Najciekawsze materiały do: Elden Ring
Elden Ring - Easy Mode for Elden Ring v.5.9
modrozmiar pliku: 2,7 MB
Easy Mode for Elden Ring to modyfikacja do gry Elden Ring, której autorem jest odashikonbu. Projekt wykorzystuje elementy z wcześniejszych modów autorstwa vawsera.
Elden Ring - poradnik do gry
poradnik do gry10 lipca 2024
Elden Ring poradnik, solucja to kompletny opis przejścia, najlepsze porady na start oraz do wszystkich walk z bossami, widmowego wierzchowca, mieszania niesamowitego eliksiru. Opisujemy popioły wojny, warianty gry, trofea i wymagania sprzętowe.
Recenzja gry Elden Ring - otwarty świat śmierci wart
recenzja gry1 marca 2022
Światowa premiera 25 lutego 2022. Dark Souls… Dark Souls nigdy się nie zmienia. Czy aby na pewno? Bo choć Elden Ring czerpie garściami z dokonań i mechanik swoich poprzedników, to zawiera wiele nowości – w tym tę jedną, monumentalną, nazywaną otwartym światem. Bolesnym jak nigdy.
Sony negocjuje zakup właściciela FromSoftware, twórców Elden Ring, serii Dark Souls i Bloodborne [Aktualizacja: potwierdzenie]
wiadomość19 listopada 2024
Sony prowadzi rozmowy w celu przejęcia Kadokawa Corporation. Jeżeli dojdzie do porozumienia, to producent konsoli PlayStation stanie się właścicielem m.in. studia FromSoftware.
Fan Elden Ringa poświęcił 500 godzin, by odtworzyć Ziemie Pomiędzy w mocno odmiennym stylu
wiadomość8 października 2024
Fan Elden Ringa odtworzył całą mapę z gry w stylu low-poly i umieścił ją w sieci. Ogromny projekt, jak sam twierdzi, zabrał mu z życia około 500 godzin.
Przejście dodatku do Elden Ring stało się nieco łatwiejsze. Niezwykle trudny finałowy boss wreszcie dostał solidnego łupnia od FromSoftware
wiadomość11 września 2024
Najnowsza łatka 1.14 do Elden Ring: Shadow of the Erdtree nieco osłabiła finałowego bossa. Twórcy poprawili również balans w innych obszarach gry.
- Elden Ring 2, Bloodborne 2, a może remake Dark Souls 2. FromSoftware znów pracuje nad kilkoma grami, a fani prześcigają się w przypuszczeniach 2024.09.09
- Finałowego bossa Elden Ring: Shadow of the Erdtree da się „zanudzić na śmierć” 2024.08.14
- Elden Ring: Shadow of the Erdtree zarobiło dla Bandai Namco ogromną sumę pieniędzy 2024.08.09
- Arcytrudnego finałowego bossa Elden Ring: Shadow of the Erdtree da się pominąć. Gracz odkrył łatwy do odtworzenia błąd 2024.08.06
- Nie tylko Elden Ring podbił rynek. Najnowsza gra FromSoftware znalazła miliony nabywców 2024.08.01
- Elden Ring: Shadow of the Erdtree zostało znacząco ułatwione. Nowa aktualizacja wprowadziła małą-dużą zmianę, na którą gracze czekali ponad 2 lata 2024.07.30
- Arcytrudny finałowy boss dodatku do Elden Ring został ośmieszony przez legendarnego Let Me Solo Her 2024.07.11
Najlepsze gry singleplayer z fabułami na 100 lub więcej godzin
artykuł5 września 2024
Im dłuższa gra, tym lepsza? Jeśli tak uważacie, mamy dla Was listę gier single player, przy których spędzicie naprawdę dużo czasu - i poznacie niezłe historie.
- Najlepsze gry soulslike dla każdego. Nasz ranking od najłatwiejszej do najtrudniejszej
- Te gry zabierzecie na wakacje lub to one zabiorą Was!
- Najlepsze gry 2022 roku - lista hitów tego roku
- Elden Ring vs God of War Ragnarok - wybieramy grę roku!
- Najlepsze gry, w które zagracie na PS5 - wybór redakcji
Jak wam się podobają w Farum Azula wojownicy z 2 mieczami? Ależ mnie zaskoczyli tym co potrafią. Jedni z najtrudniejszych w całym ER wg mnie. Muszę sobie ich poćwiczyć, bo nie nadążam za ich tempem. Zresztą pozostali z innymi broniami też są mocarni.
Gratki za Maliketha. Myslalem ze ci da mocniej popalic. Tak jak pisze Minas, roznie to bywa z ta trudnoscia... dla mnie byl trudniejszy niz Mogh naprzyklad. I to sporo trudniejszy.
Dla mnie bossowie skaczacy, mega mobilni czy inne teleporty/cuda na kiju sa zawsze trudne bo jak choc na chwile strace z oczu to zaczynam panikowac. ;)
Do tego mimo ze rownie dobrze gra mi sie na padzie co na klawie/myszy (a w soulsy to tylko pad tak czy siak) to zawsze zaczynam niedomagac jak trzeba duzo kamera ruszac. Starosc... :)
Jak po raz pierwszy mi zaczal skakac po kolumnach to myslalem ze wstane, wylacze gre i wyjde. ;)
Moj ulubiony boss w grze. Jego custcenka daje mi "ciary". "Ohh Death! Become my blade once more!" Uwielbiam takie klimaty. ;)
Powinien miec dwa pelne paski HP.
Juz blisko koncowki. Oj jestem ciekawy co to bedzie. Rozni bossowie sa w tej grze "polaryzujacy" ale chyba zaden nie wywolal tylu emocji od "cos pieknego" do "niepasujace do gry niegrywalne gowno" co finalowy. ;) Pomijam tu dodatek.
Sledzenie twojej podrozy przez Lands Beetween stalo sie takim moim "guilty pleasure".
Przypominasz mi "stare dobre czasy". ;P ;)
ZABAWA WEEKENDOWA:
BTW. Trafilem randomowo w rozmowie na reddicie. Zabawa-zagadka nie dotyczaca co prawda Eldena (wiec mozecie odrzucic ten tok myslenia) ale dotyczaca gier From Soft i soulslike.
Co przedstawiaja/symbolizuja obrazki?
Pierwsza odpowiedz prawidlowa wygrywa romantyczna kolacje z Malenia, w malowniczym kurorcie spa w jeziorze zgnilizny. Tak wiec jest o co walczyc.
nie wiem czy wiesz, że Bestialski Duchowny jest też do ewentualnego pokonania w Caelid, tam gdzie spotkaliśmy naszego Pobratymca Czarnej Klingi. Można go sprowokować do walki zadając trzy ciosy. Dopiero na trzeci rzuca się do walki. Arena mniejsza, walka ciekawa.
Arena bardzo mała. A co jeżeli zabije się go tam w Caelid? Kto będzie na arenie w Farum Azula?
nie wiem czy udało Ci się zdobyć Bluźnierczy Szpon? To przedmiot dedykowany do parowania Maliketha.
Tak, Berhnahl pokonany. Trochę mi dał się we znaki, bo nie można ani się zbyt wycofać, ani zbyt pobiec do przodu. Jest określony fragment terenu, którego nie można opuścić. No i szybko wyprowadza swoje potężne ciosy. Czytałem opis tego Szponu ale potem nawet w sumie zapomniałem o nim. Zresztą dynamika walki Maliketha jest tak duża, że nie ma czasu na cokolwiek. Piszę o sobie na ten moment :) Ale kiedyś na 100% spróbuję, bo jak najbardziej mieści się to w moich zasadach. A dlaczego? Sztuka parowania, to jest właśnie sztuka. To nie jest prosta sprawa. Oczywiście małe tarcze to ułatwiają. Ale mimo wszystko nie jest to takie łatwe. Jedynie w Dark Soulsach umiem łatwo sparować Czarnych i Srebrnych Rycerzy oraz w DS3 tych twardzieli rycerzy w Zamku pod koniec (za Tancerką). Oczywiście nie zawsze mi wyjdzie ale na nich sporo ćwiczyłem i jestem w miarę zadowolony. Chociaż do perfekcji jeszcze trochę :)
Co do Mohga. To zapomniałem Ci pogratulować.
Dzięki :) Tak, uważam go za trudnego. Przynajmniej przy moich ograniczeniach :) Nie wiem jak to jest gdy korzysta się ze wszystkiego co daje gra.
Mohg jest dla mnie wprost rewelacyjny. No po prostu coś pięknego. Wszystko mi się w nim podoba. Nawet wstawka filmowa przed walką też robi swoje. Podobał mi się głos aktora. Fajnie też wypowiada każde odliczanie przy nakładaniu kolejnych obręczy. Szczególnie podoba mi się jego pierwsze zawzięte i mocne "tres". Zwracam uwagę na takie rzeczy, bo to robi niesamowity klimat. To nie są tylko same walki ale też cała otoczka tego wszystkiego robi swoje.
