autor: Marek Czajor
Gry pirackie, cz. 2
Otrząsanie się rynku po wydaniu Pirates! trwało kilka lat, jednak kiedy Pirates! Gold okazał się jedynie podrasowanym graficznie, niczego nowego nie wnoszącym do zabawy remakiem jedynki, producenci ruszyli do boju.
Złoty wiek piractwa
Otrząsanie się rynku po wydaniu Pirates! trwało kilka lat, jednak kiedy Pirates! Gold okazał się jedynie podrasowanym graficznie, niczego nowego nie wnoszącym do zabawy remakiem jedynki, producenci ruszyli do boju. Machina piracka zaczęła się rozkręcać. Niestety, nowymi grami mogli się cieszyć prawie wyłącznie posiadacze PC, gdyż inne 8- i 16-bitowce zaczęły odchodzić do lamusa historii.
W 1994 roku światło dzienne ujrzał sequel Uncharted Waters z Koei. Uncharted Waters 2: New Horizons jest grą strategiczno-handlową z akcją umiejscowioną w XVI wieku, z sześcioma scenariuszami do wyboru (bohaterami niektórych są kaprowie) i walkami rozgrywanymi w systemie turowym. Mimo iż gra jest o wiele bardziej rozbudowana niż jej pierwsza część, nie zyskała zbyt dużej popularności wśród graczy. Na przeszkodzie stanęło sporo błędów i niedoróbek, z których nazwanie XVI-wiecznego Konstantynopola Istambułem jest i tak najmniejszym przestępstwem.
Kolejną, wartą wzmianki pozycją jest Sea Legends (1995), produkcja wykorzystująca i rozwijająca motywy znane z Pirates! Krążąc po XVII-wiecznych Karaibach możesz grać jako kapitan królewskiej floty, krążący między portami handlowiec lub bezlitosny pirat. Bitwy morskie polegają na ostrzale wrogiej armady (widok FPP!), a w trakcie abordażu na walce wręcz na pokładach okrętów (znany już pojedynek między kapitanami). Działania w portach sprowadzają się do odwiedzin: gubernatora, handlarzy (rozbudowane opcje kupieckie i wiele materiałów będących przedmiotem handlu), portowych knajp (hazard, plotki plus nowa załoga), a nawet kościoła (w celu dokonania zapisu gry). Grafika w Sea Legends zasługuje na uznanie, jest w 3D i wykorzystuje technologię voxel space znaną z takich gier, jak Commanche, WolfPack czy Armored Fist.
W nieco innych klimatach niż poprzednicy utrzymana jest gra Vikings: The Strategy of Ultimate Conquest (1996). Nie mam tu jednak na myśli samego mechanizmu rozgrywki lecz czasy, w jakich została osadzona – IX wiek! Tak, tak, nawet wtedy morza nie były wolne od niebezpieczeństwa ze strony piratów. Panami wód byli Wikingowie i to w ich herszta wcielasz się w tej zręcznościowo-strategicznej produkcji. Potyczki morskie mają charakter albo arcadówki (bijatyka w czasie abordażu), albo turówki (ostrzał okrętowy). W portach przeprowadzasz interesy podobne do tych z hitu Sida Meiera. Ciekawostka: narratorem w grze jest aktor Michael Dorn, znany z roli Worfa w Star Trek: Next Generation.