowują większość swoich cyfrowych gier. To także dobre źródło informacji na temat tego, co sądzą o współczesnych produkcjach. Zdaniem naukowców opinie wystawiane poszczególnym tytułom świadczą o tym, że twórcy nie muszą przejmować się aż tak bardzo bugami, jak mogłoby się wydawać.
W najnowszym numerze Empirical Software Engineering, czyli czasopisma poświęconego analizie i badaniom oprogramowania komputerowego, pochylono się nad kwestią recenzji pisanych przez użytkowników platformy Steam. Po przeanalizowaniu blisko 11 milionów opinii z marca 2016 roku (wystawionych ponad sześciu tysiącom gier, z których ponad 9 milionów było pozytywnych, a jedynie 1,5 miliona – negatywnych), autorzy artykułu doszli do interesujących wniosków.
Z przeprowadzonych przez nich badań wynika bowiem, że to nie bugi są solą w oku graczy, lecz błędy projektowe; dość powiedzieć, że w jedynie 17% recenzji wspomniano o bugach, podczas gdy aż 57% z nich zawiera wzmianki o problemach w sferze projektowej. Mało tego – aż 42% odniesień do bugów znalazło się... w recenzjach pozytywnych, co zdaniem autorów „sugeruje, że bugi nie muszą prowadzić do negatywnego odzewu graczy”. A na jakie „robale” gracze najczęściej zwracają uwagę? W przypadku recenzji negatywnych, mowa przede wszystkim o błędach utrudniających lub uniemożliwiających rozgrywkę; w pozytywnych opiniach użytkownicy Steama zazwyczaj wspominają natomiast o braku płynności, problemach z dźwiękiem lub grafiką albo o sporadycznym zawieszaniu się danego programu.
Złośliwi mogliby stwierdzić, że recenzjami na Steamie nie powinno się sugerować. W opozycji do takich opinii stoją jednak liczby – zdaniem autorów analizy, 42% recenzji zawiera informacje wartościowe dla deweloperów (jako „nieprzydatne” badacze określili takie, które oddawały tylko emocje piszącego bez odwoływania się do konkretów, np. „Świetna gra”). Przewagę mają tutaj komentarze negatywne, w których częściej można znaleźć cenne wskazówki dla twórców; mimo wszystko pozytywne opinie również mogą okazać się pożyteczne, głównie ze względu na fakt, że dzięki nim producenci wiedzą, które z zaproponowanych przez nich rozwiązań przypadły do gustu graczom. Ciekawostką jest fakt, że recenzje gier znajdujących się we Wczesnym Dostępie (których autorzy mogą wciąż zmienić wiele elementów, w oparciu o sugestie odbiorców), są dłuższe niż opinie wystawiane po premierze.
Mimo wszystko trzeba przyznać, że recenzja recenzji nierówna. Jak można wyczytać w artykule, gracze, którzy wystawiają danej produkcji negatywną opinię, spędzają z nią średnio o połowę mniej czasu niż osoby, które później polecą ją innym. Zdaniem autorów badań deweloperzy powinni skoncentrować się przede wszystkim na maksymalnym dopracowaniu pierwszych 6,5 godziny rozgrywki, gdyż w większości przypadków właśnie tyle czasu gracze spędzają z danym tytułem przed wystawieniem mu „negatywa”; inaczej mają się sprawy w przypadku pozycji free-to-play, gdyż tutaj szczególnie ważna jest pierwsza godzina zmagań.
Na koniec jeszcze jedna ciekawostka. Otóż chyba wszyscy użytkownicy Steama lubią wyprzedaże (w przeciwieństwie do ich portfeli); okazje do zdobycia danej gry w niższej cenie to także moment, w którym obserwowany jest znaczny wzrost liczby wystawianych jej opinii, co, jak twierdzą autorzy analizy, deweloperzy powinni mieć na względzie. Czyżby rozwiązaniem miało być łatanie gier tuż przed wyprzedażami? Cóż, może w tym szaleństwie jest metoda – jeśli nie na zwiększenie popularności, to przynajmniej na poprawę wizerunku danej pozycji.
Autorami badania An Empirical Study of Game Reviews on the Steam Platform są: Dayi Lin, Ying Zou, Cor-Paul Bezemer oraz Ahmed E. Hassan z Queen’s University. Analizę oparto na danych udostępnionych przez Sergey'a Galyonkina – właściciela serwisu SteamSpy.