A druga faza narzuca takie tempo, że ho ho! Pierwsze kilka podejść wydawało mi się, że nie dam rady tego wariactwa ogarnąć. Rozwałka naokoło, latanie tu i tam, ogień wszędzie, plus jego broń o bardzo dużym zasięgu. Aż się nie mogę doczekać powrotu do niego :)
Masz do niego dwa mechanizmy ułatwiające - przedmiot kajdanki do powalenia na ziemię dwa razy w pierwszej fazie (bardzo ułatwia) i łezkę eliksiru do zminimalizowania efektu potrójnego wyssania krwi w wiadomym momencie. Można i bez tej łezki, lecząc się 3-krotnie w trakcie, ale po co.
Miałem przeplatankę: najpierw trochę prób bez łzy, potem ze łzą, potem znowu bez łzy, i na koniec już ze łzą.
Kajdan w ogóle nie używałem.
Kiedyś go wręcz nienawidziłem, dziś bardzo lubię.
A ja od samego początku go polubiłem, pomimo tak wielu prób (74). No nie licząc Malenii, to na razie Mohg u mnie pobił rekord. To już Pobratymiec Czarnej Klingi miał sporo mniej (56), a przeciwnik też mocny :)
Aha, ostatnio próbowałem te jego krwawe ataki można parować przez Carian Retaliation, czyli popiół na tarczy, i działa, choć sam miałem połowiczny sukces :-)
W sensie zwykły atak, czy wysysanie życia? Chyba wysysania nie da się? Głupoty wygaduję ale wolę dopytać, bo różne cuda już widziałem :)
Aha,
Placidusax, Władca Smoków padł za 31 razem :)
Ileż razy już był 2-3 cm od śmierci. Dobrze, że nie było sytuacji, że jego paska HP już właściwie nie widać, a ja ginę. To jest najgorsze :)
Musiałem trochę potestować, który miecz spisuje się najlepiej. Wyszło na to, że zwykły miecz bez żadnych kombinacji typu: magiczne, ogień, błyskawice, itp. Po prostu zwykłe fizyczne. Przerobiłem ten drugi z mrozem na zwykły i poszło najlepiej.
Uff.... boss jakiego do tej pory jeszcze nie było. Żywotne toto jest! Schodziło mi na początku po kilkanaście minut ale po zmianie miecza na zwykły szło 2-3 razy krócej. Chociaż pewnie doszło obycie, bo 31 razy walczyć po tyle minut jednak swoje zrobi. Taki trochę Midir i trochę Friede :)
Na początku mi się spodobał, potem wprost przeciwnie, potem znowu na tak, potem na nie, i na końcu na tak. Przeżycie inne od pozostałych. Tego się nie zapomni :) Lubię smoki, chociaż ten był odmienny od tych z ER.
Podczas tej przeprawy z nim stwierdziłem, że zrobię go ten jeden raz i więcej do niego nie wracam. Teraz jednak zmieniam zdanie. Jeszcze wrócę :)
Nazwałem go Midir 2 z uwagi na ten laser pod koniec. Identyczne działanie. Więcej podobieństw chyba nie ma. W sumie nie wiem, który trudniejszy. Midir ładnie podstawia głowę, a tego sięgnąć raczej trudno. Jednak i tak najtrudniejszy dla mnie to Starożytny smok z DS2. Nie wiem czy go kiedyś powtórzę. Wątpię.
Natomiast zupełnie dla mnie niezrozumiałe jest to, że nie zrobili dla niego żadnego punktu typu ognisko czy posąg Mariki. Dziwne, bo tego jeszcze w ER nie widziałem. Bieganie jak w DS1-3. Czemu tak?
Ciekawi mnie ten z dodatku. Co to za bestia :)
DS2 darzę ogromną sympatią. Jaką lokację teraz zwiedzasz?
Piękna załączona walka z Malenią - tego Ci życzę :-) Lekki roll i doskonałe opanowanie bossa z narzuceniem własnego tempa.
Nie wiem czy będę w stanie takie coś osiągnąć. Próbę podejmę ale wątpię czy aż tak mi się uda :)
ilość materiałów do tworzenia garnków jest ograniczona, coś jak z łukami runicznymi, więc lepiej się nauczyć bez.
Jeżeli ilość ograniczona, to trochę słabo. W sensie dla tych, co z to korzystają.
Ja raczej skupię się na normalnej walce, bo usypianie jakoś tak mi się wydaje mało emocjonujące :)
Tak dla rozluźnienia sytuacji, jeżeli kogoś to śmieszy oczywiście, to polecam przewinąć do 17m56s, zatrzymać, przestawić prędkość na x0.25 i posłuchać jakieś 10-15s, czyli w zwolnionym tempie odpowiednio dłużej.
Chciałem coś sprawdzić w zwolnionym tempie i wyszło takie coś :)
https://www.youtube.com/watch?v=sOLfBDjYqxU&t=17m58s
Malenia is EASY.
https://www.youtube.com/watch?v=_lE8y_CV6Y4
PART 2: https://www.youtube.com/watch?v=r8doNBHE7PQ
To ze ta seria jest jeszcze nie skonczona niech swiadczy o tym jak kolosalne sa te gry. ;)
Co do tego jak bardzo "na uboczu" jest walka z Plackiem i to ze deathruny sa dlugie jest w sumie takie dosc wpisujace sie w modus operandi From Softu, zeby zawsze starac sie (o ile to mozliwe) przekuc historie/poetyke gry, bossow oraz narracja srodowiskowa na gameplay.
Skoro ma byc ukryty przed calym swiatem "ingame", to dlaczego niby gracz ma miec latwiej? Biegaj sobie . hehe ;P
Mój bandyta okazał się w DLC prawdziwym rzeźnikiem:
* PCR, Romina, Rellana, Lwik - pojedynczym sztyletem
* Messmer, Hipcio - 2-ma sztyletami DW
* Dzikus Gajus - korbaczem
Sztylety okazały się w tym całym przejściu wspaniałą bronią na bossów. Solo i bez ułatwiaczy. Grałem Wielkim Nożem (startowa broń dla tej klasy), Zakrwawionym Sztyletem, Misericorde i Reduvią. Build końcowy Dex 70 (80 z talizmanami) | Arc 25 i level 146 po DLC (robiłem dość dokładne przejście podstawki). Dmg sztyletów 380-400 w podstawce i 770-830 w DLC przy scadu 20. Krwawienie Reduvii 54, Zakrwawionego Sztyletu 38, innych bez krwawienia (ale z wyższym dmg) lub 85 z nałożonym afffinity krwawienia (ale z mniejszym dmg). Sztylety pomimo najmniejszego dmg nadrabiają szybkością, bezpieczeństwem ataków w walce i komfortem użycia. Wadą jest najmniejszy zasięg i to, że się trzeba więcej namachać. Z dystansem to trzeba wejść praktycznie na bossa, jak przy pięściach, a przy niektórych bossach typu PCR czy Pobratymiec Czarnej Klingi wręcz "na nogę" bo centralnie frontalnie czasem nie sięga hitboxów :-)) Polecam - sztylety EASY.
Ostatecznie przestałem prawie używać korbacza, choć bardzo mi się spodobała ta broń. Mimo, że uważana jest za bardzo słabą. No i nie mogłem za bardzo używać mojego ulubionego ataku czyli ładowanego R2. Ten atak w przypadku korbacza przy pełnym ładowaniu trwa dłużej niż dla broni olbrzymich, dosłownie! Przy czym korbacz ma kilka stopni ładowania skutkujących różnymi dmg. Ale to dość niewygodne. Za to z Rycerskim Hartem i Deflectem cudna broń. Taka kombinacja to fajne wyzwanie dla bardziej doświadczonych graczy, bo trzeba w walce synchronizować okienka bossa, z użyciem Rycerskiego Hartu do każdego ataku własnego i samo deflect/kontra. Ale efekt bardzo satysfakcjonujący. Super.
Ostatecznie też jakoś łatwo mi się walczyło z tym bossami z DLC tak ogólnie. Już się rowki w mózgu chyba wyrobiły, zwłaszcza jakby nawet bardziej po krótkiej przerwie. O Messmerze nie będę już więcej pisał czy porównywał do Malenii czy PCR, bo to ostatecznie bardzo czytelny i łatwy boss, sztylety zmiażdżyły go jak muchę, i nawet go polubiłem. Natomiast dobra wiadomość dla thalar, jest tam w DLC taka Malenia 2 czy 0,5 jak kto woli ;-) Teraz, jak tak walczyłem z oboma w krótkim odstępie czasu to się dobrze czuje. Zazdroszczę, że tyle nowego dobrego jeszcze przed Tobą :-)
Natomiast dobra wiadomość dla thalar, jest tam w DLC taka Malenia 2 czy 0,5 jak kto woli ;-) Teraz, jak tak walczyłem z oboma w krótkim odstępie czasu to się dobrze czuje. Zazdroszczę, że tyle nowego dobrego jeszcze przed Tobą :-)
To jest dla mnie dołująca wiadomość.
Druga jest taka, że widzimy się w bliżej nieokreślonej przyszłości. Także do następnego razu panowie :)
Twoje zakończenie gry
Tak coś czuję...
to aż cud, że Tobie się to przydarzyło dopiero na HL ;-)
Bo dopiero G/HL przebił licznik zgonów niemiłosiernie. Jeszcze czegoś takiego nie widziałem poza małą grupką wiadomych pań. Mało tego prawie w ogóle nie widziałem postępów w nauce. Dopiero ostatnie kilka podejść był maluuuutki postęp. Cud, że go przeszedłem. Będę jednak chciał się go nauczyć. Po tym co mi zrobił to nie odpuszczę.
