Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 26 stycznia 2014, 13:02

autor: Adrian Werner

Symulatory. Gry w realiach I wojny światowej - okopy, dwupłatowce i smoki nad Verdun

Spis treści

Symulatory

Walki w okopach były powolne, brutalne i niezwykle ponure. Jest jednak jeden aspekt tego konfliktu, który ma znacznie lżejszy oraz szlachetniejszy charakter i do dziś potrafi pobudzić wyobraźnię masowej publiczności. Są nim starcia powietrzne. Wtedy to po raz pierwszy na masową skalę wykorzystano samoloty, a w powszechnej świadomości utrwalił się obraz podniebnych rycerzy, toczących honorowe pojedynki w chmurach. W połączeniu z faktem, że wtedy najważniejsze były umiejętności pilotów, a nie możliwości maszyn, daje to w sumie doskonałe tło dla symulatorów lotu i w rezultacie jest to jedyny gatunek, w którym nigdy nie brakowało dobrych tytułów osadzonych w trakcie I wojny światowej.

Knights of the Sky

Jednym z pierwszych prawdziwych przebojów z tej kategorii było Knights of the Sky studia Microprose, wydane w 1990 na pecety z systemem DOS i przeniesione rok później na komputery Amiga i Atari ST. Gra robiła wtedy olbrzymie wrażenie poziomem wykonania. Zarówno otoczenie, jak i samoloty wykonano w pełnym detali 3D, a realizm lotu potrafił zadowolić nawet najbardziej wymagających fanów gatunku.

Autorzy przygotowali obszerną kampanię, składającą się z liniowej serii misji o różnorodnych zadaniach. Gra śledziła ilość zestrzelonych samolotów i porównywała osiągnięcia graczy do strąceń największych asów tego okresu. Co pewien czas musieliśmy także zmierzyć się z historycznymi pilotami i każde takie starcie stanowiło wielkie wydarzenie. Dostępne były również pojedyncze bitwy oraz tryb multiplayer dla dwóch osób rozgrywany przez modem.

Co ciekawe, projekt rozpoczął żywot pod tytułem Red Baron, ale nim twórcy zdążyli go ujawnić, swoją produkcję o tej samej nazwie zapowiedziało studio Dynamix. Knights of the Sky po premierze doczekało się dwóch dużych aktualizacji. Dostępne one były za darmo i aby wejść w ich posiadanie należało wysłać do biura Microprose pustą dyskietkę z kopertą zwrotną.

Adrian Werner

Adrian Werner

Prawdziwy weteran newsroomu GRYOnline.pl, piszący nieprzerwanie od 2009 roku i wciąż niemający dosyć. Złapał bakcyla gier dzięki zabawie na ZX Spectrum kolegi. Potem przesiadł się na własne Commodore 64, a po krótkiej przygodzie z 16-bitowymi konsolami powierzył na zawsze swoje serce grom pecetowym. Wielbiciel niszowych produkcji, w tym zwłaszcza przygodówek, RPG-ów oraz gier z gatunku immersive sim, jak również pasjonat modów. Poza grami pożeracz fabuł w każdej postaci – książek, seriali, filmów i komiksów.

więcej