Geralt ostoją fabuły. Wiedźmin 4 bez Geralta to przepis na rozczarowanie
Spis treści
Geralt ostoją fabuły
Dlatego właśnie uważam, że wbrew deklaracjom CD Projekt RED zdecyduje się ponownie na skorzystanie z usług Geralta – po to, by nie zawieść oczekiwań fanów najsłynniejszego zabójcy potworów od Jarugi po Góry Sine. Zresztą jakoś nie wydaje mi się, by natura Białego Wilka pozwoliła mu usiedzieć w miejscu. Może i jest on wiedźminem starej daty, stworzonym do walki ze strzygami, wiwernami, endriagami oraz wilkołakami, których kiedyś zabraknie na świecie. Sku***syny, jak wiemy, będą jednak na nim zawsze – a z nimi Geralt również potrafi sobie świetnie radzić.
Mniej więcej w ten sposób widziałbym zawiązanie fabuły nowego Wiedźmina. Na grafice promocyjnej widnieje przysypany śniegiem medalion w kształcie głowy rysia, nie zwykłego kota. Szkoła kota oczywiście istnieje i jest znana z tego, że jej przedstawiciele to często typy spod ciemnej gwiazdy. O cechu rysia nie wiemy na razie nic, ale niewykluczone, iż ktoś – z pewnością jakiś czarodziej – mógłby zdecydować się takowy powołać.
Czy nie zwróciłoby to uwagi wylegującego się na emeryturze Białego Wilka? A może do incydentu z udziałem wiedźmina z nieznanej wcześniej szkoły doszłoby w Nilfgaardzie, którym – zgodnie z jednym z zakończeń „trójki” – włada Ciri i to ona wezwałaby swojego przybranego ojca na pomoc w zbadaniu tej sprawy? Ta oczywiście okazałaby się bardzo złożona, a motywacje zamieszanych w nią osób niejasne. A może to Letho – po spełnieniu marzenia o reaktywowaniu szkoły żmii – padłby ofiarą ataku, którego celem byłaby kradzież mutagenów.
Zostało jeszcze 55% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...
... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium
Abonament dla Ciebie