Nie wiem czy przydarzył Ci się może grab przy Radagonie, bo ten akurat mnie wkurza na maxa jak się przydarzy, choć dziś się już nie daję.
A przydarzył się i to nie raz. Ja już teraz też się nie daję :) Bardzo fajny atak: od samego jego początku, aż do końca. Wiem, że ma to olbrzymie konsekwencje ale nawet jeżeli przypadkiem dam się na niego złapać, to i tak obserwuję to z satysfakcją. Tak wiem, dziwny jestem :)
* Z tym przecięciem palca - czyli powiedzenie Krew i Łzy nabrało realnego znaczenia ;-)
oraz, jak to mówią: bleed wszedł :)
Radagon
spoiler start
Już widziałem Eldeńską Bestię kilka razy. Nawet mi się podoba. Taki rzeczywiście odmienny. Jak na razie to dla mnie trudniejszy niż Radagon. Jeszcze go/jej nie ogarnąłem. To on czy ona tak właściwie? Bardzo ładnie zrobiony boss. Ataki są świetnie dopracowane pod kątem wizualnym. Ogólnie jestem pod wrażeniem. Taki trochę ni to dinozaur, ni to smok, ni to coś nieokreślonego. Wygląd mi nie przeszkadza. Jak na razie widzę, że trochę się z nim pomęczę, więc spokojnie xandon, będzie jeszcze wiele zgonów jakby co. Tak szybko go nie ogarnę. Aha... i jestem pod wrażeniem, że zrobiłeś na nim RL1. Może na wysokim poziomie nie sprawia on innym problemów (mi tak), ale RL1 to już wyczyn. Szczerze.
Mam pewien problem z Eldeńską Bestią, a właściwie z Radagonem. Tak mi się spodobała walka z Radagonem, że chyba awansował do TOP1. Tak 1, to nie pomyłka. Z jednej strony nie chcę za szybko ubijać EB, bo niesamowicie przyjemnie mi się walczy z Radagonem. Wszystko mi się w nim podoba. Walka jedna z najciekawszych. Różne długości przeciągania ataków. Niesamowicie szybkie obroty z niespodziewanym dodatkowym uderzeniem. Ataki czasami naładowane, a czasami zwykłe. Szybkie doskoki do mnie z uderzeniem. Te mi akurat przypominają Króla Allanta z Demon's souls. Każdy atak bije bardzo mocno. Niesamowicie efektowne potrójne uderzenie naładowanym młotem w ziemię. Stawianie klatki na ziemi. Rzut "włócznią" z powietrza. Boss jak dla mnie chyba idealny. Nawet te "strzałki", którymi rzuca jakoś niespecjalnie mi przeszkadzają, bo nie spamuje nimi jak pewien jegomość niedawno. No i oczywiście rewelacyjna ścieżka dźwiękowa - jak dla mnie nr 1 z całej gry.
spoiler stop
Nie mam chyba żadnego zarzutu do niego. Może czasami wydaje mi się, że gdy naładowanym młotem robi to potrójne mocne uderzenie w ziemię, to to ostanie zadaje obrażenia zanim młot dosięgnie ziemi. Nie wiem czy jest to zawsze, bo trudno też aż tak to dokładnie analizować ale już widziałem to też u Demonidiasa. Tam mam ten komfort, że mogę cofać i w zwolnionym tempie odtwarzać i to się potwierdza. Ale poza tym to jestem tak wniebowzięty tą walką, że na razie mógłbym tam utknąć na tak długo, aż mi się to w końcu znudzi. Jednak chyba nie ma też sensu przesadzać, bo co za dużo, to w końcu może spowszednieć i będzie kłopot.
Z drugiej strony zacząłem sobie wyzwanie z Radagonem i ograniczam się do tylko pojedynczego uderzenia go, chociaż niesamowicie korci mnie żeby zadawać mu 2 (lub jeżeli się da to i 3), bo już wyczułem kiedy mogę sobie na to pozwolić. Przez to walka trwa dłużej, co automatycznie skutkuje moimi błędami i częstszymi zgonami. One mnie oczywiście nie denerwują, więc jest dziwnie.
Jest też ktoś, kto ma szampana w lodówce i nie chcę tego szampana blokować, więc muszę się też nauczyć EB. No i jest mały kłopot :)
Smutne jest to, że Radagon jest na samym końcu gry. Ehhh.....
No i jeszcze przed nim spamer magik. HL może jakoś ogarnę ale też nieciekawie.
Muszę ich ogarnąć, bo nie dają mi spokoju.
Taki trochę ni to dinozaur, ni to smok, ni to coś nieokreślonego. Wygląd mi nie przeszkadza.
Zwyczajowa ciekawostka. Wyglad Elden Beast jest doslownie inspirowany tym jak wyglada obserwowalny dla nas wszechswiat.
Personifikacja kosmosu.
W dodatku jest inny boss bardzo mocno inspirowany kosmosem i tak fajnie sie wszystko zazebia w teorie ze Greater Will to
spoiler start
Centralna czarna dziura w galaktyce, ewentualnie cos co w niej siedzi pod horyzontem zdarzen. Fajnie to wyjasnia niemoznosc "osobistego" zaangazowania i praktyczny brak komunikacji (albo nawet calkowity brak, bo chyba nie bylo nigdy zadnego "kontaktu").
Osoby grajace w dodatek, zwroccie uwage jak ginie Metyr (animacja smierci). Onie nie ginie... wraca do tatusia. ;)
Zakonczenie Ranni tez sie ladnie w to wpisuje. Pasuje rowniez to ze Greater Will jest uznawany za "prawdziwego" kreatora/boga. Reszta jest duzo mniej potezna... nie ma nic potezniejszego we wszechswiecie niz czarne dziury. ;)
spoiler stop
Oczywiscie moze to wszystko byc tylko po to zeby ladnie wygladalo i dlatego ze Myiazaki sobie teleskop amatorski kupil, ale ladnie mi sie ta kosmologia zazebia w moim headcanonie. ;P
O la, la! Co tu się porobiło, thalar kontra Radagon & Elden Beast :-)
Ja tam Waszych zachwytów nad Radagonem do końca nie podzielam, ale rozumiem, że tak to ujmę :-) Pamiętam, że wielu graczy, którzy kończyli grę na premierę komentowało, że Radagon taki super i soulsowy a Eldeńska Bestia to jakaś pomyłka i zupełnie nie pasuje do tej gry. Można też oczywiście lubić obu :-) Mi się Radagon od początku podobał wizualnie i dźwiękowo tak jak opisujecie, natomiast wtedy jeszcze wydawał się trochę niesprawiedliwy. Do tego stosuje teleporty, których nie cierpię u przeciwników ogólnie w grach. Był jednym z ostatnich bossów, którego się nauczyłem na czysto bez jakichś broni OP, innych pomocy czy ułatwiaczy. Dziś i od długiego już czasu walczy mi się z nim bardzo szybko i przyjemnie, bo jak się go dobrze nauczyć to jest faktycznie bardzo przyjemny, ale wciąż traktuję go trochę jak przystawkę do dania głównego ;-) Nie w sensie trudności, bo dla mnie Radagon jest trudniejszy od EB. Natomiast Eldeńska Bestia to miłość od pierwszego wejrzenia. Lubię tego bossa pod każdym względem i bez zastrzeżeń, oprócz [Eldeńskich Gwiazdeczek]. Bywało, że robiłem szybko całe przejścia gry głównie z myślą o ponownej walce z tym bossem, trochę tak jak dziś z PCR, efekt konsoli. I zawsze jak wchodzę na arenę walki z EB to mi się coś w głowie kosmicznego rozświetla i mogę tam sobie tańcować z bananem na ustach bez końca. Spektakl wizualny i bardzo czytelny moveset do opanowania dla każdego śmiertelnika, z wyjątkiem [Eldeńskich Gwiazdeczek]. Może też dlatego mam takie zimniejsze podejście do Radagona, bo on zawsze stał na drodze do Eldeńskiej Bestii. Przy dzisiejszych przejściach to obaj idą zazwyczaj z biegu, ale kiedyś przy pierwszych próbach czy przejściach, lub potem przy wyzwaniach, to taki trochę zawalidroga ;-)
jestem pod wrażeniem, że zrobiłeś na nim RL1
To nie byłoby nawet takie bardzo trudne, gdyby nie [Eldeńskie Gwiazdeczki]. Po pierwsze, mi się z tym bossem od początku dobrze walczyło, no chemia i kliknął od razu mechanicznie. Po drugie, tyle razy z nim walczyłem czy dla niego walczyłem, czasami nawet przerywając walki, aby za szybko nie kończyć i jeszcze raz od początku. Po trzecie, uważam że jest bardzo czytelnym, sprawiedliwym i majestatycznym bossem nie wymagającym łamania palców. Z Eldeńską Bestią i Ognistym Olbrzymem mógłbym walczyć z zamkniętymi oczami, a z otwartymi nie są mi dziś w stanie wyrządzić większej krzywdy, może to jakieś skrzywienie na olbrzymich bossów. Przejście RL1 zrelacjonowałem tu do bólu ze wszystkimi szczegółami i warunkami wyzwania. Walka z Eldeńską Bestią była przeprowadzona pięściami Gwiezdne Pięści 2H na ładowanych atakach, solo, z talizmanami i eliksirem, ale bez wielkiej runy, na golasa, a boss musiał zaprezentować wszystkie swoje ataki. I to nie było aż takie trudne, zwłaszcza, że tymi pięściami można bestii dość łatwo wbić staggera na początku walki i potem nawet w trakcie. Problem był tylko jeden ale wielki... i się nazywał [Eldeńskie Gwiazdeczki]. To przez nie ten opis emocji po walce, które wcześniej załączyłem. Nie wiem czy już miałeś okazję doświadczyć tego ataku więc na wszelki wypadek nie będę opisywał o co chodzi. Powiem tylko, że przy normalnym przejściu on nie stanowi większego problemu natomiast na hitless czy RL1 to był horror, bo (prawie) każde draśnięcie kończy zabawę. Atak ten od czasu wprowadzenia konia do tej walki nie jest już żadnym problemem, bo łatwo można go dzięki koniowi wybiegać, i od tego czasu Elden Beast stała się dla mnie bossem idealnym :-) Natomiast co do Twojej z nim walki Długimi Mieczami, to myślę, że jak spróbujesz np. podejścia na dwa miecze z atakami z wyskoku to powinno pójść całkiem sprawnie ;-) Mi się z nim zawsze świetnie walczyło w ten sposób, choć ciężkimi broniami, które tutaj mają rzeczywiście przewagę.
a próbowałeś już robić Elden Beast konno?
W sensie całej walki na koniu to nie. Zaraz jak wprowadzili konia to spróbowałem czy da się tak walczyć i się dało bić go tam po bokach z konia, ale to tylko przez chwilę i nie rozkminiałem każdego ataku. Głównie zależało mi na tych rzeczonych Eldeńskich Gwiazdeczkach i dziś stosuję konia zawsze do nich i do tych wszystkich goniących promieni z góry, które można co prawda wybiegać nogami, ale na koniu łatwiej. Resztę wolę jakoś tradycyjnie. Tu trzeba pamiętać, że są ataki, które trzeba po prostu wyrolować, typu ten poczwórny beam. Zdarza się np. że uciekasz na koniu przed Eldeńskimi Gwiazdeczkami a on w tym czasie zaczyna wypuszczać te beamy i to zwala od razu z konia. Wtedy samodzielne zsiądnięcie z konia w odpowiednim momencie daje i-frames na pierwszy atak (trochę jak przy dobieganiu do Ognistego Olbrzyma na koniu i jego ataku tarczą po ziemi z falą śniegu). Resztę trzeba wyrolować i z powrotem na konia aż do końca gwiazdeczek. Podobnie niebezpieczne są jego ataki mieczem z góry. Konia można używać do szybkiego dobiegnięcia do bossa jak gdzieś odleci za daleko, na to ludzie narzekali od początku, że muszą ganiać a konia brak. Ale ja osobiście wolę nawet dobiegać bez konia. Walcząc na koniu łatwiej też uciec przed niektórymi bliskimi atakami EB. No a już samo bicie w bossa to u mnie się odbywa zwykle siłowo na ładowanym R2 2H więc z konia nie pójdzie. Ale może kiedyś sprawdzę takie wyzwanko całej walki głównie na koniu ;-) Może ktoś inny próbował.
A jeszcze z kronikarskiego obowiązku wrzucę porównanie ER na Ps5 i Ps5 Pro, do którego się dokopałem.
Autentycznie rozważyłbym zamianę ps5 zwykłego na pro, gdyby to się wiązało ze stabilbymi klatkami na 60.
A tak, szkoda pieniędzy. Chociaż! Spodziewałem się, że to będzie wyglądać gorzej. Poczeka się na PS6 lub do tego czasu sprawię sobie jakiś sensowny PC, żeby ograć mody.
https://youtu.be/DboUQbAlVy4?si=7tqvfxloUhPdfyFv
Radagon oraz Eldeńska Bestia pokonane.
Wszyscy bossowie poza Malenią również pokonani.
Mam możliwość przejścia na NG+
spoiler start
Zwolniona została blokada w maszynie chłodzącej :)
spoiler stop
Pytanie odnośnie dodatku do ER.
W sklepach widzę płyty BD z podstawką i dodatkiem dla wersji PS5. Jednak jest tam napisane, że na płycie jest tylko podstawka, natomiast dodatek jest tylko i wyłącznie jako DLC poprzez kod dołączony do pudełka.
Na pudełku jest napisane, że kod jest dla: PS4 & PS5.
Gdybym kiedyś kupił PS5 (rozważam to), to miałbym już podstawkę.
I teraz pytanie: czy to są 2 osobne kody: jeden dla PS4, a drugi dla PS5? Czy może chodzi o to, że kod jest jeden, ale na co pierwsze użyję ten kod, to na to wskoczy, i wtedy na drugą konsolę już nie da rady?
No i dodatkowe pytanie: czy chodzi o fizyczne PS4, czy o uruchomienie na PS5 wersji z PS4, bo czytałem, że tak też można. W sensie mając PS5 można uruchomić na niej wersję gry z PS4 i grać z drugą osobą, która ma tylko PS4.
Trochę głupio by było gdybym kupił takie coś i użył tego kodu na PS4, a potem po kupnie PS5 okazałoby się, że mam tylko podstawkę bez dodatku, bo ten już się aktywował jako pierwszy na PS4 i koniec.
Pytam tutaj, bo sklepy dopiero jutro czynne, a może ktoś miał taką sytuację i podpowie co i jak. Jeżeli nie znajdzie się nikt taki, to zadzwonię jutro do sklepu i się dowiem. No chyba, że sklep powie, że takimi szczegółami to oni się nie zajmują, bo każda gra może mieć inaczej to rozwiązane i w każdym przypadku trzeba to samemu sprawdzić. A oni tego nie zrobią, bo trzeba by poświęcić w razie czego 1 kod, no i otworzyć pudełko.
To jak juz przeszedles to mozesz teraz obejrzec.
https://www.youtube.com/watch?v=DYDs_Inzkz4&list=PLWLedd0Zw3c6-pVaCxtqkUtBGDOU2nw1Z&index=2&t=1s
Pozostale tez warto, choc im nowszy to ja bardziej wymiekam. Lubie te gry i worldbuilding From Soft, ale nie na tyle aby sluchac 40 minut o jednej postaci. To juz bym wolal ksiazek poczytac.
Ale tak do polowy playlisty to jest super sprawa. Pozniej to juz jak kto lubi.
Sa tez inne kanaly o grach FS, ale ten ma zdecydowanie najwiekszy rozmach i production value.
Zamówiłem pudełko z grą i dodatkiem na PS5.
Wg informacji na stronie Sony w pudełku jest kod do pobrania dodatku "Shadow of the Erdtree".
Kod ten jest opisany jako: PS4 & PS5.
Zadzwoniłem do sklepu gdzie to kupiłem (jeszcze przed wysłaniem) i zapytałem czy kod zadziała również na PS4. Sprzedawca powiedział, że to jest gra i dodatek na PS5, a nie PS4, i że niestety ale nie da się tego zainstalować na PS4. Powiedział, że nie sprzedają takich wersji gry. Powiedziałem, że na stronie Sony jest informacja jak powyżej PS4 & PS5, ale on mówi, że nie wie dlaczego Sony tak napisało, ale oni nie sprzedają takiej wersji. Będzie działać tylko na PS5.
Stwierdziłem, że zadzwonię na infolinię Sony Polska i zapytam jako to w końcu jest. Niestety dodzwonić się mogłem. Tzn. mogłem ale wisiałem wieczność w kolejce więc poddałem się. Stwierdziłem, że zobaczymy co z tego wyjdzie. Najwyżej będę miał na przyszłość podstawkę i dodatek dla PS5. Mam grę, a nie mam konsoli. No co to się porobiło.
Właśnie przyszło. W pudełku płytka BD z podstawką i książeczka z 12-cyfrowym kodem. Nigdzie obok kodu nie ma informacji, że jest zarówno dla PS4 & PS5. Trochę zasmuciłem się ale trudno. Mimo wszystko stwierdziłem, że sprawdzę czy kod zadziała.
Podłączyłem przewód ETH do PS4. Najpierw pobrałem aktualizacje dla samej konsoli. Potem dla podstawki ER. Potem wszedłem do sklepu Sony i tam wpisałem ten 12-cyfrowy kod. Pozwoliło mi pobrać dodatek. Trochę się pobierał ale w końcu się zainstalował.
Uruchomiłem grę i dodatek zadziałał. Ponieważ gram bez internetu, więc wyłączyłem kompletnie konsolę z prądu. Odpiąłem przewód ETH i włączyłem ponownie konsolę. Uruchomiłem ER i wszystko działa tak jak chciałem. Mam dodatek "Shadow of the Erdtree" i dodatkowo konsola nie wymusza na mnie podłączenia internetu. Jedynie dalej płytka musi być w napędzie BD. Oczywiście płytka z wersją dla PS4, a nie ta nowa dla PS5.
To tak informacyjne dla kogoś, kto tak jak ja zastanawia się, czy tak się da. Da się i to pomimo tego, że na pudełku z grą nie ma ani jednego napisu PS4. Wszystko co jest to tylko same PS5.
Wg mnie warto było tak zrobić.
Sam dodatek w sklepie w formie cyfrowej to 180 zł.
Natomiast płytka BD z podstawką i kodem do pobrania dodatku dla PS4 & PS5 to 220 zł.
Różnica to 40 zł. Wg mnie warto dopłacić, bo mam teraz 2 pełne gry ER, zarówno dla PS4 jak i PS5.
Na razie mam dość walk z wymagającymi bossami.
Malenia chwilę poczeka.
Pozwiedzam sobie dodatek i za jakiś czas do niej wrócę.
Widzę, że wszyscy się teraz cieszą z moich przyszłych niepowodzeń. Aż tak ciężko będzie?
Pojawiły mi się jakieś dwa Błogosławieństwa: Ostrodrzewa oraz Prochów. Na jakiej to dokładnie zasadzie działa? Opisy mówią o negacji obrażeń.
Czy chodzi o to, że to tak jakbym miał jakiś nowy "przedmiot", który mi neguje obrażenia i ten "przedmiot" można ulepszać tymi punktami Błogosławieństwa? Jeżeli tak, to czy nie można po prostu zwiększać statystyk podczas awansowania na nowy poziom? Nie do końca rozumiem ideę tego nowego pomysłu.
Trochę sobie pozwiedzałem i widzę, że przeciwnicy są dość trudni, przynajmniej niektórzy. Natomiast coś dziwnego dzieje się z moją postacią. Tak jakby moja stamina działa w jakiś nowy dziwny sposób. Bardzo szybko się zużywa, a postać jakaś taka ślamazarna jest. Czuję się tak, jakbym miał 25% paska mojej staminy i zrobię 2-3 fikołki i zaraz się kończy. Do tej pory mogłem tych fikołków robić sporo, bo gdzieś 7, a może 8. Tutaj zrobię ze 2 fikołki, zamachnę się mieczem i nagle koniec. No czuję się jakby mi ktoś jakąś wredną klątwę wrzucił. Nie tak do tej pory to działało. Czy to tylko u mnie tak jest, czy ta kraina tak działa? I dla wyjaśnienia: nie chodzi o to, że gra spowolniła, bo dalej chodzi tak samo szybko, tylko chodzi o zużywanie się mojej staminy.
Możesz zostać przy swoich obecnych broniach, ale dla miłośników szybkich mieczy jest naprawdę w czym wybierać.
Zaciekawiłeś mnie tym :)
Znalazłem kilka przedmiotów, które w opisie mają coś w stylu: wzmacnia siłę ataku.
Czy to odnosi się dokładnie do atrybutu "siła", czy po prostu chodzi o to, że atak ogólnie będzie zadawał więcej obrażeń (nawet jeżeli broń skaluje się np. ze zręcznością)?
Jak to mówią - gdy wydaje ci się, że masz toporną i słabą broń, to zagraj biczami :-)
No to leci przejście od zera do bohatera na zwykły Bicz (uderzenie) i Urumi (cięcie) DW. Pierwszy raz tak gram na poważnie. Warunek przejścia prosty - przez całą grę nie można użyć żadnej innej broni niż bicz lub bicze DW, i solo oczywiście. Żadna klasa początkowa nie ma bicza na wyposażeniu, ale pierwszą sztukę można zdobyć bez żadnej walki, choć jest głęboko zagrzebany w Zamku Morne na Półwyspie. A ten Urumi to w ogóle jakieś cudo, pierwszy raz w życiu mam to cacko w ręku, trzeba było zrobić małą szybką wycieczkę, skok do Caria Manor, aby go zdobyć, ale też praktycznie bez walki. Aż dziw bierze ile w tej grze można zrobić w ogóle nie walcząc :-) W 2h zrobiłem sobie taki buildzik, że kosi wszystko aż miło. Idę po ciebie PCR! Kara chłosty się należy za całokształt ;-)
Aha, dla wielbicieli przełamywania postawy ;-) Jakoś tam na upartego można wbić staggera. Ale bicz to broń, którą nie można zrobić reposta, nie daje ataków krytycznych i backstaby nie istnieją, he he taki przypadek. Kontry za to działają po zasłonie, choć przy DW to małe pocieszenie, nie wiem jeszcze czy deflect będzie w ogóle działał na takiej broni, zobaczymy w DLC. Charakterystyka ogólna to obrażenia jak dla pomniejszej broni lekkiej, szybkość jak dla broni ciężkiej, czyli same "zalety", ale zasięg, styl walki i poczucie łojenia skóry wrogom fenomenalne. Czyli uśredniając - można się wyżyć i kolejny zestaw OP :-))
Majula w Elden Ring!
... zastępująca Twierdzę Okrągłego Stołu. Ktoś chyba poczytał tutejsze dyskusje wielbicieli DS2 i ER, i postanowił coś z tym zrobić :-)) Zamieszczam krótkie zwiedzanie. Inne filmy są jeszcze bardziej szczegółowe, np. Roderika jest w trochę lepszym miejscu i pozie. Zagadka - gdzie w Majula znajdziecie Two Fingers? Odpowiedź w filmie :-)
https://www.youtube.com/watch?v=Tf7Z6D6UihU
Thalar coś nic nie pisze (strasznie jestem ciekaw czy dotarłeś do Malenii 2.0 i jak wrażenia), to wbijam z kolejną ciekawostką.
https://www.youtube.com/watch?v=_txDTC3zHgE
Gdy myślałem, że na stare Elden Ringowe lata już nic mnie nie zaskoczy, to nagle w jednym tygodniu dwa zdziwienia. Najpierw bicze, które już są w Top 3 moich ulubionych broni, ale zobaczymy jak będzie dalej. A teraz taki filmik znikąd mi przyszedł. Co za mistrz, cudak i zgrywus. Jeszcze czegoś takiego nie widziałem. Dobry test patrzeć na ten "cyrk" i zrozumieć całe mistrzostwo, które się tam odstawia. To nie jest walka, to jest teatr lub balet, na najwyższym poziomie, z jajami i w stylu, który wywołał u mnie opad szczęki i śmiech jednocześnie :-) To niemożliwe, że są tacy ludzie. Niektórym nie wystarcza już samo hitless. Jednego jestem pewien - takiego poziomu to ja nigdy nie osiągnę. To już nie jest walka, to są żarty i trollowanie bossów Elden Ring ;-) Chyba, że ja tu czegoś nie rozumiem...
Build z dwoma zakrzywionymi mieczami bandyty + krwawienie (OP). Walki z bossami DLC i kilkoma najtrudniejszymi z podstawki. Nie będę opowiadał szczegółów o stylu walki i zastosowanych mechanizmach, bo myślę, że uważne oglądanie co tam się odbywa w tych walkach to satysfakcja sama w sobie. Ja obejrzałem sobie dwa razy. No hit oczywiście. Naliczyłem tylko kilka pojedynczych rolek przez wszystkie walki i dwa użycia Drapieżnika z Mgieł, a co zamiast tego czyli podstawowa technika to zobaczcie sami. Warto zwrócić uwagę na brak "lock on" do takiej walk. A mydełko i teleskop to wisienka na torcie :-))
Czy dotarłem do Malenii 2.0 ?
spoiler start
Jeżeli chodzi o Rellanę, siostrę Renalli, to tak. Chyba, że Malenia 2.0 to ktoś inny, bo ja nie zaszedłem za daleko.
Za trudna dla mnie.
Jakimś przypadkiem po .. razie ją przeszedłem.
Za cienki jestem.
spoiler stop
Nie wiem czy za pierwszym razem czy te ... oznacza jakieś X razy, ale nie ma znaczenia.
To oznacza wiele razy. Bardzo wiele razy. Na tyle dużo, że wstyd podawać.
w jednym ciągu podstawkę i DLC, tak dokładnie, i tak na czysto.
Co masz na myśli mówiąc: "na czysto"?
Styl podobny do mojego. Ładna wymiana ciosów. Naprzemienne podobne dźwięki gdy najpierw jedno z was, a potem drugie, okłada przeciwnika. Fajnie to wyszło :)
Ale mocno zaryzykowałeś. Ja bym nie wytrzymał takiego ciśnienia i musiałbym się wyleczyć zamiast bić do końca :) Już się wiele razy przejechałem na czymś podobnym. Chociaż adrenalina wtedy skacze mocno :)
Rellana i moje frustracje
spoiler start
Nie chciałbym żeby zostało odebrane, że tylko narzekam na wizję bossa, zamiast na moje umiejętności. Nie. Po prostu denerwują mnie takie przeszkadzajki, które niezależnie czy boss jest łatwy, czy trudny, to czasami wywracają mi całą moją taktykę do góry nogami. Bo jak to inaczej nazwać gdy nie zrobiłbym 3 ciosów, bo wiem, że zginę? Albo że muszę wypić estusa w tym konkretnym moemencie, a nie za 2 sekundy?
Tak czy inaczej boss ciekawy, chociaż dosyć trudny. Trzeba będzie kiedyś ją poćwiczyć żeby ogarnąć te jej przegięte umiejętności. Ale co by nie mówić, to spamerka magii z niej niezła. Raz widziałem u kogoś innego jak wypuściła 2 razy po 7 magicznych strzałek oraz w międzyczasie jakiś inny czar (już nie pamiętam jaki). I nie wiadomo na który z nich zareagować, bo są inne w uniku i zaczęły działać o różnym czasie.
spoiler stop
Tańczący lew
spoiler start
Ciężki do ogarnięcia. Oj ciężki. Wizualnie to wygląda wspaniale. Gorzej z moimi unikami jego ADHD. Podejść ... razy. Po wielu próbach poddałem się i poszedłem sobie zwiedzać świat.
Trafiłem na Rellanę. Tu też się poddałem i poszedłem dalej. Odkryłem trochę mapy i zwiedziłem trochę terenu. Znalazłem trochę odłamków i wróciłem do Rellany.
Pomyślałem sobie, że chyba czas przyjać do wiadomości, że jestem za cienki na same obrażenia fizyczne. Przypomniałem sobie, że w DS 1-3 rycerze byli wrażliwi na błyskawice. Wziąłem 4 miecze zaprzysiężonego, które wypadły mi kiedyś w podstawce i zrobiłem każdego z nich na +25. Jeden na błyskawice, drugi na płomień (nie ogień, tylko płomień), trzeci na magię, a czwarty na nic, tak na zapas jakby co. Nie wiem czy te odłamki coś zmieniły, czy błyskawice i woda na arenie, czy jedno i drugie, ale po niewielu próbach udało mi się.
Po Rellanie od razu poszedłem do lwa. Testowałem co na niego będzie działać. Nałożyłem jakiś popiół wojny związany z płomieniem, bo chciałem zobaczyć jak działa i ile obrażeń zadaje. Moja postać zamachnęła się kilka razy mieczem, zrobiła jakiś wir z 3 płomieni i to zadało tak dużo obrażeń temu bossowi, że już wiedziałem na co jest podatny. Tylko ten popiół wojny wyrzuciłem, bo zbyt przegięty mi się wydał. Wstawiłem dla testów najpierw Krok wasalnego rycerza, a potem jakiś Szybki odskok (z głowy te nazwy piszę, więc wybaczcie jeżeli coś przekręcam). Jakoś z żadnym się nie ogarnąłem więc ostatecznie został ten Szybki odskok ale i tak na nic mi się nie przydał chyba, bo to jakoś losowo mnie rzucało to tu, to tam, nie wiem jak to działa. Nie skupiłem się zresztą na tym ataku specjalnym, tylko grałem normalnie. Trochę lepiej mi szło i już nawet dochodziłem prawie do 20-30% jego paska HP, gdzie przedtem ledwo ledwo do 40%. Wpadłem na kolejny pomysł żeby miecz z mrozem zamienić na drugi z płomieniem. I to był bardzo dobry pomysł, bo najpierw zjechałem jego pasek HP do 15%, potem do 5%, potem do 10%, i na końcu do zera.
Uff... ciężki boss na same fikołki. Udało się ale do ogarnięcia w ładniejszym stylu na później.
spoiler stop
Zabawiłem chwilę u innych bossów ale na razie ich zostawiłem, bo chciałem pozwiedzać mapę. Widziałem hipcia i muszę do niego wrócić. Biłem się też ze smokiem na jeziorze ale coś trudniejszy jest niż te z podstawki więc na razie odpuściłem.
Zawędrowałem do różnych zamków i warowni.
spoiler start
Załatwiłem w miarę prostych rycerzy w różnej postaci: Garrew i Edredd. Bardzo fajnie mi się z nimi walczyło.
W lesie: Ralva, wielki niedźwiedź trochę mnie pokiereszował ale w końcu padł. Nie do końca ogarniam jego ataki ale miecze z żywiołami zrobiły swoje. Muszę go sobie potrenować, bo nawet mi się zaczął podobać.
Aha.. no i jeszcze pierwszy boss zaraz na starcie w jakiejś krypcie. Kurcze ależ on bije i jaki szybki w strzelaniu. Jak nie uniknę, to nie żyję. Nieźle. Ależ mnie zdenerwował. Na szczęście pokonany. Ale ładnie tak na start dodatku :)
spoiler stop
Mam też za sobą 2 koksowników. Oczywiście na własnych nogach, jakże by inaczej :) Nawet spoko przeciwnicy tylko ten drugi w towarzystwie rycerzy to najpierw bieganie na koniu pomiędzy nimi żeby to koksownik ich spalił. Trochę kombinowania ale w końcu dałem radę :)
Ogólnie im dłużej gram w ten dodatek, tym coraz bardziej mi się podoba. Na początku taki dziwny mi się wydał z uwagi na odmienną kolorystykę ale już się przyzwyczaiłem.
Poziom trudności jest w miarę do zaakceptowania, chociaż niektórzy zwykli przeciwnicy nie wiadomo z jakiej okazji mogą mnie zdjąć na 2-3 strzały, np. zwykli rycerze z toporkiem to ja nie wiem czemu tacy mocarni są. Co takiego jest w nich, że tak ostro biją, to nie mam pojęcia.
Podstawowa zasada otwartego świata tu w DLC nabiera podwójnego znaczenia za sprawą kontrowersyjnego mechanizmu z tymi fragmentami ostrodrzewa. Wielu go krytykuje mówiąc, że jesteśmy nagradzani czy skalujemy się wraz z eksploracją, a nie za sprawą pokonanych przeciwników czy bossów. Znaczy wzmacniamy się przez bieganie a nie przez doświadczenie walki i skilla.
Nie zgodzę się z osobami, które uważają, że nagradzani jesteśmy za samo bieganie czy dokładne zwiedzanie mapy. Jeżeli by tak było, to niech w takim razie nikt nie robi fazy przygotowania biegając najpierw 1h po całej podstawce i zbierając ponure kamienie z każdego poziomu tylko po to żeby ulepszyć broń na +6, i potem kolejno coraz wyżej aż do +10. Jeżeli te osoby nie widzą tutaj sprzeczności, to w takim razie czym jest bieganie za kamieniami i omijanie wszystkie jak popadnie tylko po to żeby po 1h mieć broń na +9? No jak dla mnie to jest dokładnie to samo, co bieganie za kawałkami ostrodrzewa. Jedno i drugie zwiększa statystyki właściwie za darmo, o tak po prostu za to tylko, że coś sobie podniesiesz z ziemi. Czyli wygląda na to, że te osoby chciałyby żeby niedaleko początku gry byłą skrzynia, w której będzie od razu leżał cały komplet ponurych kamieni w ilości 10 sztuk, od 1 do 10. Czy tak?
To ciekawe. Tu są różne podejścia. Załóżmy przykładowo, że wszedłeś w DLC z wymaksowaną już postacią i bronią. To znaczy grasz jakąś bronią zwinną DEX +25/+10 na samych obrażeniach fizycznych (OK, to najlepszy typ obrażeń imho). Zręczność masz już na 80, Witalność na 60, innych statów specjalnie nie potrzebujesz pod styl gry i nie zamierzasz zmieniać broni. Wchodzisz do walki z bossem i stwierdzasz, że jesteś za słaby, w sensie zadawanych (i też przyjmowanych) obrażeń. Co możesz zrobić:
Tylko, że ja jestem cienias w tę grę i dodatkowo jeszcze ją sobie utrudniam wprowadzając sporo "zakazów", które swoją drogą mi pasują :) W związku z powyższym, a szczególnie z moim brakiem umiejętności, to ja nie jestem w stanie w niektórych momentach polegać tylko i wyłącznie na broni +25 oraz kawałkach ostrodrzewa. Z jednym zastrzeżeniem - ja na razie mam poziom 5 tych kawałków. Jeżeli wywołałem wrażenie, że jestem z nim gdzieś wysoko, to od razu zaprzeczam. Poziom (5). Nie wiem na ile wywróciło zadawanie i otrzymywanie obrażeń. Jeżeli 5 jest już wysokim poziomem, to OK. Nie mam wiedzy jeszcze na ten temat.
(1) Zoptymalizować sam build podstawowy - eliksir, ubranko, talizmany, przedmioty. O ile nie ma jakichś specjalnych własnych warunków wyzwania, typu gra bez talizmanów, to te elementy powinno się po prostu dobrze dobrać czy zoptymalizować, to jest najzwyczajniej dobra praktyka, nie mówię o min-max. Jak ktoś nas zapyta - pokaż mi swój ekran wyposażenia, to nie powinniśmy się wstydzić, że nie wiemy co robimy, tak jak kiedyś Elon Musk, który go niestety opublikował, he he ;-) Build to podstawa.
Nie wstydzę się. A nawet jakbym miał tam coś źle skonstruowane, to trudno. Najwyżej byście mieli niezły ubaw :)
eliksir - jeżeli mowa o tej butelce podwójnej łzy, to mam i czasem używam, a czasem nie. Zależy jaki mam nastrój w danym momencie. Z reguły nie używam. Jak mi słabo idzie, to próbuję z nim i sprawdzam czy to coś zmienia, bo jeżeli nie specjalnie widzę różnicę, to kolejnym razem mogę tego nie użyć. Nie lubię polegać na tymczasowym podbijaniu moich statystyk. Wyjątkiem może być jakiś boss, przy którym idzie mi fatalnie i nie widzę szans na jakąś poprawę. Ale jeżeli nawet moje zgony będą się zbliżać do liczby trzycyfrowej, a ja mimo wszystko widzę, że dam radę tylko muszę trochę potrenować, to to w końcu zrobię i bez tego eliksiru. O ile dobrze pamiętam to tak właśnie zrobiłem z Pobratymcem Czarnej Klingi w Caelid. I chyba z Mohgiem. Aż tak tego nie kontroluję, więc mam nadzieję, że teraz nie wprowadzam innych w błąd. Ale już sam fakt, że mam problemy z określeniem czy stosowałem w jakiejś walce ten eliksir świadczy o tym, że raczej nie bazuję na nim :)
talizmany - te stosuję i czasami je zmieniam. Najczęściej jednak wygląda to tak:
1. talizman żółwia do regeneracji staminy
2. negacja obrażeń fizycznych
3. niewielkie odzyskiwanie HP po zadaniu kolejnych ciosów (nie po jednym ale po kilku pod rząd)
4. ostatni jest zmienny i tutaj ląduje coś pod konkretnego bossa, np. negacja błyskawic, ognia, itp.
Czasami jak przy Placidusaksie to były z tego co pamiętam same talizmany na negację obrażeń: fizycznych, niefizycznych, błyskawic, i coś jeszcze, już teraz nie pamiętam, musiałbym sprawdzić.
Ale najczęściej te 1-3 są zawsze.
przedmioty - zestaw jaki noszę praktycznie zawsze to całość po Rycerzu Tygla z Głębin (zestaw Rycerza Tygla z motywem drzewa). Jakoś najbardziej mi pasuje do mojego stylu gry.
Miecze to wiadomo: 2 długie zwykłe podbite do +25, opisywać nie będę, bo już było wiele razy
Wielkie runy i łuki runiczne - tego w ogóle nie używam
Mięsa, krewetki, wątroby, itp. - nie używam
perfumy - nie używam
czary itp. - nie używam, zarówno jako atak, jak i wzmacnianie się na czas walki
I to by było na tyle. Raczej kręcę się cały czas tylko wokół tego. Wszystko biję na własnych nogach, bez tarczy, bez prochów, popiół jakiś mam ale ostatnio to nawet i jego nie pamiętam kiedy ostatnio użyłem. Tak po prostu tradycyjna walka w starym stylu. Nie bawię się dobrze gdy wpadam do bossa i go ściągam na 5 strzałów. To jest nudne dla mnie. Żadna frajda ani wyzwanie. Oczywiście jeżeli ktoś się przy czymś takim dobrze bawi, to jego sprawa. Ja się dobrze bawię gdy mną poniewierają :) Oczywiście mam chwile zwątpienia i frustracji jak ostatnio ale mimo wszystko jest to dla mnie OK.
A moje statystyki jakie mam aktualnie wyglądają tak (startowałem z RL1 jako golas z pałką, bez daru startowego):
50 Witalność
15 Umysł
40 Wytrzymałość
30 Siła
50 Zręczność
40 Inteligencja
30 Wiara
30 Mistycyzm
Z tym, że nie korzystam z żadnej broni opartej na mistycyzmie. Wkładałem tutaj punkty, bo nie miałem pomysłu co z nimi zrobić. To samo tyczy się też umysłu, bo popioły używam tak rzadko, że czy to będzie 10, 15, 20, 30, czy więcej to i tak mi to nic nie zmienia. Niewiele korzystam z wiary, bo tylko do leczenia się (czasami) i zdejmowania statusów (regularnie). Na 15 mógłbym się zatrzymać z tego co pamiętam. Co do siły, to niby broń coś tam się z nią lekko skaluje ale te punkty wrzucałem niedawno od niechcenia i jakoś nie zrobiło to wielkiej różnicy.
Główne znaczenie w moim stylu gry mają: witalność, wytrzymałość, zręczność, oraz w jakimś średnim stopniu inteligencja (tylko do mrozu, bo inaczej to też do niczego nie przydatna poza nim, a ostatnio to i jego wymieniam na inny żywioł, więc tak jakbym i tam nic nie dawał). Reszta właściwie jest sobie, bo jest i raczej kolosalnej różnicy w moich zmaganiach nie robi. Wiadomo, że zawsze coś tam zmienia ale to są kosmetyczne rzeczy.
Nic na siłę nie robię w kierunku podbijania poziomu mojej postaci. Nie biegam na ptaka obok Mohga i nie nabijam w nieskończoność runów żeby mieć coraz silniejszą postać. To jest dla mnie nieporozumienie. Jeszcze rozumiem nazbierać w ten sposób runy żeby kupić kamienie i posprawdzać sobie różne bronie jak będą się spisywać na +24/+9 i po testach wybrać sobie, które mi pasują i te podbić na +25/+10 i je zostawić, a resztę odłożyć jako nieużywane i jakby nie były ulepszone. To rozumiem, bo nie ma czasu na siedzenie miesiącami i testowanie broni podczas normalnej rozgrywki.
Tak ogólnie to nie wiem na jakim faktycznie jestem poziomie uwzględniając tylko to z czego korzystam. Niby mam poziom 206 ale uwzględniając tylko używane statystyki to pewnie byłoby to gdzieś w okolicach 150-160. Tyle potrzebuję żeby przeżyć przy moich "ograniczeniach" co do rozgrywki, która mi się podoba.
I teraz pytanie, czy mogę się zastosować tylko do tych 2 punktów, a 3-6 mogę pominąć? Wydaje mi się, że nie bardzo :)
O ile krwawienia nie używam, to już mróz tak. Jednak czy aż tak często ten mróz widzę w działaniu. Cytując klasyka: Tak średnio bym powiedział. Tak średnio.
Wobec tego przy naprawdę ekstremalnym bossie, który sprawia mi olbrzymią trudność muszę w końcu sięgnąć po coś dodatkowego jeżeli nie chcę spędzić miesiąca na uczeniu się bossa. No w sumie mógłbym tak, tylko pytanie ile bym wytrzymał bossów w takim stylu? Ciężko to widzę. Potem tak. Gdy już będę miał za sobą całą podstawkę i dodatek, to będę mógł sobie maltretować jednego bossa i miesiąc. Ale teraz, gdy pierwszy raz przechodzę grę, to jednak nie chciałbym utknąć na jakimś bossie i zawiesić przygodę aż do jego pokonania. I tak co chwila aż do kolejnego bossa :) Moje pokłady cierpliwości nie są bez dna :)
Resetowanie statystyk - ani razu tego nie zrobiłem i na razie nie mam takich planów. Być może sytuacja w końcu mnie do tego zmusi, nie wiem tego. Jednak w planach tego nie mam na chwilę obecną. Zresztą w żadnej grze od FS tego nie zrobiłem. Lubię grać tym co stworzę w trakcie gry i liczyć się z konsekwencjami tego.
Super bosik. Od niego się zwykle dostaje w tyłek jak się tam idzie zaraz na początku DLC, a jak potem wraca to spokój. Okazuje się, że nie jest taki trudny, raczej dość schematyczny. Można nawet na upartego biegać wokół areny i baitować konkretne ataki, zwłaszcza te strzały. Do tego już na początku daje najlepszy zestaw zbroi w całym DLC i nawet grze jak dla mnie. No i zacny mieczyk jak ktoś lubi takie zabawki.
Ja na niego wpadłem jeszcze przed zebraniem pierwszego kawałka ostrodrzewa, więc dał mi niezły wycisk :)
Sposób na większość bossów to max agresywne podejście i max zwarcie.
W moim przypadku, to nic innego nie wchodzi w grę. Na odległość nie da rady, bo używam mieczy. W nieskończoność uciekać nie mogę, bo zaraz zrobię błąd i zginę. A jakoś trzeba ten pasek HP redukować :)
Zobaczymy jak thalar oceni po przejściu całości DLC.
Wydaje mi, że próbka tego co zobaczyłem nie powinna specjalnie się potem zmienić. Oczywiście poczekam z oceną na sam koniec. Jednak wstępnie jestem na tak. Nie widzę na razie specjalnych wad dodatku. Nie przeszkadza mi pusty teren. Gdybym 10 minut miał jechać bez niczego pod drodze to już bym dał minusa. Mam nadzieję, że takich pomysłów jednak nie zrealizowano.
A, że na razie wylewam swoje frustracje? Tak. Jednak i tak uważam, że w głównej mierze to problem jest ze mną, a nie z grą. Jednak nieznaczne poprawki bym zrobił na ten moment. Być może potem zmienię zdanie i powiem, że jest dobrze i narzekałem, bo byłem cienias. Pewnie tak będzie :)
*** Mam nadzieję, że nie odczytałeś, że to Ty powinieneś się wstydzić tego co masz w Wyposażeniu lub z czego korzystasz.
Akurat jestem już w życiu na etapie, gdzie nie za specjalnie przejmuję się opinią o mnie :) Jednak na potrzeby dyskusji i pewnego zrozumienia mojego stylu gry wyjaśniam pewne rzeczy, bo inaczej można nadawać na różnych falach i mieć zgrzyty. A tego staram się unikać. Lepiej mi się żyje gdy każdy nawzajem przynajmniej w małym stopniu stara się zrozumieć drugiego. To naprawdę pomaga. Przekonałem się wiele wiele razy i od tamtej pory staram się tak robić.
Wracając do wątku...
Nie dziwię się, że wygląda to nieoptymalnie, bo gdybym sam coś takiego zobaczył u innej osoby, to pewnie odniósłbym podobne wrażenie :)
Żeby lepiej zrozumieć jak prowadziłem postać w podstawce i teraz w dodatku to podam w skrócie:
1. witalność gdy dobiłem do 30 to długo tak grałem. Może było tak z pół gry? Jakoś tak. Potem gdzieś przy wejściu do Leyndell zacząłem powoli podbijać do 42 i z takim poziomem dobiłem w okolice końca podstawki. Dopiero gdzieś przed jej końcem podniosłem do 50. Na razie nie planuję więcej ale czas pokaże na ile słusznie.
2. Siła przez większość gry była na poziomie 12, bo do czegoś to potrzebowałem już nie pamiętam, chyba jakiś miecz testowałem. Potem znowu coś chciałem testować i podniosłem do 16. Też było to bez sensu, bo za każdym razem wracałem do moich mieczy, które wymagają: 10 siły, 10 zręczności :)
3. Potem chyba miecz Nocy i ognia mnie zafascynował (przeszło mi) i tam znowu musiałem podbić do 24 zarówno inteligencję i wiarę. Też bez sensu ale już zostało, bo wróciłem do moich mieczy.
4. Wytrzymałość - zawsze mi brakuje staminy, tak wiem cienki jestem, więc poszło tak dużo. A, że przy okazji niektóre ubrania wymagały jej podbijania, to się dobrze składało. Ambitny plan był taki żeby zejść na fikołki najlżejsze ale nic z tego nie wyszło, bo jeszcze tak dobry w fikołkach i unikach bez lepszego ubrania to ja nie jestem.
Jak więc widać, gdyby nie moje testy różnych mieczy, to mógłbym w ogóle przydzielać te punkty np. tylko w umysł, bo i tak nie korzystam z PS. Po prostu coś musiałem rozwijać, bo bieganie z taką ilością runów to proszenie się o kłopoty. No i tak sobie rozwijałem na daną chwilę coś, co było potrzebne żeby użyć tego czy owego. A, że na końcu i tak wracałem do zwykłych prostych długich mieczy, to już inna rzecz :)
Czyli jak się można domyślić z opisu, to tak naprawdę specjalnie staram się nie rozwijać postaci i świadomie robię to źle. Efektem ma być jak najmniejsze maskowanie moich niedociągnięć.
Nie robiłem resetowania statystyk, bo na razie nie odczuwałem takiej potrzeby. Dzięki temu bym ogromnie zmniejszył ilość zgonów. Może wtedy nie dziwiłbym się, że ktoś przeszedł tego czy owego bossa za 1 czy 2 razem, a ja dopiero za ... razem. Pewnie tak by było :)
Tak jak napisałem nałożyłem sobie pewne ograniczenia, które u większości osób nie znajdą zrozumienia, a raczej uśmiech politowania. Staram się jak najmniej punktów przydzielać żeby tak jak piszesz zobaczyć więcej ataków u bossów, a właściwie to wszystkie ich ataki. Poza tym jak już wspominałem lubię wyzwania. Dodatkowo marzy mi się żeby kiedyś spróbować RL1, a być może i RL1+0. Marnie to widzę ale kto wie? Jeżeli teraz bym maskował moje cienkie umiejętności i niedociągnięcia statystykami, to potem miałbym ogromny szok gdybym zaczął swoich prób przy RL1. Nie uśmiecha mi się terapia szokowa, więc już teraz próbuję się powoli do tego przyzwyczajać.
Swoją drogą bardzo dobrze mi się gra tym co zbudowałem. A nawet powiedziałbym rewelacyjnie. Czasami nawet trochę za łatwo, choć są momenty, że czasami ledwo nadążam. Ale właśnie dzięki temu mam niesamowitą frajdę. Wiem, że można by większość punktów pozabierać z większości cech i wrzucić to w 1-2 cechy na max, czyli twardej granicy. Wiem i świadomie tego nie robię :)
Być może będę do tego zmuszony. Być może, bo nie wiem co mnie czeka i jak mną to wszystko pozamiata. Być może będę musiał przystąpić do wprowadzania zmian już na poważnie. Ale na razie jakoś mi się udaje pomimo świadomie, podkreślam to słowo: "świadomie", nieoptymalnego rozdysponowania punktów.
Dlatego po raz pierwszy od początku grania w ER zacząłem już chodzić z mieczem na błyskawice + w zapasie z płomieniem. W lewej dalej mam mróz, a w prawej te 2 w zależności co będzie na daną chwilę lepiej się sprawować.
Pierwszą zmianę musiałem wprowadzić tylko raz w podstawce i tym powodem był Placidusax. Ale cała podstawka poza nim była zrobiona na tak samo nieoptymalnych statystykach, przy mieczach fizyczny+mróz, i z moimi pozostałymi ograniczeniami.
Drugi raz zmianę wymusili już: Rellana, Tańczący lew i ten olbrzymi misiek Ralva w lesie. I w sumie już zostawiłem ten miecz z błyskawicami.
Teraz jasne już jest skąd moja frustracja, prawda? :)
Tak czy inaczej, żeby nie było. Nic nie robię na siłę, nic nikomu nie chcę udowodnić, niczym się nie chwalę jakby co, bo takie pewnie można odnieść wrażenie. Absolutnie nie. Po prostu piszę o moich narzuconych przez siebie ograniczeniach, bo wam jest łatwiej mnie zrozumieć. I dzięki temu jakoś mogę się tu udzielać. A przynajmniej mi bardzo miło się tu wymienia doświadczenia i spędza czas :)
I żeby nie było: nie narzucam innym jak mają grać. I jak najbardziej rozumiem, że innym taki rodzaj gry jaki sam sobie ustaliłem najprawdopodobniej nigdy nie podejdzie. I raczej nie spotka zrozumienia... no może poza jakimiś wyjątkami :)
Ale z ciekawości "gdybyś 10 minut miał nie jechać ale IŚĆ bez niczego po drodze" to dałbyś dodatkowego minusa ? ;-) ;-) Bez spoilerów.ustaliłem najprawdopodobniej nigdy nie podejdzie. I raczej nie spotka zrozumienia... no może poza jakimiś wyjątkami :)
Chyba wiem co chcesz mi przekazać :) Zobaczymy na ile to będzie w ostateczności nudne i długie. Poczekajmy :)
Ale raczej nie odejmę punktu. Ja nawet nie odejmę punktu za Rellanę i jej przesadzone ataki. Po prostu wyrzuciłem trochę z siebie ale tak naprawdę to i tak wiem, że problem leży po mojej stronie. Pewni bossowie są przesadzeni i nie mamy adekwatnych możliwości reagowania na nich w podobnym stylu co oni. Tak, przyznaję. Jednak i tak cienki jestem, i nie obniżę przez to mojej oceny. Jeżeli ER nie odstawi naprawdę jakiejś katastrofy w dalszej części gry, to zarówno podstawka jak i dodatek dostaną ode mnie 10/10. Nie ma znaczenia ile się będę denerwował, ile frustracji tu z siebie wyrzucał, ile .... zgonów zaliczę. I tak problem leży po mojej stronie. Wiem o tym i nie próbuję zakrzywiać rzeczywistości. Gdyby mi to naprawdę nie pasowało, to bym to rzucił i zagrał w coś innego :)
Czekamy zatem z zainteresowaniem na kolejne relacje :-)
OK :)
Tak na luzie, 2 dziwne śmierci jakie właśnie zaliczyłem:
1. Fort Napomnienia - skorzystałem z duchowego wiru i wskoczyłem na pewną część zewnętrzną murów. W środku fortu przez zlekceważenie pewnej rzeczy zginąłem. OK, wrócę po runy, bo 120.000 tam było. Jadę od ogniska, dojechałem do wiru. Najpierw zeskok. Udało się. Teraz wyskok na wspomnianą wcześniej część murów. Wyskoczyłem i lecę. W trakcie lotu moja postać sama zrobiła coś w rodzaju: "A zejdę sobie z wierzchowca. Co mi tam". Wierzchowiec zniknął spode mnie. Ja oczywiście skorzystałem z grawitacji. Niestety kosztem 120.00 runów, bo przecież właśnie po nie jechałem.
2. Tłumiąca kolumna - podchodzę do windy i staję na przycisk na środku. Winda ruszyła. Jak to zwykle bywa podchodzę do krawędzi i spoglądam w dół pod windę, czy przypadkiem nie ma tam zejścia. Podszedłem na tyle na krawędź, że bałem się już w ogóle ruszać. "A poczekam sobie aż dojadę na górę i będzie dobrze". Nie, nie było. Winda dojechała na górę, a ja zostałem gdzieś w teksturach zaraz przy szczycie wieży. Próbowałem dać krok w bok. Nie da rady. Podskoczyć. Też nie da rady. No to zrobię fikołka. Nie wiem czy to przypadek, czy co ale poskutkowało to moim zgonem w miejscu gdzie stałem.
Takie relacje dzisiaj. Wszystko udokumentowane :)